niedziela, 20 grudnia 2015

Od Milo do Jonah

Niektóre obrazy zostają na długo w pamięci. To był właśnie jeden z nich. Krzyki i wołania oglądających, skandujących na przemian "Milo" i "Missy". Na trybunach powiewały wyczarowane flagi wydziałów i hasła namalowane na szybko zdobytym papierze. Pod nogami piasek, w niektórych miejscach zabrudzony krwią. "Riuuk". Tylko to zdążył pomyśleć, bo nagle zobaczył twarze Brynnów. oczy mieli spuchnięte, ale uśmiechali się. "Płakali? Dlaczego?" Lecz było w nich coś jeszcze, niezłomność i pewność siebie tak silna, że ktoś, kto myślał o wygranej, widząc ich nagle by zwątpił. Na szczęście Milo nie miał z tym problemu.
Walka zaczęła się zgodnie z planem. Gdy bracia szybko zaczęli nacierać magią z każdej możliwej strony, Milo uparcie szedł do przodu, wspomagany przez tarczę Missy, która "przez przypadek" na chwilę się odsłoniła i straciła kryształ. Jonah na chwile się zamyślił i nie utrzymał dystansu, za co zapłacił dwoma kryształami, przy głośnym aplauzie publiczności. Milo chwilę się zatrzymał, aby delektować się uwielbieniem fanów, co okazało się wielkim błędem. W ułamku sekundy Liam rozpętał wielką, lodową burzę, zużywając wielkie pokłady energii. "Gdybym się teraz osłonił, to wygraną mielibyśmy w kieszeni" - pomyślał, po czym wykonał znak ręką i bariera ochronna opadła. "Przyjmij to po męsku, a ciebie pokochają." Piętnaście minut później przemoczony Milo siedział pod wspólnym kocem z Missy i rozdawał pieniądze zwycięzcom zakładów.
- Dobra, to był ostatni - oznajmił bardziej do siebie, niż do dziewczyny. - Oto twoja działka.
- Dziękuję - odpowiedziała z uśmiechem. "Hmmm, ona jest całkiem ładna, szczególnie kiedy się tak uśmiecha."
- Słuchaj, może jakoś uczcimy nasze małe zwycięstwo? - Dziewczyna jakoś ożyła. - Zapraszam do gospody na świętowanie, co ty na to?
- Z wielką chęcią - odpowiedziała bez zastanowienia. - Chociaż... Mam lepszy pomysł - wstała, a jej oczy wręcz się świeciły. - Mam znajomych, którzy mają znajomych... Wiesz jak to jest. Nie chciałbyś pójść na koncert? - "Jaki koncert?" - Tak? To super! Pa! - I już jej nie było.
"Zaraz, co?" Milo siedział bez ruchu jeszcze dobre dziesięć minut, zanim do głowy przyszła mu kolejna myśl. "To był głupi pomysł. Lepiej pójdę do gospody."

P.S. Słuchajcie! Dużo się ostatnio działo i nasz blog trochę podupadł, ale jeżeli chodzi o mnie, oświadczam, że jak reszta się odezwie to będę regularnie wrzucał posty. Czekam na odpowiedź.