sobota, 18 czerwca 2016

Może jednak wróg? (Riuuk)

Leżała na suchej ziemi. Usta spękane i suche niczym serce największej pustyni w Ibris włącznie z gardłem powodowały, że obudziła się z nieprzyjemnym bezdechem. Uniosła się gwałtownie by natychmiast opaść bez jakichkolwiek sił na... Miękkie i silne dłonie?
Otworzyła gwałtownie oczy by ujrzeć przed sobą niebieskie niczym najgłębsze jezioro oczy patrzące z nadzieją na to słabe, ludzkie ciało. Jej ciało.. Delikatnie pomógł jej usiąść i podał upragnioną wodę w małej manierce. Kiedy wypiła łapczywie zawartość usiadł obok niej. Niezwykły niebieski zmienił się w jasną zieleń. 
- Jak się czujesz moja droga? - Zmysłowy, męski głos natychmiast rozbudził zaspany i zmęczony umysł. Wtedy wszystko powróciło... Zamiana obydwu kotów... Walka nieposkromionych mocy... Nadal cała lepiła się od krwi i wnęczności. Jak dobrze, że cały zapach zdążył już ulecieć... Próbowała wstać jednak wszystkie stawy i mięśnie bolały niemiłosiernie uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Sapnęła i położyła głowę na ramieniu opiekuna.
- Nic się nie zmieniłaś... - Jego dłoń odnalazła jej zimną rękę i objęła tęsknie. - Nadal masz talent do pakowania się w kłopoty - parsknęła i podała mu manierkę. 
- A ty w ogóle się nie postarzałeś kołku - wtuliła się mocniej w czarny strój i muskularne ramię - Amonie...

- Skąd się dowiedziałaś? - Spojrzała na niego i obróciła głowę patrząc na małe, zakrwawione ciało leżące bezwładnie na ziemi. Drugi najwyraźniej nie miewał się najlepiej. Wszystko dookoła było umazane ciemna krwią. Świeżą krwią...
- Dostałam parę cennych wskazówek od niego - wskazała palcem na skuloną, czerwoną postać - dziwne, żebyście byli, aż tak podobni i jednocześnie pochodzili z całkiem innych miejsc. Wtedy, kiedy znikałeś udawałam się do biblioteki by dowiedzieć się czegokolwiek. Zabrałam kilka twoich włosów do analizy. Wkradłam się do sali alchemicznej aby je zbadać... Kilka razy prawie wpadłam przyłapana przez sprzątaczki jednak wreszcie udało min się zbadać te próbki i wywnioskować inny stan molekularny i rodzaj magicznej zależności oraz wywnioskować, że składają się z czystej magii. Jego włosy znalazła w ogrodzie kiedy trafiłam go ostrzem. Zostało na min kilka pojedynczych włosków. Były takie same. Czyż to nie dziwne? - Szelmowski uśmiech oraz oznaki dumy zagościły na pociągłej twarzy oświetlonej blaskiem ognia. - Mój kochany nie jestem taka głupia jak może wam się wydawać bowiem trzeba być inteligentnym aby udawać głupiego. - Mrugnęła do niego znacząco i ponownie oparła o ramię towarzysza. Jego mina nie zdradzała żadnych emocji. Jedynie oczy zmieniły kolor na szary - kolor zamyślenia.
- Ahhh żyję zbyt długo aby nie doceniać piękności i przebiegłości ludzkich kobiet. Szczególnie tych z małych klanów. - Zarumienił się delikatnie. Ciekawe co miał na myśli?
- Nic mu nie będzie? - Próbowała się podnieść jednak była wręcz niemożliwie wyczerpana.
- Jego stan jest ciężki, jednak dzięki tobie udało mi się ocalić go przed śmiercią z wycieńczenia... 
- Wykorzystałeś moja energię, zgadłam?
- Tak. Przepraszam, ale musiałam się posunąć do nieco bardziej wyszukanych metod - uśmiechnął się pod nosem i poprawił idealny kołnierz - a teraz moja pani radzę ci odpocząć i nabrać sił ponieważ czeka nas ciężki dzień. Wskazał jej sennik obok. Szarmancki, poważny i tajemniczy. Idealny na bardzo potężna postać kierującą całą akcją jak chce i kiedy chce... To na prawdę musi być on. Bohater wielu książek właśnie stał przed nią jakby nigdy nic i kazał kłaść się do spania. Cóż za ironia... Stoczyć śmiercionośna walkę z jedyną tak bliską ci osobą, która nie pamięta o twoim istnieniu...
On, dawny, wygnany władca zapomnianej krainy i zwykła śmiertelniczka... a może nie zwykła? Tylko ona mu została i tylko przy niej trwał by dotrzymać danego słowa. Trwał przy niej by ja chronić i imię przysięgi i dobra wszystkich zarówno w tej jak i w innej krainie...

< obudź się wreszcie ty tępy oszołomie >