wtorek, 12 maja 2015

Od Lily do Araty

- Tak, tak. - Lily mimo początkowej niechęci ostatecznie przysunęła się do Araty, który niespodziewanie był ciepły. Jak to możliwe, że tylko ona zamarza na kość? ,,Ognisty smok huh? Zresztą nieważne..."
- Arata... Śpisz? - Zapytała cichutko po jakimś czasie. W sumie sama nie wiedziała, czy wolałaby żeby był przytomny czy nie. Po prostu nie mogła zasnąć. Znowu. ,,To wszystko jego wina, już niemal usnęłam wcześniej!" Wciąż było jej zimno, choć znacznie mniej niż jeszcze chwilę temu.
- Tak. - Mruknął udając obudzonego, a tymczasem brzmiał na całkowicie rozbudzonego. Klepnęła go ze śmiechem w ramię, udając oburzenie. - A tak poważnie, to ja też nie mogę dzisiaj spać. Głównie dlatego przyszedłem do ciebie.
- Czyli jestem twoją rozrywką? Sposobem na nudę? - Zapytała, choć nie oczekiwała odpowiedzi innej od twierdzącej. Przywykła do tego, że z Aratą wszystko sprowadza się do tego, czy człowiek potrafi dostarczyć mu rozrywki.
- No cóż, skoro tak stawiasz sprawę... - Udał, że się namyśla. - Nie mogłem po prostu chcieć cię zobaczyć? Może się stęskniłem księżniczko. - Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia. ,,Wow, to zabrzmiało szczerze..." I wtedy szlag trafił cały efekt, kiedy chłopak odwrócił się do niej z tym zadziornym uśmieszkiem w stylu: Naprawdę myślałaś, że mówię poważnie? Zgłupiałaś?
Czasami Lily nienawidziła go za to. Za te wszystkie momenty, kiedy przez jedną chwilę, ułamek sekundy, myślała, że są przyjaciółmi. Robił to tylko po to, by ją zdenerwować. I jak zwykle osiągnął swój cel.
- Wiesz co? Rozmyśliłam się, jednak powinieneś wracać do siebie Arata. - Powiedziała chłodnym tonem, którym zawsze kłóciła się z bratem, gdy ten postanowił donieść na ich rodziców. W sumie nie pamiętała, by kiedykolwiek rozmawiała z przewodniczącym w taki sposób, nawet w największym gniewie. Zresztą on również wyglądał na zdumionego jej postawą. Odwróciła się do ściany, by nie musieć na niego patrzeć. - Dziękuję za ogrzanie, ale musisz już iść.
- Hej, Lily, przepraszam. - Powiedział, powoli i nie wyglądało na to, by zamierzał wyjść z pokoju. Zamiast tego przysunął się bliżej i siłą odwrócił ją do siebie. Leżeli tak blisko, że niemal stykali się nosami, a Lily nie miała już więcej gdzie uciec.
- Dlaczego tak bardzo mnie nienawidzisz Arata? - Zapytała cicho, ale udało jej się powstrzymać łzy. Już dawno nauczyła się nie płakać. Lepiej niż kiedykolwiek powinna, więc tylko patrzyła ponad niego, szukając w mroku odpowiedzi na dręczące ją pytanie. Nie chciała patrzeć na niego. Nie chciała znów dać się zwieść.
Arata wciągnął powietrze i położył jej dłoń na ramieniu. Ot taki niewinny przyjacielski gest. - Lubię cię Lily. Bardzo. Dlatego tak często się z tobą droczę... - Urwał na chwilę. - Wiesz, Sora też kiedyś mnie o to spytała. Dawno temu. Widocznie tak już działam na dziewczyny. - Dostrzegła jego szeroki uśmiech i sama uśmiechnęła się lekko.
- Głupek. - Mruknęła, przytulając się do niego. Mimo wszystko nadal było jej diabelnie zimno. Zaśmiał się krótko, ale nie odtrącił jej. ,,Ten jeden raz. Jeszcze tylko dzisiaj poudaję, że się przyjaźnimy, a jutro wrócę do tego, że Arata jest zakałą mojego życia..."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz