wtorek, 19 maja 2015

Od Jonah do Riuuk

Tego ranka Jonah obudził się w zdecydowanie lepszym humorze, niż się spodziewał. Być może przeczuwał, że dzisiaj stanie się coś dobrego? Przeciągnął się i wyszedł z łóżka. Spojrzał za okno. Słońce wesoło świeciło, na niebie nie było widać ani jednej chmurki. Dzień zaczął się po prostu perfekcyjnie. Ubrał się w coś, w czym będzie mu wygodnie i nie będzie się za bardzo rzucał w oczy, ułożył szybko rozczochrane po śnie włosy i ruszył w stronę sali jadalnej. Według jego zegarka było jeszcze dość wcześnie, więc zdąży zjeść w spokoju, zanim w jadalni zaczną się zbierać tłumy głodnych uczniów. Nie lubił jeść w towarzystwie, nie podobało mu się, że ktoś mógłby mu się przyglądać podczas jedzenia śniadania, więc taka sytuacja była mu zdecydowanie na rękę.
Kiedy w końcu stanął w drzwiach jadalni, okazało się, że oprócz niego w sali jest tylko jeszcze kilku uczniów, między innymi Riuuk, której trudno było nie zauważyć. Chłopak pomachał do niej i nie czekając na reakcję ruszył w stronę swojego ulubionego miejsca przy stole Jasnych. Było to miejsce znajdujące się najbliżej wyjścia, więc gdyby tłumy w końcu zaczęły się zbierać, miałby łatwą szansę na szybkie ulotnienie się z sali.
Nie spiesząc się zbytnio (w końcu do pierwszych zajęć miał jeszcze masę czasu) zjadł śniadanie. Na swoje szczęście zdążył zanim zagęszczenie osób w pomieszczeniu zrobiło się większe, niż mu pasowało. Wyszedł z sali i udał się okrężną drogą na swoje pierwsze zajęcia, będące zajęciami sprawnościowymi, które miał mieć dopiero za pół godziny. Na miejsce dotarł w samą porę, żeby zobaczyć, jak nauczyciele wznoszą ogromną arenę. "No pięknie, dopiero pierwszy dzień lekcji, a ja już jestem niedoinformowany."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz