sobota, 30 maja 2015

Od Lily

- Auć, trochę delikatniej Freya, to naprawdę szczypie jak wszyscy diabli! - Lucas spojrzał na nią karcąco, a dziewczyna jedynie wzruszyła ramionami. Spróbowała jednak kolejną ranę posmarować ostrożniej, tak aby nie przysparzać mu dodatkowych cierpień. W końcu oberwał też trochę za nią.
- Nie jestem pewna, czy twoje obrażenia wyleczą się przed kolejną walką, więc rzucę na ciebie zaklęcie wspomagające leczenie. - Złapała go za brodę i spojrzała w oczy. Zaczekała, aż całkowicie skupi na niej uwagę, po czym powiedziała: - Aby zadziałało tak jak powinno, nie możesz pod żadnym pozorem się forsować, co obejmuje również chodzenie i rozdawanie autografów twoim fankom, rozumiemy się?
- Ale... Ale kiedy Sheila przestała być właśnie moją dziewczyną... W końcu jestem na powrót singlem i... - Przerwał swoje narzekania i skulił się pod jej druzgocącym spojrzeniem.
- Powiedziałam ABSOLUTNIE i POD ŻADNYM POZOREM! Rozumiemy się? - Wystawiła mały paluszek. Zawsze związywali je ze sobą gdy byli dziećmi. To były ich najważniejsze obietnice, z których musieli się wywiązywać bez względu na wszystko. Po chwili namysłu, ostatecznie pokonany, pokiwał głową i złączył z nią swój palec.
- Obiecuję, ale zrób to szybko. Przed nami trzy walki nudów... - Wywróciła oczami, ale klęknęła przy nim.
- Przeżyjesz. Swoją drogą widziałam dzisiaj Dantego. - Lucas otworzył oczy szeroko ze zdumienia. - Trochę pogadaliśmy, nic szczególnego, ale chyba nie czuję już do niego nic ponad przyjaźń... - Przyłożyła mu dłoń do policzka. - Verraverrtio.
- Ma chłopak jaja żeby zacząć z tobą normalną rozmowę po tym, jak unikałaś go przez tak długo. - Jej brat pokręcił głową, dostrzegając pojawiający się na twarzy dziewczyny uśmiech. - Oszustka.
- Nieprawda! To tylko kolega! - Spojrzała na niego oburzona. - I nawet nie próbuj mi nic sugerować, bo wiesz, że i tak nie zostanie dla mnie nikim więcej.
- Hahahaha. Jaaasne. Poważnie powinnaś zastanowić się nad znalezieniem sobie kogoś. - Jej twarz wykrzywił grymas niezadowolenia. - No dalej, to nie gryzie. Znaczy większość chłopaków nie gryzie. - Przez moment udawał zamyślonego. - Nieee, nie ugryzą cię. Chyba, że w tyłek. Jest to bardzo seksowny tyłek i sama rozumiesz, że czasem ciężko się oprzeć. - W powietrzu wyraźnie wyczuwalna była jej irytacja. - Niedługo pewnie będzie jakaś impreza lub potańcówka, a co sobotę przecież organizują festyn w Lesie Słonecznych Promieni. Zamierzasz chodzić sama i podpierać ścianę przez całą noc? Czy po prostu wolisz podrywać co tydzień kolejnego?
- Raczej spasuję i zrezygnuję z obu pomysłów. Nie potrzebuję faceta by się dobrze bawić! - Ostatnie zdanie wypowiedziała bardzo stanowczo.
- Och nie daj się namawiać. Przecież nie mówię od razu, że musisz się z nim przespać. - Uśmiechnął się zadziornie. - To MÓJ sposób na poprawę humoru.
- Nie da się zaprzeczyć. - Siłą rzeczy roześmiała się słysząc tą oczywistą oczywistość. - Naprawdę nie nudzi ci się to ciągłe zmienianie dziewczyn?
- I mówi to dziewczyna, która chodziła z trzema chłopakami na raz! To już podchodzi pod zdzirowatość Lily. Powiedziałbym nawet, że jesteś seksistowska! - Wystawił jej język.
- A co miałam niby poradzić na to, że wszyscy trzej zaprosili mnie w tym samym czasie?! - Zamyśliła się. - Niby mogłam dwóm odmówić... No dobra, ale przyznaj, że to było zabawne!
- Owszem, oglądanie jak przez cały wieczór biegasz od jednego do drugiego by każdemu zapewnić swoje towarzystwo było bezcenne!
- A ten moment, kiedy członkowie zespołu rzucili się w tłum, chłopcy mnie podnieśli i ostatecznie wylądowałam niesiona z artystami na scenie?!
- Łał, wszyscy byli zaskoczeni twoją obecnością. Szczęście, że umiesz śpiewać i wszystko wyglądało na końcu jak zaplanowane przedstawienie. No i dostaliśmy bilety vipowskie na ich kolejny koncert!
- Mama pobiła mnie za to do nieprzytomności, ale i tak uważam, że było warto... - Oboje zamilkli.
Lily spojrzała na arenę, gdzie Arata i Riuuk walczyli o wyjście z grupy. - Dobrze sobie radzą. Na kogo stawiasz?
- Wiesz Lucas? Zazwyczaj przegrywam kiedy obstawiamy, ale dzisiaj stawiam na czarnowłosą i przewodniczącego.
- Ja też, są w świetnej formie. - Przyjrzał jej się dokładniej. - A właśnie, jak twoja zemsta?
- Powoli postępuje. Nie chcę by zaczął coś podejrzewać. - Zaczęła bić brawo, gdy Arata pokonał swoją przeciwniczkę. Nie żeby Lily się tego nie spodziewała. Dziewczyny z jakiegoś powodu przeważnie przegrywały w starciu z nim...
- No cóż. Nadal nie ogarniam, dlaczego tak bardzo skaczecie sobie do gardeł...
- A ja tak. Po prostu sam fakt, że on znajduje się w pobliżu doprowadza mnie do szału! - Warknęła na niego, po czym odwróciła głowę.
- Dobra, dobra, zapomnij, że kiedykolwiek o to pytałem. - Podniósł ręce w geście kapitulacji.
Stali tak przez chwilę pogrążeni w myślach i nawet nie zauważyli, a kolejne walki dobiegły końca. Wypchnięci na arenę nie wiadomo kiedy, stanęli obok innych zwycięzców. Rozległ się głos speakera:
- Z szesnastu uczestników na arenie stoi połowa. Ta ósemka zmierzy się ze sobą w kolejnych walkach. - ,, Stoi nas tu tylko szóstka! Dobra, ale gdzie dwoje Brynn? Dziwne..." - Tym razem w parach, tak jak przeszli, walczyć ze sobą będą wydział przeciwko wydziałowi, co wygląda następująco: Lilian i Lucas Mortis przeciwko Aracie Silvermoon i Riuuk Przecierającej Szlak oraz Milo Strakeln i Missy Clover przeciwko Jamiemu i Liamowi Brynn...
- Wow, teraz będą sprawdzać nasze zdolności współpracy. Nieźle to sobie psorowie wykombinowali... - Lucas zagwizdał pełen podziwu. Lily bez trudu dostrzegła jego zadowolenie. Jeśli w grę wchodzi zgranie, to są w tym świetni.
- ... Zasady turnieju pozostają bez zmian. Macie teraz pół godziny na dogranie strategii z waszymi partnerami, powodzenia! - Ostatnie słowa speakera tłum spragniony show przyjął bez entuzjazmu, jednak zaklaskali nie mogąc doczekać się przedstawienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz