sobota, 16 maja 2015

Od Milo do Araty/Lily

"Śniadanie i kawa to najlepszy początek dnia." Dla Milo w zasadzie jedyny. Jego poranek był rutyną, do której nie potrzebował mózgu, dlatego też po tylu latach każdy nowy dzień zaczynał się dopiero od jedzenia. Nie podobało mu się jedno. Kątem oka zobaczył jak Lilian rozmawia z jakąś dziewczyną, a później gdzieś wychodzi. Kojarzył nastolatkę, która zdaje się była zakochana w Aracie, bo wiecznie coś dla niego załatwiała. A nie ma mowy, by męczyła się dla niego tak bardzo w innym przypadku. Nie chodziła z nim na żadne zajęcia, ale co jakiś czas widywał ją w szkole.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że podwładna Araty dalej kogoś szukała. Zapobiegawczo usiadł przy drugim końcu sali, w miejscu największego zbiorowiska uczniów. Niestety nie pomogło.
- Milo! Tutaj jesteś! Arata cię wzywa. - "Jeszcze czego."
- Arata nie jest moim ojcem żeby mnie wzywać. On co najwyżej może mnie o to poprosić. Mogę tam pójść, ale co z tego będę miał? - "Nie zaproponuje nic, co zastąpi poranną kawę."
- Uwierz mi, nie pożałujesz.-"Nie ma nic do zaoferowania. Dobrze, mogę żądać czego zechcę, ale najpierw napój bogów."
- Dopóki sam się tutaj nie wybierze, żeby mnie o to poprosić - Szczególnie mocno zaakcentował to słowo. - to będę tutaj siedział.
- A co jeśli ja ciebie poproszę? - "Nie ma sensu tego dłużej ciągnąć."
- To posiedzisz tutaj i poczekasz aż zjem, a po tym pójdziemy.
- Ale Arata nalega... - Jego mina wyraźnie pokazywała, że nie ustąpi. - Dobra, PROSZĘ, czy pójdziesz do Przewodniczącego po śniadaniu? - Usiadła.
- Oczywiście.
Posiedzieli jeszcze pół godziny. "Jedzenie w pośpiechu szkodzi zdrowiu." Wychodząc Sora zabrała jeszcze dwie porcje i powolnym krokiem ruszyli w stronę gabinetu. Po kolejnych minutach spaceru dotarli na miejsce, przed którym siedziała Lilian. Weszli we trójkę do środka, a tam zastali śpiącego Aratę. Milo nie wytrzymał i uderzył pięścią w stół, co od razu obudziło śpiocha.
- Dobra, masz trzy minuty, żeby mnie zachęcić do zostania. Czas start...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz