sobota, 2 kwietnia 2016

Zemsta cz. 2 (Kot z Cheshire)

    Dzieciak miał całkiem inteligentną mordę. I dobrze. Miał już dość idiotów w tej szkole. Jeśli chodzi o siłę, to się zobaczy, ale Kot wiązał z nim całkiem spore nadzieje i pod tym względem. Przyjrzał się uważniej wlepionym w niego brązowym oczom. Zobaczył w nich pewność siebie i odwagę oraz... Kot skrzywił się. Ufność. Ohyda. Miał nadzieję, że chłopak nie będzie naiwny. Chociaż musiałby być totalnym idiotą, żeby ufać komu popadnie. Szczególnie po tym, jak stracił kończyny w jakimś napadzie.
    Tigrevurmud Virtalia.
    Szesnaście lat.
    Wydział kruka.
    Pewnie rozpieszczony, bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że nie lubi słodyczy. W tyłku mu się przewraca.
    Ma zabójce na usługach.
    I przede wszystkim potrzebuje pomocy.
    Kot wyszczerzył się.
   O tak. Młody szuka zamachowców, a on akurat ma czas i ochotę, żeby mu pomóc. Ma dość życia na strychu Akademii. Za długo siedział nic nie robiąc. To nie jest prawdziwy on. To nie jest prawdziwy Kot z Cheshire. Najwyższy czas zbudować i tutaj swoją legendę. A potem... Cóż, wie o tym świecie już wystarczająco dużo, by w miarę bezpiecznie się po nim poruszać. Przeczytał wiele książek ze szkolnej biblioteki na temat otaczających go krain i obserwował tutejszych mieszkańców. Trzeba ruszyć tyłek i pozwiedzać. A nuż trafi się miejsce o magii wystarczająco dużej, by mógł otworzyć portal do domu.
    - Kim jesteś?- zapytał w końcu Tigr, podnosząc się powoli z łóżka i spoglądając w cień, w którym ukrywał się jego rozmówca.
    Dziewczyna, która z nim była, również wstała. Chłopak naglącym gestem, kazał jej stanąć za swoimi plecami. Odruchowo zrobiła to, zapewne przyzwyczajona to takich zachowań mężczyzn. Szybko jednak wychyliła głowę zza jego ramienia, a w jej oczach błyszczała ciekawość.
    -Nie myślisz chyba, że pójdę z tobą na jakikolwiek układ, nie wiedząc, kim jesteś - dodał chłopak.
    Oczy znowu błysnęły w ciemności, a uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej.
    "Nie jest naiwny" pomyślał Kot zadowolony "na głupiego nie trafiło".
    - A masz jakiś inny pomysł na dokonanie swojej zemsty?
    Tigr zagryzł wargi i na chwilę opuścił wzrok. Gdy znowu podniósł oczy, błyszczała w nich determinacja.
    - Gdyby chodziło tylko o mnie, nie zastanawiałbym się ani chwili - powiedział zdecydowany. - Ale jeśli, tak jak mówisz, zależy od tego życie Clarie... – kątem oka spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się prawie niezauważalnie. - to nie mogę ryzykować.
    "Ooo... dżentelmen" kot zachichotał " z takimi zawsze jest ciekawie. Dobrze więc... Patrz, skoro musisz."
    Nagle strumień chłodnego powietrza z wnętrza cienia buchnął w ich stronę i zmusił do zamknięcia oczu. Clarie cofnęła się przez siłę uderzenia, mimo że Tigr zasłonił ją ramieniem. Nie wiedzieli, co się stało. Oboje wyczuli nagły wzrost magii w pokoju i coś w rodzaju destrukcyjnej siły, której pochodzenia nie znali.
    Tigr położył rękę na pochwie miecza, gotowy użyć go w każdej chwili.
Jednak zamieszanie ustało równie szybko, jak się pojawiło. Gdy otworzyli oczy zobaczyli, że wszystko w pokoju jest porozrzucane. Kartki z materiałami i książki spadły z półek, walając się po ziemi, krzesła przewróciły się, a zasłony zerwały i leżały teraz zwinięte gdzieś w kącie. Na środku pokoju stał teraz kot, który początkowo nie zwrócił ich uwagi. Był to futrzak, którego oboje dobrze znali. Nienaturalne fioletowe futerko, różnobarwne oczy i wyszczerbione ucho... Maskotka szkoły.
    Gdy minął pierwszy szok, Vi zerwała się.
    - To jakiś słaby żart! Ktokolwiek... - zaczęła oburzona i wychyliła się zza pleców Tigra.
    Ten jednak wyciągnął rękę i zatrzymał ją w pół ruchu.
    - To wszystko? - Zapytał, patrząc na kota.
   Zwierzak przechylił łebek w prawo i spojrzał na nich. Vi wstrzymała oddech. Oczy, które widzieli w cieniu... Jej oczy wyrażały nagłe zrozumienie. Zrozumiała, dlaczego wydały się jej wcześniej znajome. W końcu widziała je często, gdy jako pierwszoroczna pieściła fioletowe futerko, lub częstowała sieściucha resztkami ze śniadania. Spojrzała na Tigra. Musiał zorientować się wcześniej.
    Wydało im się, że na sekundę, na mordce kota pojawił się diabelski uśmiech.
    A potem zniknął.
   Tigr zerwał się
   - Coo?!- Podbiegł do miejsca, gdzie jeszcze przed chwilą stał zwierzak. - Wracaj tutaj!
   - Ależ ciągle tu jestem. - Vi odskoczyła z krzykiem, gdy usłyszała ten głos za swoimi plecami.
  Kilka centymetrów nad nią wisiał... Czy może lewitował... Człowiek! Jednak te oczy nie pozostawiały miejsca na wątpliwości – po raz kolejny zostali obdarzeni spojrzeniem żółto-zielonych ślepiów.
    - Hej, to nieuprzejme. Wyglądam aż tak źle, panienko? - Udał zdziwionego. Po chwili wyszczerzył się i dodał - zwykle w tej postaci na początku jestem nagi. Tak byłoby lepiej? - Spytał łobuzersko. - Wiesz, akurat to, zawsze możemy zmienić.
    Clarie cofnęła się za Tigra. Ten spojrzał na kota spode łba.
    - Matko, a ja go głaskałam...- Jęknęła dziewczyna z obrzydzeniem.
    - W tej chwili to nie istotne. - Powiedział chłopak. - Mów, co wiesz o zabójcach.
   - Ooo, weź na wstrzymanie – kot spoważniał. - Nie wszystko na raz. Powiedziałem ci tyle, ile powinieneś wiedzieć na początek. Pokazałem ci również moją prawdziwą postać. A więc teraz twoja decyzja. Idziemy, czy nie?
    - My?!
    Kot w powietrzu obrócił się na plecy i przysunął do twarzy Tigra. Spojrzał mu prosto w oczy. Chłopak poczuł paraliż w całym ciele, sztywniała mu noga i ręka, a po plecach przebiegł dreszcz. Odwrócił oczy, choć sam nie wiedział dlaczego.
    Kot odsunął się nieco i uśmiechnął niewinnie.
    - Nie bój się, ja sobie tylko popatrzę. Będziesz mógł pozabijać ich sam. Z tego co pamiętam, to nie mam do nich żadnego interesu, więc rób co chcesz.
    Po tych słowach zmiennokształtny stanął wreszcie na ziemi.
    - No, ale o tym później. Teraz przygotujcie się do podróży, a ja załatwię wam jakieś zwolnienie, czy coś.
    - Zwolnienie?
    - Oj, no chyba nie chcemy wagarować.
    Vi i Tigr milczeli. Chłopak zaczynał mieć powoli dość pomocnika.
    - A!- Kot poderwał się nagle.- Mam do ciebie bardzo ważne pytanie. Musisz się dobrze zastanowić, zanim dasz mi odpowiedzieć. Chcę ją poznać już jutro.
    Tigr widząc, że jego rozmówca spoważniał, wyprostował się i zacisnął pięści.
    - Słucham?
    Zwierzak przechylił głowę, zupełnie tak jak wcześniej w swej kociej formie.
    - Dlaczego masz takie lamerskie imię?
    - Ty...! - Chłopak złapał powietrze w płuca, gotowy rzucić się na gościa.
    Ten jednak swoim zwyczajem zaśmiał się i zniknął.
Tigr i Clarie spojrzeli po sobie. Po chwili chłopak opadł zmęczony na łóżko, jak po długim treningu, i bez słowa patrzył w sufit.

<<Tigr?>> <<Clarie?>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz