czwartek, 21 maja 2015

Od Riuuk

Wstała nieprzytomna. Po raz pierwszy od dawna nie wychodziła w nocy, a obudziła się padnięta jak nigdy. Gdyby nie szybkie i głośne kroki jej nerwowej sąsiadki najpewniej zaspałaby. Wstała z łóżka, jak zwykle drapiąc się po łydce. Łóżko wyglądała jak po przejściu huraganu. Prześcieradło zrzucone, poduszka na podłodze, pościel odwrócona na drugą stronę, czyli jednym słowem… Norma. Ruszyła zaspanym krokiem w stronę szafy. Po drodze potknęła się o rozrzucone buty. Normalnie zrobiłaby przewrót albo salto, lecz była tak zaspana, że nie zdążyła zareagować i runęła jak długa. Usłyszała szyderczy syk Kota, przypominający śmiech. Obróciła się w jego stronę i łypnęła krwiożerczym spojrzeniem. Napuszył się, lecz wytrzymał spojrzenie. Wyjęła z tarczy shurikena i rzuciła, przycinając mu elegancko dwa wąsy. Zasyczał i opuścił pokój przez okno. A miała taki wspaniały sen, że wstała wypoczęta! Jedyne co się zgadzało to fakt, że pierwsze czekały ją zajęcia ze sztuk walki. Ubrała się i wyszła z pokoju, trzaskając przypadkowo drzwiami.
Otworzyła drzwi jadalni. Była zaspana i ledwo kojarzyło wątki. Ubrana jak zwykle na czarno, związała włosy wysoko na czubku głowy i owinęła niemal do samego końca cienkim paskiem. W ten sposób na jej plecach kołysał się długi, można by powiedzieć… Bicz? Płaszcz powiewał za nią, łopocząc w rytm jej szybkich kroków. Rumieńce wystąpiły na twarzy dziewczyny. Podekscytowana nowiną, od której buzowała cała szkolna siatka informacyjna, podeszła do stołu i zaczęła nakładać śniadanie. Jakaś sałatka, kiełbaska i cztery bułki z serem. Nie ukrywając należała do osób, które pochłaniają niewiarygodne ilości jedzenia.
Kiedy już zdecydowała się nie jeść na stojąco w pośpiechu, aby nie dać po sobie poznać rozsadzającego podekscytowania, usłyszała znajomy głos Lily. Dziewczyna uśmiechnęła się. Na szczęście zdążyła usiąść i to nie ona, a Lily chciała się dosiąść. Pewnie pogadałyby trochę i może wyciągnęłaby od przedstawicielki samorządu jakieś szczegóły, gdyby nie dziewczyna, która wciąż zmachana po biegu, przerwała konwersację.
Riuuk postanowiła więc dokończyć posiłek samotnie i zignorować ich „przytulane powitanie”. Przyzwyczaiła się, że nie należy do dziewczęcych paczek i stowarzyszeń. Nie lubiła również dzielić stolika z napuszonymi uczniami bogatych rodów, których zwykle rozkłada na łopatki jednym ruchem, wystawiając ich na pośmiewisko. Wystarczy zwykle jeden celny rzut shurikenem nasączonym eliksirem paraliżującym. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, aby na zajęciach musiała użyć swojej szybkości, więc miała dużą przewagę w turnieju, o ile plotki o nim okażą się prawdą. „Jak miło, kiedy grupka chłopców podlatuje do ciebie i dostarcza ci wszelkich informacji. Chociaż jedna zaleta posiadania adoratorów…”
Na szczęście wszystko się potwierdziło. Zajęcia zostały odwołane. Cieszyła się z chwili wolnego czasu, który otrzymali zawodnicy od nauczycieli na przygotowania. Zmieniła ubrania na wygodniejsze, niekrępujące ruchów. Uzbroiła się po zęby. Zresztą jak zwykle, nic nowego. Kot przyglądał się biurku przeobrażonemu w małą zbrojownię. Założyła rękawiczki ochronne i zaczęła opróżniać eliksiry przeróżnego rodzaju. Gotową broń wsuwała w odpowiednie pochwy i skrytki. ,, Bo grunt to dobra strategia.” Gdyby pomyliła się choć raz, mogłaby sama zostać poszkodowana przez własne trucizny. Byłoby… No cóż… Zabawnie?

Zarzuciła na plecy płaszcz zakrywający broń i ruszyła w tak dobrze znanym jej kierunku. Po drodze smarowała materiał na włosach śliska mazią robaków górskich, mających zapobiec chwytania jej za włosy. Na końcu przywiązane do nich było małe ostrze, które nie powinno odciąć palców przeciwnikowi, lecz zaciąć bardzo boleśnie. Zanurzyła się w tłumie, zmierzającym w tą samą stronę co ona. Dosłyszała dziewczyny, wymieniające wylosowanych zawodników: Lilian Mortis, Lucas Mortis, Arata Silvermoon, Riuuk Przecierająca Szlaki, Jamie Brynn, Liam Brynn, Missy Clover, Jared Black, Trey Ferrin, Amber Fells, Sheila Prior i kilka innych osób, które właściwie już na starcie spisane były na straty. Jednak to ostatnie nazwisko interesowało ją najbardziej, Milo Strakeln. On również został wylosowany. ,,Żabko, żabko, mam nadzieję, że twój śluz jest tak silny jak mówią…” Och, szykowała się niezła rozrywka. Milooo, gdzie jesteś Milooo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz