środa, 13 maja 2015

Od Araty do Lily

- Lubię cię. Wręcz uwielbiam. Twój śmiech jest taki uroczy i niewinny... Tak samo wygląd, ale ja po prostu nie potrafię się powstrzymać i muszę cię drażnić. Najwyraźniej taką już mam naturę. Kocham denerwować moich najlepszych przyjaciół. A po za tym nie waż mi się nigdy więcej wstrzymywać łez, bo nienawidzę tego. Czasem dobrze jest sobie trochę popłakać. - "Co mnie tak nagle napadło?! A dobra... Odpuszczę ten jeden raz i powiem prawdę."
- W sumie to miła ta odmiana. Choć raz się nie kłócić. Nie uważasz?
- Może trochę, ale nie przywykaj. - Powiedziałem i wtuliłem ją mocniej do siebie. - Mojej natury nic nie zmieni. Nawet o tym nie myśl, ja się nie mogę zmienić. Po prostu.
- Pożyjemy, zobaczymy.
- Prędzej się świat zawali, albo zacznę z tobą chodzić, niż się zmienię.
- Czyli nie mam żadnych szans u ciebie? Przegrywam nawet z końcem świata? - Spojrzała mi prosto w oczy z tym swoim niewinnym uśmiechem i równie słodkimi oczkami. "Dobrze ci idzie, ale za słabo. Mistrza nie pokonasz."
- Mnie nie przebijesz w kłamstwach czy kantowaniu. Uczeń nie pokona mistrza. - Spojrzałem na nią i pogłaskałem po głowie. Bardziej odruchowo niż celowo. "W sumie jest nawet sympatyczna, ale za bardzo się przyzwyczaiłem do wkurzania jej by nagle odpuścić. Pewnie nie potrafiłbym jej pokochać nawet za milion lat. Po za tym wolę z nią walczyć. Jest wtedy znacznie zabawniej." - Jakie w ogóle przedmioty wybrałaś na ten rok szkolny? Zrobiłaś listę? Może na niektóre chodzimy razem?
- Zajęcia z czarnej i szarej magii, zajęcia z wiedzy i użycia magii żywiołów, uzdrawianie, transmutacja, sztuki walki, zajęcia sprawnościowe i wizażu. Ile mamy wspólnych?
- Czterech chyba, więc będzie ciekawie.
- Pewnie znów przez ciebie nie będę się umiała na nich skupić.
- Zgadza się. Będę ci tak przeszkadzał, jak tylko będę potrafił. A tak spytam z czystej ciekawości, cieplej ci? - Zauważyłem, że przestała drżeć i spokojniej oddychała, niemal jakby przysypiała, ale resztkami sił uparcie trzymała się jawy.
- No, kto by pomyślał, że przydasz się na noc. - Ziewnęła. - Ale nie próbuj tego powtarzać!
- Dobra, dobra, odgryzę się rano, a teraz dobranoc!
- Śpij spokojnie, ale nadal będę blisko ciebie. O dziwo, jesteś naprawdę ciepły. - Obydwoje usnęliśmy zaraz po tej rozmowie. "Nie sądziłem, że tak łatwo mogę usnąć dzięki niej. Znalazłem swój lek na bezsenność! Muszę częściej przychodzić tu spać, tylko jak ją przekonać do tego pomysłu..."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz