środa, 13 maja 2015

Od Milo

„Dać się ograć przez kogoś takiego jak ona... Jak można być tak nieskupionym? To wszystko przez to znikanie.” Milo siedział załamany w rogu pokoju i był niemal na granicy obłędu. Nie pomogły trzy porcje ziół uspokajających, eliksir nasenny, ani cała reszta dostępnych metod. Wspomnienie nawracało i nie dawało spać.
„Dlaczego?” To samo pytanie krążyło w głowie chłopaka już czwartą godzinę. Odpowiedzi były różne, ale wszystko sprowadzało się do jednego: nieuwagi. „Zły znak, okropny omen.” Milo był już poza tym światem. Nie był na ziemi, ale też nie śnił. To miejsce nazywał Przepaścią. To do niej lądowały wszystkie niespełnione cele i wszelkie porażki życiowe. Przepaść miała jednak też swoją dobrą stronę, to tam ukazywały się wszelkie wizje działania i plany chłopaka. Wędrując tam, pośród rozpadających się domków z kart i płonących kości, Milo napotkał Pomysł. Był to wysoki, ubrany w czarny płaszcz z kapturem człowiek. Nie byłoby w nim nic dziwnego, gdyby nie jego ręka. Miał siedem palców. Pomysł dawał dobre rady, ale nigdy wprost. Zawsze odnosił się do tego, co Milo oznaczył liczbą siedem. Wyciągnął więc swoją rękę do przodu, ukazując palce. Oderwał jeden z nich i schował do kieszeni, z której następnie wyciągnął nietypowego ptaka. W połowie czarnego, w połowie białego. Przyczepił go w miejsce oderwanego palca. Wtedy jak zwykle poklepał Milo po plecach i szepnął mu do ucha: ”Ona ma hak, ale możecie łowić razem, smok ma dwie strony pyska, uważaj na koty spiskujące z płazami i szukaj sojusznika z truskawkami.”
Chwilę potem znikł w ciemności, a Milo był już na powrót w swoim pokoju. Od razu wiedział, o co chodziło z palcami. Wyciągnął listę zajęć i wykreślił z niej zajęcia praktyczne, zastępując je historią magii. „Tak, potomek jest już o krok bliżej.”
Teraz mógł już spokojnie położyć się w łóżku, bez obaw o koszmary senne i myśleć, jak zwabić na ten sam kuter Lilian. „Czy nie potrzebuje partnera do brydża w najbliższym czasie? Teraz tylko, o co chodzi z resztą?”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz