Bohaterowie

Tutaj znajdują się zaakceptowane karty postaci osób piszących na blogu:

Imię: Lilian Freya
Nazwisko: Mortis
Pseudonim: Ludzie zwracają się do niej Lily, jako że jest to zdrobnienie od jej imienia.
Wiek: 15 lat
Stanowisko/Profesja: Uczennica, wiceprzewodnicząca Samorządu Uczniowskiego;
Wydział: Kruka

Aparycja: Lily ma długie za pas, gęste włosy w ich naturalnym, jasnym odcieniu niebieskiego. Zazwyczaj włosy te związuje dla wygody w dwa kucyki, które są jej ulubioną fryzurą, choć czesze również wyrafinowane fryzury, gdy wymaga tego okazja. Warto dodać, że Lily przepada za ozdobami do włosów i posiada ich sporą kolekcję. Dziewczyna ma pociągłą twarz, wysokie kości policzkowe i usta w odcieniu jasnego różu. Szczególnie urokliwy jest jej szczery, szeroki uśmiech. Uwagę zwracają na pewno również intensywnie błękitne oczy, które są cechą dziedziczną w jej rodzinie, a w których notorycznie błyszczą figlarne ogniki. Dawniej była chorowitym dzieckiem, więc jej cera jest blada, niemal mlecznobiała, a skóra  delikatna, mimo że nawykła do ciężkiej pracy i treningów. Ta piętnastolatka ma całe 163 cm wzrostu. Jest szczupła i wysportowana. Ubiera się różnie, zależy od nastroju, ale przeważnie zakłada bluzkę i pasującą do niej spódniczkę.

Charakter: Lilian to osoba, którą bardzo łatwo scharakteryzować już na pierwszy rzut oka. Jest chodzącym stereotypem człowieka dobrego. Sympatyczna, wesoła i pogodna, z łatwością nawiązuje kontakty i zjednuje do siebie ludzi. Zawsze chętna do pomocy i bezinteresowna. Uprzejma, choć potrafi postawić na swoim. Ma również imponujące zdolności przywódcze. Jest ambitna i inteligentna. Poukładana i ogólnie rzecz ujmując: prosta, miła i radosna.
Zdziwilibyście się jednak. Potrafi długo chować urazę i nigdy do końca nie wybacza wyrządzonych krzywd, choć świetnie udaje. Nie pożyłaby długo w środowisku, w którym się wychowała, gdyby była naiwna. Nauczyła się jak być sprytną i podstępną. Jak udawać, kłamać i oszukiwać. W razie potrzeby nie zastanawia się dwa razy nad użyciem przemocy. Potrafi być bezduszna i po trupach dążyć do celu. Owija sobie innych wokół palca i ich wykorzystuje. Często gęsto również bywa nieobliczalna, oschła, pyskata i nad wyraz wyrachowana. Naprawdę lubi niewielu, a ufa tylko nielicznym, choć nikogo nie dopuszcza do siebie całkowicie.
Żadna jednak z tych dwóch stron nie jest do końca prawdziwą nią…

Historia: Rodzina Mortis od zawsze była niezwykle bogata, a jej członkowie zajmują na całym świecie najważniejsze stanowiska. Można powiedzieć, że uchodzą za arystokrację. Właściwie nikt nie pamięta, by w którymś pokoleniu urodziło się dziecko bez mocy, odkąd ta pojawiła się na świecie. Status rodziny wiele wymaga od jej członków i już od małego Lilian miała niezwykle dużo zajęć, z którymi wielu by sobie nie dało rady. Nie było łatwo, ale zawsze mogła liczyć na swojego starszego brata. Rodziców widywała naprawdę sporadycznie i tylko wtedy, gdy Mortisowie musieli na pokaz odgrywać idealną rodzinkę. Nie przeszkadzało jej to za bardzo, bo opiekunki dziewczyny starały się jak mogły, obdarzać ją miłością.
Ciągłe napięcie zebrało w końcu swoje ziarno na rodzicach dziewczyny, którzy zaczęli więcej czasu spędzać w domu. Cudownie, że chcą spędzać więcej czasu z dziećmi prawda? Nic bardziej mylnego. Po prostu znaleźli sposób na pozbycie się swojego niezadowolenia. Frustrację zaczęli wyładowywać na dzieciach, które były nie dość dobre by obciążyć rodziców. A przecież jak wiele może w polityce zdziałać siedmioletnie dziecko? Zaczęło się od krzyków. „Nie jesteś dość dobra! Staraj się bardziej! Nie powinnaś była nigdy się urodzić, bo jesteś beznadziejna!” Krzyki nie były takie złe. Jedynie zmotywowały dziewczynkę do intensywniejszej pracy. Później zaczęli się dziećmi wyręczać. „Musimy zwolnić trochę służby, nie ma sensu płacić tylu ludziom, skoro możesz w ten sposób nauczyć się ciężkiej pracy.” I tym razem przyznała im rację. Zwolniono ponad połowę służby, a dziewczynka przejęła ze swoim bratem większą część ich obowiązków. Na co dzień w przerwach między lekcjami, treningami i zajęciami musiała prać, gotować i sprzątać. Robiła to jednak z uśmiechem na twarzy. Nie zauważyła nawet, kiedy zaczęła z powodu przepracowania podupadać na zdrowiu. Jednak nikt się tym nie przejął. Jedynie brat pielęgnował siostrę, której ojciec odmówił przysłania lekarza. Prawdziwy koszmar zaczął się, gdy skończyła dziesięć lat...


Trudne emocje i łzy z którymi nie umiała sobie poradzić nadeszły niespodziewanie. Jej brat został uczniem Akademii i Lily została ze wszystkim sama, bo służący odwracali wzrok od problemu, udając że nic nie widzą. W czasie tego roku nauczyła się udawania perfekcyjnej. Najtrudniej było stworzyć pozory uśmiechów, które dawniej przychodziły jej z łatwością. Zaczęła nosić spódniczki za kolana i koszule z długimi rękawami, których mimo upału nie zmieniała nawet w najcieplejsze dni. Wszystko po to by zakryć siniaki oraz liczne rany na rękach i nogach. Zrezygnowała z pływania, by ukryć plecy pokryte czerwonymi od uderzeń pasa pręgami. Wszystko po to, by nikt nie dowiedział się, jak niewiele wspólnego z idealnym miało jej życie. Szczególnie ciężko było jej kryć się przed bratem, który wracał do domu na święta. Chciała jednak, by uczył się z jak najlepiej. Ojciec bił ją notorycznie, często do utraty przytomności, a matka ani myślała go powstrzymywać. Właściwie to była nawet gorsza, bo o ile ojciec po prostu ją bił, to ona wymyślała chore fantazje, które wcielał w życie. Nie było ważne, czy czymś zawiniła. Obrywała zawsze gdy ją ujrzeli, więc zaczęła ich unikać, co wcale nie było tak proste jak się wydawało. Po prostu szukali jej za pomocą magii, a następnie wyciągali za włosy i dawali nauczkę. To był najgorszy rok jej życia. 
Ojciec dziewczyny umarł gdy ta była na pierwszym roku Akademii, zabity w wyniku zamachu na jego życie. Pani Mortis wyprowadziła się do innego domu, zostawiając dzieciom główną rezydencję. Nadal się widują, jednak robią tylko to co muszą, by nie wyglądało to podejrzanie i przez większość czasu się ignorują. Zawsze jednak, kiedy Lily musi zostać z matką sam na sam jest obrzucana wyzwiskami, a czasem dochodzi również do rękoczynów. Mimo, że stała się silniejsza i otrzymała pełne wsparcie od brata, któremu opowiedziała całą historię, nadal nie potrafi się jej postawić…

Umiejętności: Lilian przede wszystkim jest czarodziejką, która panuje nad dwoma żywiołakami: wody i wiatru. Poza tym polega w walce na broni krótkiej, którą z łatwością może ukryć jako część ubioru np. mizerykordia czy garota. Lily uwielbia najbardziej zajęcia zaklęć, panowania nad żywiołami i uzdrawiania, choć ten ostatni poza zaklęciami leczącymi nie idzie jej za dobrze.

Rodzina: Matka, której stara się unikać jak ognia i ukochany brat.
Orientacja: Hetero;
Partner: Lubi flirtować i miała już kilku chłopaków, ale nie myśli o nikim na poważnie, ponieważ boi się kogoś do siebie dopuścić.
Galeria:


Inne:
- Uwielbia grać na instrumentach i śpiewać, gra w szkolnym zespole;
- Uczulona na większość zwierząt;
- Jest raczej rannym ptaszkiem;
- Lubi pływać i jeździć konno;
- Pisze własny pamiętnik;
- Kocha słodycze;

,,Everything you ever heared about monsters, nightmares, legends whispered around campfires... All those stories were accually true, but the worst monsters are people around you."
-

Imię: Jamie Jonathan
Nazwisko: Brynn
Pseudonim: Jonah
Wiek: 15
Stanowisko/Profesja: Uczeń. Zwykły uczeń.
Wydział: Gołębicy

Aparycja: Jonah jest ciemnoskórym chłopakiem o przeciętnym jak na swój wiek wzroście. Inna sprawa, że prawdopodobnie już nie urośnie. Ma śnieżnobiałe, krótkie włosy i czerwone oczy otoczone długimi, białymi rzęsami, przez co mógłby uchodzić za albinosa, gdyby nie ciemny odcień skóry. Na lewym policzku widnieje niewielka blizna. Oprócz tego nie ma żadnych cech, które szczególnie rzucają się w oczy. Zwykle można go spotkać ubranego w czarną bluzę i długie do kolan szorty lub spodnie wojskowe. 



Charakter: Ogólnie chłopak jest raczej poważny, ale nie oznacza to, że jest całkiem sztywny. Jeśli chce, potrafi wczuć się w sytuację i trochę pośmiać się z innymi, a czasem nawet sam rzuci jakimś żartem. Jest niesamowicie podatny na żarty o podtekście seksualnym, więc łatwo się zawstydza. Można wtedy obserwować jak pięknie, bordowe rumieńce współgrają z jego cerą. Niezbyt łatwe jest dla niego nawiązywanie znajomości, ponieważ nabawił się traumy przez pewne wydarzenie z dzieciństwa. Często więc czuje się oderwany od grupy- inny. Żeby przebywać w jego otoczeniu trzeba mieć anielską cierpliwość, bo uparciuch z niego jakich mało, co jest kolejnym czynnikiem, który odsuwa go od reszty społeczeństwa. Ale w gruncie rzeczy nie taki diabeł straszny, więc nie bójcie się z nim zapoznawać.

Historia: Kiedyś, dosyć dawno temu, dom Jamiego został zaatakowany przez porywacza. Niegodziwiec chciał uprowadzić jego matkę, która samotnie wychowywała chłopca. Kobieta była nieprzeciętnie piękna, a do tego nikt, poza jej synem, się nią nie przejmował, więc stanowiła łatwy cel. To aż dziwne, że w dzisiejszych czasach istnieją takie plugawe profesje, jak handel ludźmi. 
Chłopiec usłyszał hałas, więc szybko pobiegł w miejsce, z którego dotarł do niego dźwięk rozbijanego okna. Zobaczył mężczyznę w czerni, zbliżającego się do drzwi pokoju jego matki. Przerażony krzyknął. Mężczyzna niestety usłyszał ten dźwięk i odwrócił się. W dłoni miał długi, ostry sztylet. Nie chciał, żeby jakikolwiek świadek sytuacji przeżył, więc zaszarżował na chłopca. Zdążył jedynie przejechać sztyletem przez jego twarz, gdy został ogłuszony ciężkim taboretem przez matkę chłopca. Kobieta usłyszała krzyk i wybiegła z pokoju z pierwszym przedmiotem, który udało jej się chwycić, czyli taboretem. Od tej pory chłopiec boi się ostrzy i obcych ludzi.

Umiejętności: Posługuje się zaklęciami wzmacnianymi przez pistolet skupiający magię. Używa głównie magii ognia i światła oraz czarów obronnych. 



Rodzina: 
- Kochana matka chłopaka. To właśnie dla niej udał się do akademii. Żeby móc ją chronić.
- Nieznany ojciec, który zostawił matkę chłopca, kiedy dowiedział się, że kobieta jest w ciąży.
- Brat, Liam, którego poznał stosunkowo niedawno.

Orientacja: Panseksualna.
Partner: Nie.
Galeria:
Inne: 
 - jak już wcześniej wspomniane, boi się ostrzy i obcych ludzi.
 - lubi truskawki i czekoladę, więc truskawki w czekoladzie to prezent idealny.
 - nie umie rysować, ale lubi.
 - ale za to ładnie śpiewa.
 - lepiej nie wpuszczać go do kuchni. Chyba, że się jest odpornym na trucizny.


,,There are so many weapons scattered across my path, that it makes me wonder, if this world is made of little more than lead and gunpowder."
-


Imię: Riuuk Przecierająca Szlaki
Nazwisko: Klanowcy nie posiadają nazwisk.
Pseudonim: Klinga – od miecza, którym się posługuje.
Wiek: 16 lat
Stanowisko: Asasyn/zabójca, uczennica Akademii;

Aparycja: Schludnie ubrana, wysoka dziewczyna o bezdennych, ciemnoniebieskich oczach, pochłaniających niczym ocean. Patrząc w nie uświadamiasz sobie, że mimo młodego wieku przeżyła stanowczo zbyt wiele. Bardzo smukła i wysportowana. Prawie zawsze ubrana w dopasowane, skórzane ubrania czarnego koloru. Spodnie to jej ulubiona część garderoby. Nie uznaje niczego innego. Jej pociągłą twarz z ostrymi rysami okalają czarne niczym smoła, długie włosy, spływające falami po plecach, sięgające pasa. Zwykle związuje je rzemieniem. Wysokie buty są nieodzowną częścią jej ubioru, tak samo jak liczne pochwy z nożami i mieczami. Na jej twarzy często gości szelmowski uśmieszek. Czarny ubiór podkreśla bladość jej skóry.

Charakter: Riuuk jest wesołą dziewczyną pełną zapału i emanującą energią mimo jej wiecznego niewyspania, ponieważ uwielbia nocne spacery. Często określana duszą towarzystwa nie zawsze jest wesoła, lecz z upływem czasu nauczyła się tworzyć maski i pozory. Swoją złość i wszelkie negatywne emocje przelewa w treningi i walkę. Jest zawzięta, lecz wie kiedy odpuścić. Jest bardzo dobrym słuchaczem i pocieszycielem. Jak na zabójcę przystało porusza się bardzo cicho i niezauważenie, co pomaga, kiedy ma gorszy dzień, przemykać się po korytarzach. Nie lubi dzielić się negatywnymi emocjami i opowiadać o swojej przeszłości. Zawsze mówi to co myśli, nie zważając na wszystko. Zdenerwowana robi się podejrzanie cicha, niczym czający się drapieżnik. Jej ciało zdobią niezliczone blizny, dlatego zawsze kąpie (w grupowych łaźniach) i ubiera się sama.

Historia: Pochodzi z klanu górskiego. Urodziła się w Żelaznym Mieście. Miała szczęśliwą i pełną rodzinę. Była najstarsza wśród rodzeństwa, siostry Iwy i brata Nako. Mieszkali na obrzeżach miasta w małym domku, na półce skalnej przy lesie. Matka zajmowała się wytwarzaniem biżuterii. Ojciec był najlepszym kowale w całym mieście, dzięki czemu nigdy niczego im nie brakowało. Pewnego dnia wybrała się do lasu szukać brata, który powinien być już dawno w domu. Kiedy wróciła jej dom płonął razem z rodzicami w środku. Zobaczyła dwóch mężczyzn trzymających jej rodzeństwo. Nie zdążyła krzyknąć, kiedy straciła przytomność . Obudziła się w piwnicy. Wisiała nad ziemią przywiązana za nadgarstki. W celach za nią krzyczało jej rodzeństwo.


 Pytali ją o różne rzeczy, torturując do nieprzytomności. Podawali narkotyki i torturowali jej rodzeństwo. Jakiś magiczny kamień. Bezcenne znalezisko odkryte przez jej matkę. Nic nie wiedziała. Obcięli i wyrywali jej włosy, lecz ona nawet nie miała siły krzyczeć. Zdarli całe ubranie…  Nagle poczuła coś nieznajomego. Wypełniła ją nieznana moc. Jej łańcuszek rzucony pod nogami zalśnił. Wiele dni pod ziemią sprawiło, że blask był oślepiający. Nastąpiła eksplozja energii. Porywacze rozpłynęli się w powietrzu rozbici na najdrobniejsze cząstki. Jej kajdany stopiły się uwalniając ją i parząc nadgarstki. Podbiegła do cel i otworzyła kraty. Niestety było już za późno…
Załamana poszła do świątyni boga śmierci prosząc o przyjęcie do szkoły i tak w wieku  prawie 9 lat zaczęła szkolenie jako zabójczyni, odkrywając stopniowo swoje umiejętności. Kilka lat później jej mistrz posłał ja do Akademii sądząc, że nie potrafi pomóc jej okiełznać jej niezwykłych umiejętności. Dzięki szkoleniu przeskoczyła kilka klas, dzięki czemu jest obecnie na szóstym roku w Akademii.

Wydział: Kruk
Rodzina: Pozostał jej tylko czarny kot o imieniu Kot.
Umiejętności: Jest niezwykle szybka, widać po niej tylko smugę czerni. Walczy głównie krótkim mieczem z zakrzywionym ostrzem. Jest niezwykle zdobny, wykonany przez nią osobiście ze specjalnego stopu z dodatkiem obsydianu. Miecz przetnie wszystko. W zależności od tego czyją krew przeleje jego ostrze, zmienia kolor po wchłonięciu krwi. Potrafi walczyć wszystkim co wpadnie jej w ręce. Nie posługuje się magią (nie licząc wyciągania energii życiowej z innych stworzeń i gromadzenia jej). Bardzo dobrze strzela z łuku.

Inne:
- Kocha wymykać się w nocy i chodzić po dachach, ćwicząc walkę kijem i ukochane sztuki walki;
- Nie rozstaje się ze smoczym naszyjnikiem wykonanym przez matkę;
- W wolnym czasie rzuca shurikenami do tarczy w rogu pokoju;
- Zwykle zasypia na zajęciach, zwłaszcza magicznych;
- Uwielbia gorącą czekoladę;
- Jest wiecznie zaspana;
- Uwielbia robić kawały!

Galeria:


„Istnieje tylko Zło i Wielkie Zło, a za nimi oboma, w cieniu, stoi Bardzo Wielkie Zło. Bardzo Wielkie Zło,  to takie, którego nawet wyobrazić sobie nie możesz, choćbyś myślał, że nic już nie może cię zaskoczyć. I widzisz, niekiedy bywa tak, że Bardzo Wielkie Zło chwyci cię za gardło i powie: Wybieraj, bratku, albo ja, albo tamto, trochę mniejsze. (...) Mniejsze zło istnieje, ale my nie możemy wybierać go sami. To Bardzo Wielkie Zło potrafi nas do takiego wyboru zmusić. Czy tego chcemy, czy nie.”
-

Imię: Milo
Nazwisko: Strakeln
Pseudonim: Brak
Wiek: 16 lat
Stanowisko/Profesja: Uczeń/Główny organizator gier hazardowych na terenie szkoły
Wydział: Gołębicy
Aparycja: Milo jest niewysokim, szczupłym chłopakiem, który nigdy nie chodzi smutny. Jego ulubionym kolorem jest niebieski, dlatego większość jego ubrań ma właśnie taki kolor. Jego średniej długości, brązowe włosy nigdy się dobrze nie układają i nawet magia w tym nie pomaga, więc już dawno odpuścił sobie ich układanie. Jego znakiem charakterystycznym, jest tatuaż na lewej łydce przedstawiający czarnego pegaza i dwie litery „S” i „P”. Podobno jest on wynikiem przegranego zakładu, ale on nigdy się na ten temat nie wypowiada.

Charakter: Milo jest otwarty, ale bardzo ciężko zdobyć jego prawdziwe zaufanie. Ci którzy je zdobędą, będą mieli prawdziwego kompana do szczerych rozmów, a gdy będą w niebezpieczeństwie on będzie w stanie poświęcić się dla nich. Kocha wszelkiego rodzaju żarty i śmieje się z nich zawsze, nawet kiedy są wyrządzane jemu samemu, więc przy znajomości z nim należy się spodziewać niespodziewanego i mieć zawsze czyste spodnie do przebrania. Mimo żartobliwej natury jest zawsze chętny do pomocy. Poza sprawami o pieniądze jest porywczy i zazwyczaj najpierw robi później myśli. Jednak potrafi się targować jak nikt inny w akademii, więc idąc po nową broń opłaca się z nim zabrać. Podczas kłótni zawsze stawia na swoim. To wszystko dlatego, że gdy zaczyna kłótnię „zawyża” swoje warunki i później schodzi do poziomu którego oczekuje, a wszyscy myślą że jest świetnym przykładem postawy ugodowej. Ma jednak jedną wielką słabość. Kocha zakłady i hazard wszelkiego rodzaju. Jeżeli chcesz zagrać na ciekawe sumy to zapytaj się o to właśnie jego.

Historia: Milo został osierocony jak miał roczek. Rodzice porzucili go przed sierocińcem, gdzie spędził następne 10 lat swojego życia. Zasłynął tam, ponieważ otworzył coś w rodzaju lombardu albo sklepu, gdzie od jednych skupywał wszystko, a drugim to wszystko opychał. Oczywiście z zyskiem. Później okazało się że posiada on zdolności magiczne i wysłano go właśnie do akademii. Nie lubi używać mocy, ponieważ woli polegać na samym sobie, a nie na jakiejś kapryśnej energii. Używa więc broni, a wspomaga się wszelkiego rodzajami iluzji.
Umiejętności: Walka bronią białą: halabarda jako broń, którą zawsze stara się zabierać na przygody oraz szabla do pojedynków. Magia: wszelkiego rodzaju iluzje i sztuczki służące do zmylenia albo zdezorientowania przeciwnika. W szczególnych przypadkach znika i potrafi razić wrogów piorunami, co jest wyjątkowo męczące.
Rodzina: Brak
Orientacja: Hetero
Partner: Czeka, ale nie szuka. Sama się znajdzie.
Galeria:

Inne:
- Dobrze zarządza grupą;
- Ma dwie lewe ręce do wszystkiego, co wymaga duszy artysty;
- Potrafi przetrwać w lesie przez długi czas, bez kontaktu z cywilizacją;
- Nie rozstaje się z talią kart i karteczkami samoprzylepnymi;
- W życiu jego metodą i przyzwyczajeniem jest stawianie sobie „małych celów” i skrupulatne dążenie do nich np. „Zdążyć na apel” – i robi wszystko aby to zrobić. Ma też swój „duży cel”. Jest nim znalezienie potomka Założycieli. Wie on, że to się raczej nie stanie, ale nie zwraca na to uwagi i  ciągle szuka.

“Tymi, co nie mają dużego celu w życiu, zawsze będą się wysługiwać ci, którzy sobie duży cel znaleźli.”

-

 Imię: Arata
Nazwisko: Silvermoon
Pseudonim: Smoczy pan
Wiek: 15 lat
Stanowisko/Profesja: Uczeń, Przewodniczący samorządu uczniowskiego;
Wydział: Kruka
Aparycja: Arata ma średniej długości, szaro - czarne włosy. Jego oczy są czerwone i gdy się w nie patrzy, wydaje się, jakby miały cię pochłonąć. Arata mimo swojej niechęci do szkoły uwielbia chodzić w mundurku, czuje się w nim luźno i swobodnie. Ma około 173 centymetrów wzrostu. Nie ma na ciele żadnych szczególnych znaków, poza żółtym symbolem smoka na prawej ręce.

Charakter: Można go nazwać typowym marzycielem, jest zawsze spokojny i opanowany, ale zapominalski. Codziennie na jakieś dwie godziny odpływa i rozmyśla, prawdopodobnie nad światem bez magii. Często zrywa się z lekcji by potrenować wzywanie smoków. Jest miły i uprzejmy, szczególnie względem kobiet. Mimo to, gdy ktoś go obrazi, od razu kombinuje jak się odegrać i zazwyczaj jego wróg kończy na dywaniku u dyrektora.

Historia: Urodził się w małej wiosce na końcu świata, którą uważał za swoje największe przekleństwo. Nie znosił jej, mieszkańców miał w nosie. Losy rodziny też go nie interesowały. Po jakimś czasie postanowił uciec do lasu i tam zamieszkać. Zaprzyjaźnił się z wilkami i niedźwiedziami, które dostarczały mu pożywienia. Pewnego dnia zauważył dym unoszący się z rodzinnej wioski. Wyruszył tam wraz z orłami, by zobaczyć, co się stało. Cała wioska stała w płomieniach. Patrzył na to ze zdumieniem, gdy nagle ktoś go złapał i ogłuszył. Ockną się dopiero na dworze jednego z potężnych magów. Mag przeprowadzał na Aracie różne eksperymenty i uczył go, jak władać magią. Mimo iż niektóre "operacje" były bardzo bolesne, chłopak polubił swojego mistrza i uznał go za ojca. Czarodziej wyszkolił Aratę w korzystaniu z czarnej magii. Na łożu śmierci przekazał mi smoczy symbol i wiedzę o tym, jak wzywać smoki. Powiedział mu także, że ma udać się do Akademii i kontynuować swoje szkolenie. Chłopakowi to średnio pasowało, ale zgodził się na ostatnią wolę staruszka. Krótko po tym mag zmarł, a Arata wyruszył w podróż. Pewnego razu, gdy trafił na targ, zauważył u jednego ze sklepikarzy książkę. Małą, poręczną i niezwykle starą. Niestety kosztowała zbyt wiele by mógł ją kupić, gdy nagle księga przerodziła się w dziewczynę. Złapała go za rękę i szybko uciekli razem poza miasto. Okazało się, że księga jest zaklętą dziewczyną o imieniu Sora, która szuka odpowiedniego mistrza. Arata zgodził się na wspólną umowę i został panem magicznej księgi. Niedługo po tym trafił do Akademii i podjął dalszą naukę.

Umiejętności: Potrafi przyzywać smocze żywioły, a także zna bardzo dobrze czarną magię. Najlepiej wychodzą mu zaklęcia działające na "płeć piękną", takie jak zauroczenie itp. Do walki z bliska używa ukrytego ostrza, które wysuwa się z pod rękawa.

Rodzina: Zginęła podczas pożaru wioski. Została mu jedynie Sora- magiczna księga.
Orientacja: Hetero
Partner: Brak. Nie szuka, ale też nie odrzuci gdy ją spotka;
Galeria:



Inne:
-Uwielbia robić kawały.
-Kocha zostawiać swojego zastępcę w podbramkowych sytuacjach;
-Zawsze zrywa się z lekcji alchemii, uzdrawiania i tworzenia eliksirów;
-Niczego się nie boi i zawsze stawia na swoim;
-Nie zbyt przepada za lekcjami taktyki, ponieważ uważa, że nie ma maga który by go pokonał w tej dziedzinie;
,,Dopóki król nie ruszy do walki, jego rycerze nie podążą za nim."

-
Jesteśmy szczęśliwi, że kolejna osoba postanowiła dołączyć do nas i wspólnie tworzyć historie o młodych czarodziejach. Oby czas spędzony razem był radosny i pełny niesamowitych historii!
P. s. Warto odwiedzić zakładkę postacie poboczne...

Zdjęcie Postaci/Profilowe:
Imię: Tigrevurmud  (Tigr)
Nazwisko: Virtalia
Pseudonim: Szermierz
Wiek: 16
Stanowisko/Profesja: Uczeń
Wydział: Kruka
Aparycja: Chłopak ma ok. 170m. wzrostu, jest szczupły i silny mimo, że na takiego nie wygląda. Prawa ręka i noga są zmechanizowane a lewe oko jest komputerem, który "podkręca" jego myśli. Co sprawia, że może widzieć świat w spowolnionym tempie. Włosy ma ciemno niebieskie, krótkie. Tigr najczęściej ubiera się w swój niebieski garnitur. Podczas ważnych uroczystości zakłada dodatkowo szatę podarowaną mu przez ojca.
Charakter: Tigr nienawidzi jak ktoś się wywyższa, sam za to jest bardzo skromny. Z natury uważa, że każdy jest od niego mądrzejszy. Szanuje tych, którzy szanują jego, a po za tym jest bardzo miły i przyjacielski. Gdy potrzeba, walczy o swoje i stara się wygrać za wszelką cenę.
Historia: Tigr urodził się w szlacheckiej, bogatej rodzinie. Jego dzieciństwo było spokojne i pełne "zabaw" ze starszym bratem. Od małego uczył się władania mieczem i magią, najgorzej szło mu to drugie, nie miał talentu do magii ani białej ani czarnej. Kochał za to używać miecza, często wygrywał różne turnieje szermierki. Ostatecznie jego rodzina wynajęła najlepszego maga, który nauczył go używać szarej magii by móc się bronić przez zaklęciami. Życie w jednym z dworków było spokojne i przyjemne, czasami tylko zdarzały się incydenty z włamaniami. Podczas jednego z takich incydentów poznał Tinę, zabójczynię najwyższego stopnia. Przekonał ją by zaczęła mu służyć, jako jego obrońca. W wieku 13 lat podpisał z nią kontrakt, który sprawił, że oboje stali się nierozłączni. Tigr został wysłany do akademii, gdzie miał szkolić się dalej w używaniu magii i władaniu bronią. Niestety pewnego dnia został zaatakowany co poskutkowało utraceniem ręki, nogi i oka. Jego stan był bardzo ciężki na szczęście lekarze dorobili mu mechaniczne kończyny. Teraz znów wrócił do szkoły by dalej się uczyć.
Umiejętności: Tigr posługuje się magicznym mieczem i pistoletem. Używa szarej magii oraz wspomaga się swoimi zmechanizowanymi kończynami.
Rodzina: Rodzice, których kocha z całego serca i Tina jego strażnik.
Orientacja: Hetero
Partner: Brak
Galeria:



Inne:
- Nie lubi słodyczy
- Kocha latać na gryfach
- Jest podatny na magię ognia
"Nie powiem: Nie płaczę, bo nie wszystkie łzy są złe"

-
Zdjęcie postaci/profilowe:
  (Narysowane przez Yukki)

Imię: brak
Nazwisko: brak
Pseudonim: Kot z Cheshire
Wiek: Czwarty rok dziewiątego (ostatniego) życia
Stanowisko: bezpański, dachowiec
Wydział: brak

Aparycja: W swojej ludzkiej postaci ma lekko przydługie i opadające na oczy ciemne włosy, które w blasku księżyca wydają się winogronowo-fioletowe .Jego oczy są różnokolorowe – prawe ma kolor soczystej, wiosennej trawy, a lewe jest mocno żółte. Oba kolory są na tyle intensywne, że wydają się emanować blaskiem, co sprawia, że spojrzenie Kota jest bardzo przenikliwe i niepokojące. Nawet ludzie, nie mający pojęcia o jego prawdziwej mocy, boją się w te oczy patrzeć, chociaż sami nie potrafią wyjaśnić dlaczego. W Krainie Czarów mówiono, że spojrzeć w oczy Kota z Cheshire, to znaczy patrzeć na czystą Magię. Nawet w ludzkiej postaci zachowuje cechy swojej zwierzęcej natury – to charakterystyczne dla zmiennokształtnych z Krainy Czarów. W przypadku Kota są to jego uszy i ogon. W uszach ma wiele srebrnych i złotych kolczyków. Odkąd żyje na terenie Akademii nosi zwykłą, bawełnianą koszulę w wąskie, zielone paski i brązowe spodnie ze sztywnego, ciężkiego materiału, które zapina na biodrach dużym, skórzanym pasem z żelazną sprzączką – strasznie denerwują go długie nogawki, więc podwija je do wysokości kostek. Z butów często rezygnuje, bo nie zdarza mu się oddalać z terenu Akademii w ludzkiej postaci na długo. Gdy jednak musi je ubrać, zakłada proste sandały z drewnianą podeszwą, które ukradł jakiemuś wieśniakowi z pobliskiej wioski. Oczywiście, gdy mieszkał w Krainie Czarów, ubierał się dużo bardziej ekscentrycznie, jak na mieszkańca tej krainy przystało. W swojej kociej postaci, której od czterech lat prawie nie opuszcza, wygląda jak każdy inny przedstawiciel swojego gatunku. To, co może zwracać uwagę, to jego równie przerażające co w ludzkiej postaci oczy i lśniące na fioletowo futerko.

Charakter: W Krainie Czarów postać Kota z Cheshire owiana była tajemnicą, pojawiał się znikąd, udzielał niejasnych rad i odpowiedzi, a potem znikał w równie dziwaczny sposób. Tym, co zawsze mu towarzyszyło był szeroki, przerażający uśmiech i spojrzenie przenikliwych oczu. Cała ta aura sprawiła, że zyskał miano szaleńca – i nie mijało się to bynajmniej z prawdą. Kot rzeczywiście był szalony. Skupiony co najwyżej na czubku własnego nosa i pozbawiony wszelkich instynktów samozachowawczych. Alicja często mówiła o nim, że jest zwyczajnie wredny. Najbardziej lubi swoje własne towarzystwo i zawsze chodzi własnymi ścieżkami. Mimo to w kontaktach z innymi nie jest zamknięty, wręcz przeciwnie, wydaje się przytłaczać swoich towarzyszy, aż wreszcie sami decydują się zostawić go w spokoju. Ma cięty język, a wyprowadzenie go z równowagi jest prawie niemożliwe. Zwykle jest przygotowany na wszystko i niełatwo go zaskoczyć. Jedyną osobą której się to do tej pory udało była Alicja.

Historia: Antonio Boyle był znanym w całej Krainie Czarów zegarmistrzem. W innych światach praca ta prawdopodobnie nie jest zbyt dochodowa, jednak w Krainie Czarów było zupełnie inaczej. Tutaj pory dnia i roku były w stanie zmienić się w jednym momencie bez przyczyny. Dlatego też zegarmistrzowie musieli być obeznani z Magią, większość miała za sobą lata często nielegalnych praktyk u Czarnych Magów, a to wszystko po to, by wytwarzany przez nich sprzęt dostosowywał się do zmiennych warunków Krainy Czarów.
Antonio Boyle był najlepszy w swoim fachu. Jego zegary i pozytywki zdobiły pałace, dwory i rezydencje w całej Krainie. W poszukiwaniu części zwykle udawał się w miejsce zwane Czarnym Rynkiem. A warto zaznaczyć, że już powszechny handel, który odbywał się Krainie, w większości innych krajów zostałby uznany za nielegalny. Ciężko więc sobie wyobrazić jak potężne i pełne czarnej magii przedmioty mogły znajdować się w miejscu jego wycieczek.
Jednak to właśnie tam zegarmistrz mógł znaleźć najlepsze pomoce. I to właśnie w trakcie ich poszukiwania Boyle natknął się na kobietę w płaszczu, handlującą małymi kociętami. Jedno z nich, a raczej jego oczy, od razu przykuły jego uwagę. I bynajmniej nie były to oczy gatunku „Hej, jestem małym słodkim Kotem, więc ratuj człowieku, zanim tu z głodu umrę!”
W oczach tego zwierzęcia była czysta Magia, Boyle nie miał co do tego wątpliwości. Nie zastanawiał się długo i za psie pieniądze Kota zakupił. Nie zamierzał nadawać mu imienia. Dla niego, jako de facto Czarnego Maga, zwierzę było idealnym obiektem doświadczalnym. Czuł emanującą od niego Magię i chciał mieć ją na własność. Szybko okazało się, że Kot jest zmiennokształtnym. Boyle'owi to się nie spodobało, nie pisał się na dziecko. „Jesteś Kotem” - zwykł powtarzać, wpatrując się w intensywny kolor dużych oczu swojego pupila. Mimo wszystko między nimi wytworzyła się jakaś specyficzna relacja. Kot dorastał, a wokół niego zaczęła się koncentrować Magia. Wielu to widziało i już wtedy mówiono, że istota ta będzie niebywale potężna.
Kot wówczas zaczął opuszczać posiadłość swojego pana, zwaną Cheshire i bawić się swoją mocą – zaginał czas i przestrzeń, straszył wieśniaków, przepowiadał przyszłość i zabijał każdego Maga, który podważał jego zdolności. Boyle z dumą przyglądał się swojemu wychowankowi, jednak pewnego dnia, popełnił największy błąd swojego życia – spróbował wykorzystać magię Kota do swoich własnych celów. I zginął. Prawda była taka, że Kot nie chciał robić mu krzywdy. Boyle jednak próbował, wykorzystując sztukę czarnej magii i wyssać z niego moc, której zwyczajnie było dla niego zbyt wiele.
Kot opuścił Cheshire. Pojawiał się od czasu do czasu, by namącić w życiu mieszkańców. Wielu go jednak szukało, chcąc poznać swoją przyszłość. Było na wiele lat przed narodzinami Białej Królowej. Już wtedy Kot przepowiedział mieszkańcom krwawe rządy, które miały niebawem nadejść, a kiedy zagubiona i zapłakana księżniczka Kier wpadła na niego w lesie i poskarżyła na swoją siostrę, opowiedział jej o tym, że jeśli się postara, to zasiądzie na tronie.
Jakiś czas później znalazła go i Biała Księżniczka. Była zafascynowana opowieściami o kocie, którego mieszkańcy nazywali „oblubieńcem Magii”. Znajdowała go często. Lubiła go odwiedzać, a gdy zasiadła na tronie poprosiła, by został jej doradcą. Kot bardzo polubił nową królową, choć sam się sobie dziwił i przystał na propozycję. Wielokrotnie widywano go w jego kociej postaci, pieszczonego białą dłonią królowej na jej kolanach, w trakcie ważnych narad. Jego rady wielokrotnie ocaliły królestwo, czym zyskał sobie przychylność mieszkańców.
Po kilku latach, zgodnie z jego przepowiednią królowa Kier strąciła swoją siostrę z tronu i sama na nim zasiadła. Dopiero wtedy „przypominał sobie”, że gdy była dzieckiem nie powiedział jej o dwóch sprawach: że jej rządy będą dla Krainy wyjątkowo nieszczęśliwe i że za jakiś czas pojawi się wybranek, który odbierze jej koronę. Później znów zaszył się w lesie. Królowa Kier wielokrotnie próbowała go pochwycić, jednak bezskutecznie.
Kilka lat później w krainie rzeczywiście pojawiła się Alicja, która kierowana radami Kota, wystąpiła przeciw królowej. Niektórzy twierdzili, że Kot i dziewczyna zakochali się w sobie, choć żaden z zainteresowanych tak by tego nie nazwał. Jednak Kot rzeczywiście zaufał Alicji i jak sam teraz twierdzi, był to jedyny błąd w jego życiu. Bo bitwie bowiem królowa Kier wraz z Kotem zniknęli. A gdy oblubienic Magii wrócił, nie chciał powiedzieć Alicji, gdzie jest jej wróg.

 Dziewczynę bardzo to rozzłościło i uznała go za wspólnika byłej królowej, choć wtedy mu tego nie powiedziała. Kot jednak widział przyszłość i zdawał sobie sprawę z wydarzeń, które miałyby miejsce, gdyby Alicja osobiście zabiła królową Kier. Jednak nawet jego moc miała wady – widział tylko to, co pokazywała mu magia Krainy. Nie mógł więc przewidzieć, że Alicja użyje jego zaufania, by zwabić go w pułapkę i za pomocą magicznej bransolety zablokuje jego magię. Kot, jak to Kot, bez magii mógłby sobie nawet całkiem nieźle poradzić, ale nie z całym wojskiem. Zamknięto go w lochu i próbowano wyciągnąć torturami, gdzie znajduje się królowa. Po roku bezskutecznych działań przyprowadzono go przed oblicze królowej Alicji, by ta osobiście, na oczach wszystkich poddanych, zdobyła odpowiedź. Po roku tortur wyglądał strasznie. Mimo, że ani razu go nie zabili – miał bladą skórę, był pobity i zakrwawiony. Ale uśmiechał się, jak zwykł to robić w przeszłości, choć ciężko było mu utrzymać głowę w pionie. Alicja nie mogła wytrzymać jego świdrującego spojrzenia.
- Od tego zależy twoje życie...
- Które? Mam ich dziewięć.
Po usłyszeniu tych słów Alicja podniosła się z tronu i podeszła do Kota, po czym szybkim i pewnym ruchem wbiła mu w brzuch swój srebrny miecz.
- Osiem – powiedziała.
Siedem. Sześć. Pięć. Cztery. Trzy. Dwa. Jeden...
Zostało mu tylko jedno życie. Nie spodziewał się tego. Czuł jak zimne ostrze przesuwa się w okolicach jego karku. Był to pierwszy raz w życiu, kiedy naprawdę się bał. Jednak Alicja wytarła tylko dokładnie swój miecz w skrawek materiału, który pozostał po jego koszuli.
- Śmierć to dla ciebie żadna kara. Nie, dla takiej wstrętnej, zdradliwej glizdy jak ty, śmierć byłaby błogosławieństwem. Króliku! Otwórz magiczny portal! - Spojrzała mu w oczy. - Do świata, w którym jest jak najmniej magii.
Przestraszony Królik podbiegł posłusznie do królowej i szybkim uderzeniem nóg otworzył portal.
- Przepraszam... - jęknął bezgłośnie. Bardzo szanował Kota.
Żołnierze agresywnym ruchem podnieśli Kota z podłogi, syknął z bólu i spojrzał Alicji w oczy. Starała się wytrzymać to spojrzenie, ale po chwili bezwiednie spuściła wzrok.
- Ta Kraina zginie beze mnie… - Uśmiechał się. Nie chciał pozwolić sobie na słabość przed tymi wszystkimi idiotami, którzy przed chwilą zgodnie mamrotali „Niech zdechnie.” - Wiesz o tym.
Alicja nie odpowiedziała. Wciąż wbijała spojrzenie w swoje buty. Kot spojrzeniem zapowiadającym śmierć zmusił strażników by go puścili i podszedł po portalu.
- Jesteś wygnany! - Królowa w końcu znalazła siłę by na niego spojrzeć, - Nigdy nie wolno ci już wrócić do Krainy Czarów. Nigdy!
Przez chwile wydawało jej się, że zobaczyła żal w jego oczach. Żal, niedowierzanie i ogromny smutek, który w tych oczach chyba jeszcze nigdy nie gościł.
- Heh... - Po tym nieznacznym mruknięciu, bez niczyjej pomocy skoczył do portalu i od tamtej pory już nie powrócił do Krainy Czarów.
Jak łatwo można się domyślić, Kot wylądował w końcu w okolicach Akademii i na jego standardy rzeczywiście, magia była tu bardzo niewielka i funkcjonowała inaczej niż ta, którą zna. Przyjął więc postać Kota i pomieszkuje sobie w Akademii, nie zwracając na siebie niczyjej uwagi już od czterech lat...

Umiejętności: Główną bronią i największym atutem Kota jest oczywiście posługiwanie się magią. W Krainie Czarów uchodził za najpotężniejszą pod tym względem istotę. Nie ma dla niego znaczenia, czy magia jest biała, czy czarna (w Karinie już od dawna nie uznaje się takiego podziału, jedynie bardzo potężne i niebezpieczne czary określa się mianem „mrocznych” lub „czarnych”). Nie ma też konkretnej specyfikacji, para się wszystkim, co z magią związane, a ta, co trzeba zaznaczyć, jest w Krainę dość... „Kapryśna” i okiełzanie jej sprawia dużo więcej problemów niż w innych światach. Poza magią, jak na Kota przystało, mieszkaniec Cheshire jest bardzo dobry w polowaniu (i uciekaniu), jest bardzo zwinny, a Antonio zadbał o to, by i zwykłe sztuki walki (jak na przykład Królewska Szermierka), nie były mu obce. Gdy jednak przychodzi mu walczyć wręcz, decyduje się na rzadką i zapomnianą już technikę zbójców, zwaną Wodnym Tchnieniem – przypomina ona taniec. Bazuje na ukrywaniu się i zaskakiwaniu przeciwnika. Nie uznaje honoru i przysłowiowe „wbijanie noża w plecy” jest niemalże jej zasadą główną... Jednym słowem coś w jego stylu.

Rodzina: Nie znał swoich prawdziwych rodziców, chociaż Boyle podejrzewał, że owa zakapturzona kobieta na Rynku, od której go kupił, była jego matką. Antonio dawał mu jasno do zrozumienia, że nie życzy sobie, żadnych bliższych relacji, toteż Kot rodziny właściwie nie miał... no chyba, że magia się liczy.

Orientacja: Jakoś się nad tym nie zastanawiał...

Partner: brak

Inne:
- Był w dobrych stosunkach z Kapelusznikiem, bywał u niego na herbacie i to dla niego Kapelusznik zrobił pierwszy cylinder – dogadywali się dobrze, bo nawet na standardy krainy, obaj byli powaleni;
- Jego futerko zawsze lśni czystością;
- W świecie, w którym znajduje się Akademia najbardziej lubi słodycze;
- Jest ulubieńcem kucharek i pierwszorocznych, nawet dyrektor czasem podrapie go za uchem;
- Jednym z jego kolczyków jest złoty dzwoneczek który dostał od Białej;


"I'm not crazy. My reality is just different than yours"

-

Zdjęcie postaci/Profilowe:

Imię: Claire Estelle
Nazwisko: Valentine
Pseudonim: Przyjaciele często wołają na nią Vi.
Wiek: 16 lat
Stanowisko/Profesja: Uczennica
Wydział: Gołębicy

Aparycja: Claire ma średniej długości, jasnobrązowe włosy, które opadają falami lekko poza ramiona dziewczyny. Lubi upinać je w przeróżne fryzury, zawsze jednak pozostawiając na twarzy kilka niesfornych pasem, które za nic nie dają się oswoić. Nierzadko pozostawia grzywkę opadającą swobodnie na czoło, choć przeważnie zaczesuje ją na prawą stronę. Poniżej znajdują się jej piękne, duże oczy w żywym odcieniu zieleni, przesłonione wachlarzem ciemnych rzęs. Gdy używa zaklęć z jakiegoś powodu zmieniają barwę na przyćmiony kolor wahający się pomiędzy różem a fioletem. Claire nie jest ani wysoka ani szczególnie niska. Ot urocze 162 cm. Raczej drobnej budowy, szczupła osóbka, która może się pochwalić bardzo kobiecą figurą i pełnym biustem. Należy do grona piękności i lubi o tym wszystkim przypominać. Wielu żałuje, że ma w tym przypadku rację. Jest dość silna, choć jej mocną stroną jest nadzwyczajna zwinność i ponadprzeciętna szybkość. Nastolatka ma wyglądającą zdrowo, choć dość jasną cerę. Niełatwo jej spalić się w słońcu na raka, ale opalenizny raczej również nie nabywa. Ubiera się przeważnie w sukienki lub spódniczki (zawsze jednak wybiera takie z zabudowanym dołem). Jest zagorzałą przeciwniczką noszenia przez dziewczyny spodni. Uwielbia dobierać do stroju drobne dodatki: spinki, frotki, biżuterię…

Charakter: Vi jest bardzo wesołą i towarzyską osóbką. Potrafi być niezwykle gadatliwa i uwielbia ploteczki, ale prawdziwe sekrety trzyma w tajemnicy jak nikt inny. Na pozór naiwna, jednak ciężko się do niej zbliżyć i zdobyć jej zaufanie. Problematyczna, uwielbia gdy coś się dzieje. Zawsze robi to, na co ma ochotę i nie przejmuje się regułami gry. Bywa przebiegła, a w swojej pracy potrafi zachować dyskrecję. Odważna i konsekwentna, ma nerwy ze stali i ciężko ją złamać. Uśmiechem i optymizmem przysłania wszelkie zmartwienia, a niekiedy i zdrowy rozsądek, namawiając ludzi na różne głupoty. Posiada zadziwiającą siłę perswazji, a jej emocje to istny kalejdoskop i nigdy nie wiesz, na co trafisz. Wielu mężczyzn określa ją jako słodką, inni jako nieodparcie pociągającą. Ma swoje sztuczki na osiągnięcie celu i nie wstydzi się korzystać ze swoich atutów. Ci, którzy jej nie znają, mogą wpaść w niezłe tarapaty! Ah i pamiętajcie. Gdy w grę wchodzą pieniądze, wychodzą z niej prawdziwe demony…

Historia: Claire wychowywała się w kochającej rodzinie kupieckiej. Rodzice nosili ją na rękach i na wszystko jej pozwalali, a jednak nie stała się przesadnie arogancka. Gdy urodziła się jej dwa lata młodsza siostra, była już niewidoma. Dziewczynki jednak bardzo dobrze się ze sobą dogadują mimo dzielących ich różnic i mają świetny kontakt. Claire od zawsze miała do czynienia z transakcjami. Od innych członków Domu Aukcyjnego „Hermes” nauczyła się już w młodym wieku wyceniania i identyfikowania przedmiotów. Ponad dwa lata spędziła podróżując z najemnikami z gildii i odkrywając liczne skarby starych cywilizacji. Ta energiczna nastolatka dzięki dość wysokim uzdolnieniom w dziedzinie magii została przyjęta do Akademii Czarno- i Jasno- księstwa pod patronatem Polimagiki w Zaffiranie. Od tamtej pory zyskała wielu przyjaciół od serca, jeszcze więcej wrogów, a wrzucona w sieć intryg akademickich rozwija swoje skrzydła jako dziennikarka w szkolnej gazecie. Chętnie wraca do domu, do rodziny, ale nie jest typem domownika. Zdecydowanie nie może się doczekać ukończenia szkoły i wyruszenia na nowe wyprawy.

Umiejętności: Jest dość dobra w magii ziemi, a szczególnie w jej odłamie związanym z roślinnością. Uwielbia zajęcia z leczenia i ma do tego smykałkę, a używając magii skupia się na zaklęciach wspomagających. W rzeczywistości jednak specjalizuje się w tworzeniu wzorów inskrypcji, które wzmacniają atrybuty broni, a nawet nadają im dodatkowe zaklęcia specjalne, które aktywują się poprzez przelanie części swojej magicznej mocy we wzór na broni. Poza tym posługuje się mistrzowsko łukiem i małymi nożami do rzucania, które zawsze nosi gdzieś przy sobie, ukryte przed światem. W walce polega na swojej zwinności i szybkości by uzyskać przewagę nad przeciwnikiem.

Rodzina: Ma młodszą, 14-letnią siostrę - Marie, która jest niewidoma. Jej mama – Eloise, jest czarodziejką, a ojciec – Arnold, szalonym wynalazcą i zarazem rekinem biznesu. Maria i Arnold są zwykłymi ludźmi bez umiejętności magicznych. Cała rodzina żyje w stolicy, a ojciec dziewczyny stoi na czele ogromnego Domu Aukcyjnego ,,Hermes" i znany jest z posiadania przysług u wielu potężnych ludzi. W rzeczywistości jednak codziennymi sprawami w ich interesie zajmuje się mama Claire. Rodzina jest niebotycznie zamożna, ale nie posiadają tytułu szlacheckiego. Są jednak powszechnie szanowani w krainie.

Orientacja: Hetero;
Partner: Brak;
Galeria:


Inne:
- Podczas jednej z przygód uratowała małą wróżkę Silene, która od tamtej pory zawsze za nią podąża;
- Jest bardzo dobra w identyfikowaniu i wycenianiu antyków oraz broni;
- Jest jedną z reporterów pracujących dla Dantego w jego gazecie;
- Szczyci się dobrą ręką do kwiatów i zwierząt;
- Kocha podróże w nieznane i przygody;
- Interesuje się historią architektury;
- Ma uczulenie na truskawki;
- Uwielbia słuchać muzyki;
- Lubi i bardzo dużo czyta;
- Panicznie boi się burzy;

,,F. L. Y. - First Love Yourself"

-


  
   Imię: Killian
   Nazwisko: Flynn
   Pseudonim: Hermes
   Wiek: 17
   Stanowisko: uczeń Akademii, wcześniej złodziej i najemnik, poszukiwany za ciężkie zbrodnie i skazany na śmierć
   Wydział: Kruka
    Aparycja: Killian jest wysokim, dobrze zbudowanym chłopakiem. Ma przydługie, bardzo jasne włosy, które zwykle związuje w kucyk z tyłu głowy, grzywkę zaczesuje na bok. Jego oczy są w odcieniu szarości i ciemnego niebieskiego. Na policzku pod lewym okiem ma tatuaż wyglądający jak kod kreskowy – w taki sposób oznaczano skazanych w więzieniu w Arivle. Jego twarz jest bardzo dziewczęca i była powodem, dla którego wielu z jego wspólników straciło ręce, gdy nieopatrznie odważyło się to podobieństwo skomentować. Poza tym na rękach ma kilka tatuaży i wypalonych znaków z innych więzień i zakładów, w których przyszło mu „pomieszkiwać”. Całe jego ciało jest także zaorane bliznami, zwłaszcza na plecach, bo biczowanie jest jedną z ulubionych kar zadawanych przez więziennych strażników.
    Z racji na swoją profesje przywykł do noszenia czarnych ubrań, nie rozstaje się też ze swoją ciemną chustką, którą w trakcie napadów zakładał na twarz. Zawsze ma też przy sobie noże, jeden przy nodze, a drugi w pokrowcu na ramieniu.
    Charakter: Praca, którą się parał, nauczyła go cierpliwości i spokoju. Nie oznacza to bynajmniej, że nie można wyprowadzić go równowagi. Po prostu pokaże ci twoje miejsce z kamienną twarzą i często nie odzywając się ani słowem. Mimo wszystko nie jest w związku z tym zamknięty czy cichy. Na co dzień zachowuje się całkiem zwyczajnie, co zdziwiło innych uczniów Akademii, chętnie zawiera przyjaźnie i jest raczej miły. Niespecjalnie interesuje go zdanie innych na jego temat, więc generalnie nie przejmuje się zaczepkami. Chyba, że komuś wyraźnie zależy, żeby go upokorzyć – wtedy zaboli. Jego definicja przyjaźni jest zupełnie inna niż reszty ludzi – przede wszystkim zdradzanie się jest normalne. Wiele razy wykiwał swoich wspólników zabierając cały łup. Ale również on nie obraziłby się gdyby jego kumpel go zdradził – uważa, że każdy powinien w życiu w pierwszej kolejności pilnować swojego interesu. A jeśli obdarzyłeś kogoś zbytnim zaufaniem, to nie zdziw się, że możesz się na tym przejechać. Podobny stosunek ma do walki i rozwiązywania problemów – racje ma ten, kto mocniej przywali. Mimo to ma talent do dyplomacji i przekonywania. Jest sprytny, sadystyczny, trochę wredny, a w oczach świata – szujowaty.

     Historia: Matka Killian’a pracowała w domu publicznym, który prowadziła ze swoim mężem. Oboje byli z tego przedsięwzięcia bardzo dumni i nie robili sobie nic z opinii publicznej. Chłopak nie znał swojego prawdziwego ojca, ten nigdy się nim nie zainteresował. Może nawet nie wiedział, że ma syna. Matka Killian’a też średnio się nim przejmowała. Ot, wypadek przy pracy, jak już jest to trudno. Ani ona ani jego ojczym nie żałowali ręki, jak im się przypominało, że takie małe coś łazi im po domu. Często obrywał kompletnie bez powodu. Miał także starszego przyrodniego brata – Ben’a. Mimo że byli w takiej samej sytuacji nie znosili się nawzajem. Ben długo wykorzystywał fakt, że był starszy i silniejszy, i w napadach złości lub zwykłego kaprysu lubił Killian’a sponiewierać. Mieli kompletnie inny sposób na życie, Ben podlizywał się rodzicom i robił wszystko, żeby im się przypodobać. Natomiast Killian najchętniej spaliłby cały ten „rodzinny interes”. Poza domem też nie miał żadnej bratniej duszy. Bo kto by chciał zadawać z takimi jak on? Wcale mu to nie przeszkadzało. Każdego dnia widział do czego potrafią doprowadzić się ludzie, oglądał ich w momentach całkowitej słabości czy poddania się płytkiej żądzy. A te wszystkie dzieciaki grające razem w chowanego na rynku? Skończą tak samo.
    Uciekł z domu mając dziesięć lat. Było mu wszystko jedno czy będzie spał na podłodze koło Bena, czy przy śmietniku za knajpą z tanim żarciem. W sumie śmietnik i tak był lepszym towarzystwem od jego brata. Kraść i tak wcześniej musiał, bo jego matka średnio zdawała sobie sprawę z tego, że dzieci się czasem karmi. A w okradaniu był dobry. Potrafił zwinąć wszystko, czasem nawet tak, że właściciel nic nie zauważył. Podczas jednej z takich akcji zauważyli go członkowie grupy przestępczej Falcon. Byli znani w całym kraju i mieli niesamowicie rozbudowaną strefę wpływów. Zwerbowali go właściwie bez pytania. Planowali wielki włam na zamek królewski. Potrzebowali kogoś małego i zwinnego, a jednocześnie kompletnie nie budzącego podejrzeń – dzieciak był do tej roli idealny. Oczywiście zapytali go o zdanie. Ale wybór miał raczej średni: albo z nimi idzie, albo podcinają mu gardło, bo za dużo wie. Cóż, decyzja była raczej oczywista. Jednak w trakcie samego napadu coś poszło nie tak, ktoś popełnił błąd i wywiązała się wielka walka w pałacu. W trakcie tej walki śmierć poniósł sam król. Ich włam urósł do rangi zamachu stanu. Wyłapali wszystkich. Kara mogła być tylko jedna.
    Killian pierwszy raz stanął na stryczku mając 11 lat. Był tak niski, że musieli podstawić mu beczkę, żeby sięgnął do sznura. Moment, gdy założyli mu pętle na szyję był najgorszym w jego życiu. Panika i strach całkowicie go paraliżowały. Tłumy zgromadzone na placu egzekucyjnym chciały tylko jednego. Krzyczeli podnieceni, życząc im śmieci. Wszystkich ich w tamtym momencie nienawidził. Nie mógł oddychać, zdawało mu się, że serce rozbije mu klatkę piersiową. Dotyk szorstkiego sznura na skórze doprowadził go do granicy paranoi. Nie krzyczał. Nie płakał. Parzył tylko tępo przed siebie, jakby to co się dzieje kompletnie go nie dotyczyło. Ale wewnętrznie już nie żył. Tamtego dnia stracił kolejną część człowieka w sobie. 
    Ale poza nim byli tam inni ludzie. Ludzie bardzo ważni dla Falcon’a.
    Nie pamiętał momentu, w którym ich odbili. Kolejne wspomnienie, które posiada to wóz. Zwykły, niepozorny, stary wóz. Ale jechali w nim najbardziej poszukiwani w kraju przestępcy. Wiedział, że musi uciekać, za dużo widział, a nie był tym ludziom już więcej potrzebny. Cóż, nie trudno się wymknąć, jak uważają cię za otumanionego, przerażonego dzieciaka… Po ucieczce musiał dokonać kolejnego wyboru w swoim życiu. Albo się gdzieś zaszyje i do końca życia nie będzie się wychylał w obawie, że zostanie złapany… Albo wykorzysta fakt brania udziału w zamachu stanu i zostanie najlepiej opłacalnym najemnikiem w kraju.
    I został. Przeprowadził serie największych napadów znanych ludzkości. Uciekł z najlepiej strzeżonych wiezień i zakładów na całym świecie. Każdy słyszał o Hermesie . Ludzie straszyli nim dzieci, jego postać urosła do rangi legendy. Pracował z najgroźniejszymi grupami przestępczymi i praktyczne wszystkim zalazł za skórę, bo koniec końców ich wykiwał. Był ścigany listami gończymi w prawie 30 krajach i we wszystkich szykowano dla niego sznur. Najmowali go czasem sami królowie, jako szpiega w innych krajach.
    Pewnego dnia pojawił się u niego człowiek, który chciał by zrobił dla niego włam na Akademię. Ale Killian nie był debilem. Owszem, zdarzało mu się napadać na magów lub chronione magią posiadłości. Ale nie na jakąś cholerną, elitarną szkołę dla czarodziei, to samobójstwo. Wiec odmówił. Jednak przybysz nie chciał odpuścić tak łatwo.
    - Jedno słowo – powiedział. - Kiedykolwiek, gdziekolwiek. Wystarczy, że wyszeptasz, że to dla mnie zrobisz, a ja usłyszę.
   Kilka lat później Killian wpadł. Zdarzało się. Niedopracowany plan, towarzysz-idiota, kiepski sprzęt… Miał pecha. Przeklął w myślach widząc symbol na mundurach kolesi, którzy go złapali. Złota gołębica w wieńcu z róż. Organizacja Świętej Sprawiedliwości, szerzej znani jako Mundurowi. Albo „psy”. Pozbawili go przytomności magicznym dymem i założyli mu legendarną Żelazną Damę. Był to sposób na krępowanie więźniów. Generalnie tona żelastwa – zabudowane kajdany na ręce i nogi, metalowa opaska na oczy i jakiś cholerny kaganiec i blachą między zęby. Wszystko naszpikowane gwoździami i kolcami, żeby zabolało jak się poruszysz. Zawieźli go do więzienia w Arivle, gdzie właściwie od razu czekał go wyrok śmierci.
    Tym sposobem Killian wylądował na stryczku po raz drugi. Wszystkie wspomnienia wróciły. Panika. Strach. Paranoja. I desperacja.
    -Dobra! - krzyknął, mając już pętle na szyi .- Zrobię to!
    Magia to jednak niesamowita sprawa. W ciągu sekundy buchnęło dymem i już był w innym miejscu. No ale ceną wolności był włam do Akademii. Który prawdopodobnie skończy się śmiercią. Cholera.                
    Przygotowania trwały miesiące. A koleś chciał jakiegoś, kuźwa, kota. Kota!
    Killian nie zdążył nawet znaleźć pchlarza, gdy go złapali. Tak, magia to zdecydowanie niesamowita sprawa... Akademia ma to do siebie, że większość jej spraw pozostaje w jej murach. Dlatego chłopak trafił do gabinetu dyrektora, z którym przeprowadził kilkugodzinną rozmowę. Jej efektem była kolejna w jego życiu propozycja nie do odrzucenia. Albo zostanie w Akademii jako jej uczeń… Albo jak trup.
    Umiejętności: Killian nie jest zbyt dobry w posługiwaniu się magią. Zna kilka tylko podstawowych zaklęć, a odkąd trafił do Akademii zajęcia magiczne to największa katorga w jego życiu. Najbardziej polega na swoich rękach. Generalnie unika walki, a gdy się już w jakąś wda używa tego co ma pod ręką – swoich noży lub łomu – i ucieka, gdy tylko nadarza się okazja. Preferuje metodę ataku z zaskoczenia i zwodzenia przeciwnika. Jest sprytny i zwinny, opanował do perfekcji sztukę skradania się i kamuflażu. Jest też niezłym aktorem.
    Rodzina: Matka, ojczym i przyrodni brat, z żadnym nie utrzymuje kontaktu
    Orientacja: Hetero. Ale różnych ludzi przyszło mu w życiu udawać
    Partner: Łom
    Inne:
    - ma astmę, ale swego czasu dużo palił
    - jego twarz jest bardzo dziewczęca 
    -chociaż w napadach, w których brał udział, ginęli ludzie, on sam nikogo jeszcze nie zabił. Co najwyżej pozbawił kilku kończyn
    - w celu kamuflażu nauczył się wielu kompletnie nie przydatnych na pierwszy rzut oka rzeczy, tym sposobem Killian zna się na sokolnictwie, przycinaniu krzewów, robieniu makijażu, umie ugotować setki dań z całego świata, szydełkować i golić owce. I wiele więcej. Nie wnikajmy.

                                                                             ---


Imię: Corinne
Nazwisko: Hunter
Pseudonim: Cori/W stadzie mówiono na nią Cień Wiatru
Wiek: 15 lat
Stanowisko/Profesja: Uczennica
Wydział: Kruka
Aparycja: Ma lodowo-błękitne oczy. Czarne jest noc włosy z jednym samotnym niebieskim pasemkiem. Ma smukłą twarz z cienkimi ustami, na których często można zobaczyć uśmiech. Zwykle ubiera czarne spodnie, białą bluzkę i skórzaną kurtkę.
Jako wilk ma czarną sierść, jej oczy w każdej postaci mają tę samą barwę.
Jako gepard ma jasną sierść z ciemnymi plamkami. Na głowie ma brązową grzywę. Przez całe plecy ciągną się na długie, ciemne pasy o takiej samej pasy o takiej samej barwie jak cętki.
Gdy jest w smoczej postaci, ma czarne łuski i kryształowe skrzydła, które mienią się w świetle księżyca. Na głowie ma koronę kolców. Przez całe ciało ma czarno-granatową grzywę, która łączy się na końcu z ogonem, Na brzuchu ma jasnoniebieskie większe łuski, które odsłaniają ważniejsze organy.
Więcej informacji o smoku:

Charakter: Introwertyczka, źle czuje się w nieznanym towarzystwie, ale jeśli tylko znajdzie się w kręgu swoich znajomych, od razu staje się zupełnie inną osobą. Z cichej, szarej myszki, którą nikt by o nic nie podejrzewał, staje się roześmianą, gadatliwą nastolatką. Warto wspomnieć, że jest bardzo uczuciowa. Nie zabije człowieka ani innego zwierzęcia, może jedynie dotkliwie zranić.

Historia: Corinne mieszkała w Smoczych Górach, razem ze Stadem Północnego Wichru, gdzie wszyscy, tak ona, byli zmiennokształtni. Urodziła się jako smok. Gdy podrosła, stopniowo uczyła się zmieniać kształt postaci. Mimo wszystko kochała być smokiem, gdyż żadna posiadana przez nią postać, nie mogła latać, bo było jej ulubionym zajęciem. Była najszybsza w stadzie, dlatego nadano jej tytuł Cienia Wiatru. Jako jedyna miała w stadzie aż cztery postacie. Zwykle członkowie stada mieli dwie lub trzy postacie. Głównie człowieka i smoka, lecz najczęściej mieli jeszcze trzecią postać, jakiegoś innego zwierzęcia. Trzecią postacią jej mamy był gepard, a ojca - wilk.

Pewnego dnia do jje wioski wpadli ludzie. Wszyscy naraz przemienili się w smoki, by bronić terytorium. Niestety był to błąd, bo ludzie byli na to przygotowani. Z góry zrzucili wielkie sieci, na każdego smoka, by później je zabić i sprzedać smocze łuski, a przede wszystkim kryształowe skrzydła, które były cenniejsze nawet od diamentów. Cori w ostatniej chwili odleciała niezauważona przez ludzi, gdy matka ostrzegła ją o zagrożeniu. Uciekła do starszej pani, którą traktowała jak babcię. Powiedziała jej, co się stało. Corinne nie mogła tam wrócić, było wszystko, że ludzie wciąż tam byli. Przez kilka lat mieszkała u ,,babci". Jak się okazało, dziewczyna ma w sobie magię. Przez lata babka uczyła ją nieco zaklęć, lecz gdy skończyła 15 lat, nie miała czego już ją uczyć, gdyż nauczyła jej wszystkiego co sama umiała i wysłała dziewczynę do Akademii.



Umiejętności: Zmiennokształtna, przyjmuje postać człowieka, wilka, geparda i smoka. Wie, że możliwa jest przybranie postaci mieszanej, lecz sama tego nie potrafi. Jako smok zieje błękitnym ogniem, który potrafi zamrażać, lecz w stanie furii zamiast błękitnego ognia jest płynny azot. Najczęściej walczy sztyletami i łukiem.


Rodzina: Gdy była mała, ludzie wybili całą rodzinę. Przygarnęła ją starsza pani, którą Corinne traktuje jak babcię.

Orientacja: Hetero

Partner: Brak

Galeria:






Inne:
- Kocha czekoladę;
- Lubi rysować, zwłaszcza smoki, nawet dobrze jej to wychodzi;
- Jak na swój młody wiek, przeczytała bardzo dużo książek;
- Dobrze posługuje się sztyletami, ale jeśli już musi to lubi korzystać z łuku;
- Zawsze nosi przy sobie sztylet, na którym wyryte są runy, które znaczą ,,Nie zapomnij kim jesteś". Dostała go od swojego ojca, gdy skończyła 7 lat;
- Nigdy nikogo nie zabiła;

,,Gdy już posmakowałeś lotu, zawsze będziesz chodzić po ziemi z oczami utkwionymi w niebo, bo tam właśnie byłeś i tam zawsze będziesz pragnął powrócić..."

-



Imię: Jefferson (Amon)
Nazwisko: Lokstar
Pseudonim: po prostu Jeff
Wiek: 17
Wydział: Kruk (osobiście wolałby gołębicy, ale chce mieć swą podopieczną na oku)
Stanowisko: Potężny mag, władca wielkiego miecza.

Aparycja: Amon jako Jeff jest przystojnym chłopakiem o zniewalającym spojrzeniu metalicznych oczu z tajemniczym błyskiem. Dość wysoki (troszku niższy od Riuuk). Ubiera się w ciemne kolory, łańcuchy, wojskowe buty i zwykle czarne bluzy ze stójką. Blada karnacja podkreśla szary kolor oczu. Wąskie usta zwykle układają się w tajemniczy uśmiech. Niezwykle pociągający uśmiech...
Amon... To znaczy Jeff ma atletyczną, gibką budowę. Idealnie umięśniony z sześciopakiem i niemałymi bicepsami przyciąga kobiety jak magnez. Wygląda na zimnego drania, za którego chce uchodzić, lecz nie zbyt mu to idzie.

Charakter: Amon chciał wykreować się w tej postaci na zimnego drania przepełnionego egoizmem, narcyzmem i samouwielbieniem, jednak nie potrafi taki być co jeszcze bardziej przyciąga dziewczyny z całej szkoły. Chłopacy nienawidzą go ze względy na harem, który za nim podąża i non stop sie powiększa, zwłaszcza, że Amon nie potrafi opanować swego wpojonego mu rycerstwa i mężności oraz wielu zasad bardzo rzadko spotykanych w tych czasach i tym świecie.

Historia: Amon nudząc się bez Riuuk i chcąc zdobyć dostęp do biblioteki postanowił stać się uczniem Akademii. Nie zamierzał stawać się jedną z popularniejszych i najlepszych w nauce osób...
Ogólnie przyjął. że Jeff pochodzi z bogatej rodziny ze Stolicy. Miał szczęśliwą i pełną rodzinę, która przeniosła go do Akademii z innej szkoły magicznej skąd ma znakomite oceny i referencje.


Rodzina: Matka, ojciec i dwie siostry. Jako Amon  - tylko Chesh, jego młodszy, przyrodni brat)

Umiejętności: Jest bardzo zdolnym i potężnym magiem władającym mieczem. Głównie posługuje się magią runiczną - prastarym odłamem magii - i magią wiatru, ponieważ jego miecz jest związany z tym żywiołem.

Galeria:




Inne:
- uwielbia ciasta!
- całymi dniami przesiaduje w bibliotece, raz nawet zdarzyło mu się tam spać,
- nienawidzi Killiana, ponieważ według niego za bardzo zbliża się do Riuuk, (jest troszku zazdrosny)
- nie chciał haremu... ale jakoś tak wyszło
- nie zamierzał rzucać się w oczy, ale z jego mądrością i inteligencją nie da rady...
***
Zdjęcie postaci/Profilowe:


Imię: Marie Elaine Aria
Nazwisko:  Valentine
Pseudonim: Eva – jej pseudonim wśród zabójców w organizacji, który powstał jako anagram pierwszym liter jej imion i nazwiska: E-laine, V-alentine, A-ria;
Wiek: 14 lat
Stanowisko/Profesja: Uczennica, zabójczyni;
Wydział: Gołębicy

Aparycja: Marie posiada piękne, z przodu lekko opadające poza ramiona, z tyłu długie do pasa, śnieżnobiałe włosy, które zdają się nocą odbijać światło księżyca. Przeważnie pozostawia je rozpuszczone, okazyjnie jedynie spinając je na misję w dwa kucyki. Dziewczyna ma lekko wystające czoło, co skrywa jej opadająca na czoło grzywka. Oczy Marie szczególnie przyciągają uwagę. Na co dzień w pięknym odcieniu fioletu, wiecznie zamglone przez ślepotę dziewczyny, podczas używania magii przyjmują intensywnie czerwony kolor, niemal szkarłatny. Dziewczyna szczególnie dumna jest ze swoich wyrafinowanych rysów twarzy oraz lekko wystających kości policzkowych. Podobnie jak wszyscy w rodzinie jest dość niska – 158 cm, ale nie narzeka, bo dzięki temu rzadziej zdarza jej się uderzać głową o sufit w różnych pomieszczeniach, co przy jej dolegliwości stanowiłoby całkiem spory problem. Szczupła, ze średniej wielkości biustem, jest bardzo wysportowana. Dobrze zna swoje ciało i świetnie się w nim czuje. Jej blada cera podkreśla chłodną, niemal eteryczną atmosferę jaką roztacza dookoła siebie. Ubiera się w wygodne stroje, które nie krępują jej ruchów, a zarazem są eleganckie i dobrze przylegają do ciała. Nieodzownie zawsze towarzyszy jej jakiś element biżuterii, przeważnie własnej roboty.

Charakter: Dawniej ciekawska dziewczynka, która nie zaznała trudów życia. Zawsze radosna i ciepła, dla każdego miała zarezerwowany uśmiech. Pewne wydarzenie sprzed dwóch lat skutecznie pozbawiło ją jednak wszelkich aluzji. Zaznała bólu i poczuła gorzki smak bezradności. Od tamtej pory jest zimna i nieporuszona, ciężko nią tak naprawdę wstrząsnąć, jest nadzwyczaj spokojna. Ludziom ciężko jest do niej podejść i zagadać przez atmosferę jaka powstaje wokół niej. Mimo tego bywa interesującą rozmówczynią dopóki temat rozmowy ją interesuje. Czasami jednak potrafi odejść w trakcie rozmowy bez słowa. Nie jest szczególnie arogancka, ale wydaje się kompletnie apatyczna, jakby miała serce z kamienia. I słusznie zresztą, bo dziewczyna nie zna litości. Każdego traktuje identycznie i wydaje się posiadać własny kodeks wartości, którego nikt nie potrafi rozgryźć. Ma poważne problemy z zaufaniem, co utrudnia jej codzienne życie. Nie stroni od zabijania, a nawet więcej… Można powiedzieć, że to jedyny moment, kiedy cokolwiek odczuwa. Ma pewne dziwne przyzwyczajenia i rytuały, których zawsze przestrzega. Poza tym kłamie jak z nut i jakimś cudem zawsze potrafi znaleźć indywidualne podejście do każdego człowieka, co bywa przerażającą umiejętnością.

Historia: Marie wychowywała się w kochającej rodzinie kupieckiej. Mimo ślepoty była uważana za bardzo piękną i radosną dziewczynką, która wszędzie wprowadzała przyjazną atmosferę. Z łatwością rozwiązywała wszelkie konflikty, a ludzie ją kochali. Pewnego dnia jednak została porwana, a porywaczami okazali się członkowie równoległej gildii, która upadła po ogromnym sukcesie jej rodzinnego biznesu. Przez wiele tygodni stanowiła zabawkę w rękach licznych mężczyzn. Przeżyła dzienne gwałty, głodzenie i liczne tortury. Ostatecznie gdy ją uratowano, przed śmiercią powstrzymywała ją tylko ogromna siła woli, ponieważ jej ciało było zbyt słabe, by się nawet poruszyć. Od tamtej pory dziewczyna już nigdy nie była taka sama. Początkowo zamknęła się w sobie, jednak po kilku tygodniach odnalazł ją Krwawy Zakon – organizacja zabójców, która została zalegalizowana na wielu kontynentach. Ludzie mogą złożyć zlecenie na każdego człowieka, nieważne jak potężnego, czy na jakiej pozycji, tak długo, jak mają wystarczająco pieniędzy, by pokryć często niebotyczne ceny za zabójstwa, ustalane przez zakon w zależności od ryzyka zlecenia. Po niemal dwóch latach sekretnego treningu stała się jedną z najlepszych zabójców na swoim poziomie znanym pod budzącym postrach pseudonimie ,,Eva”. Teraz gdy już ukończyła czternaście lat, oficjalnie dołączyła do grona uczniów szkoły magii w Zaffrinie.

Umiejętności: Marie jest szczególnie uzdolniona magicznie, a najlepiej radzi sobie z magią ognia i wody. Choć są to dwa przeciwstawne elementy, oba w jakiś sposób odnajdują harmonię w jej ciele i doskonale koegzystują. Poprzez specjalnie wybrany dla niej ciężki trening dla zabójców zakonu Marie ma bardzo wyczulone sześć zmysłów. W różnym stopniu potrafi władać wszelkimi rodzajami broni, choć najlepiej radzi sobie z biczem i krótkim ostrzem. Jest gibka i szybka, ma także niski czas reakcji oraz zdolności chłodnej kalkulacji w walce. Niestety jej ciało ma bardzo słabą obronę, więc za wszelką cenę dziewczyna unika każdego rodzaju ran. Jej siła również pozostawia sporo do życzenia, nadrabia to jednak zmyślnymi osłabiającymi truciznami.
Rodzina: Ma starszą siostrę, która jest potężną czarodziejką. Jej rodzice posiadają znany dom aukcyjny ,,Hermes”. Rodzina bardzo kocha Marie i wspiera ją. Jest również nieświadoma podwójnego życia dziewczyny.

Orientacja: Hetero
Partner: Od lat zakochana w pewnym starszym chłopaku;

Galeria:


Inne:
- Często kłamie;
- Kocha ciepłą herbatę;
- Jest bardzo religijna;
- Lubi robić własną biżuterię;
- Relaksuje się medytując w ciszy;
- Pasjonuje się wyrabianiem trucizn;
- Jej ulubionym hobby jest zabijanie;
- Uwielbia różne historie, dlatego dużo czyta;
- Cieszy ją intensywny trening i nauka władania wszelaką bronią.

,,Mogą torturować moje ciało... Łamać moje kości... Nawet mnie zabić. Wtedy, będą mieli tylko moje martwe ciało... Lecz nie moje posłuszeństwo…”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz