wtorek, 12 maja 2015

Od Lily do Araty

Lily śniła. Wiedziała, że śni. W końcu gdzie na świecie istnieje raj taki jak ten, w którym się znalazła? Była jak dziecko, które otworzyło najwspanialszy prezent gwiazdkowy! Wszędzie dookoła pełno było słodyczy. I to nie byle jakich słodyczy, a tych wytwarzanych wyłącznie przez chochliki! Nawet jeśli szczerze nienawidziła małych, wrednych stworzonek, to nie potrafiła odmówić im talentu cukierniczego. Ich wyroby były najwyższej jakości żelkami, ciągutkami, lizakami, czekoladami, czy też ciastkami. Chyba każdy na świecie wiedział, że kiedy raz ugryziesz ten kawałek nieba, już nigdy nie będziesz pragnął niczego innego... Nooo, może nie do końca, ale z Lily zdecydowanie tak było. Przez jakiś czas podejrzewała chochliki o różne machlojki i dosypywanie do słodyczy afrodyzjaków, ale po pewnym czasie przestało ją to zupełnie interesować.
Z początku objadała się wyłącznie watą cukrową, jednak ku swojej największej radości dostrzegła schowany za lizakowymi drzewami... Czekoladowy wodospad! Podbiegła do niego i czym prędzej skoczyła na bombę. Wyobraźcie sobie jej zdumienie, kiedy okazało się, że czekolada wcale nie była czekoladą, a kakaowym kefirem! Fuj! W dodatku lodowatym.
Czym prędzej wyszła z basenu. Była cała zmarznięta, a jej ręce i nogi pokrywała gęsia skórka. Stwierdziła, że teraz to już chce się obudzić. Oh, gdyby to tylko było takie proste! Rok na zajęciach wróżbiarstwa trochę pomógł i przynajmniej nauczyła się odróżniać sen od jawy, ale po prostu nie potrafiła się zmusić, by spędzić choć rok dłużej nauczana przez tą wariatkę Zeldę.
Cała się trzęsła i jakby tego było mało, zgubiła swojego ukochanego misia. Teddy najprawdopodobniej ugrzązł gdzieś w paskudnym koktajlu i mimo, że go kochała, zdecydowała się po niego nie wracać. ,,W końcu to tylko sen. A skoro to sen, to chcę się obudzić! Ach, no i oczywiście nie jestem już dzieckiem by wracać się po jakąś zabawkę..."
Zamknęła oczy i mocno uszczypnęła się w ramię. - Auć, to zabolało. - Mruknęła do siebie, leżąc już ponownie we własnym łóżku. Nienawidziła koszmarów ze słodyczami, a ten zdecydowanie do nich należał. Wtuliła się mocniej w Teddy'iego, nie otwierając nawet oczu. Chciała jak najszybciej ponownie usnąć. Była śpiąca. Wiedziała, że jest śpiąca, ale ten sen po prostu nie przychodził. ,,Tragedia i jutro znowu będę chodzić po szkole na w pół przytomna."
- Teddy, powiedz mi, co ja mam teraz począć? - Zapytała, wtulając się w niego jeszcze bardziej. Był taki cieplutki, a ona wciąż drżała z zimna. - No cóż, na pewno zamknąć okno. - Przez chwilę nawet miała zamiar wstać, ale było jej tak wygodnie, że po prostu nie potrafiła się do tego zmusić.
Leżała więc jeszcze trochę i niemal usnęła, kiedy poczuła, jak coś głaszcze ją po głowie. ,,Oookej, to jest dziwne." Chociaż uczucie wcale nie było nieprzyjemne. Uwielbiała takie głaskanie i przeczesywanie jej włosów, ale jedyną osobą, która kiedykolwiek robiła coś takiego był jej brat. Otworzyła więc oczy ze zdumienia, bo  po czym podniosła się gwałtownie do pionu. Teraz to już była całkowicie rozbudzona. - Co, jak, gdzie, cooo?! - Omal nie wrzasnęła, ale ręka Araty momentalnie zakryła jej usta.
- Ciii, księżniczko. Chyba nie chciałabyś, aby ktoś nas nakrył na nocnej schadzce, prawda? - Zapytał, chichocząc. Miała ochotę ugryźć tą jego rękę, ale zabrał ją, zanim zdążyła zrealizować plan. Jak zwykle był wyczulony na wszelkie pomysły jakie przychodziły jej do głowy. Wstała z łóżka, odsuwając się na bezpieczną odległość i trwała tam, mimo że drżała z zimna.
- Możesz mi powiedzieć, co takiego robisz w mojej sypialni o trzeciej nad ranem? - Zapytała ze skrzyżowanymi na piersi ramionami grobowym tonem, jednak cały efekt zepsuł szkarłatny rumieniec, który wykwitł na jej twarzy, kiedy zobaczyła leżącego po drugiej stronie pokoju Teddy'iego. ,,Nie, nie zrobiłam tego. Boże, proszę, nie zrobiłam tego prawda? Nie przytuliłam Araty, to niemożliwe." Jej myśli oszalały. I o ile wcześniej czerwone były jej policzki, o tyle teraz czerwona była od stóp do cebulek włosów.
- Muszę przyznać Lily, że wyglądasz śpiąc w łóżku całkiem słodko, ale nigdy w życiu nie przypuszczałbym, że tak szybko zamienisz przytulankę na moje wspaniałe ciało. - Mrugnął do niej. Mrugnął. No oczywiście, jak zwykle się z niej nabijał!
- Jak widać nawet przez sen próbowałam cię udusić. - Wzruszyła nonszalancko ramionami. W końcu musiała jakoś ukryć swoje zażenowanie. Równie dobrze mogłaby odbić piłeczkę i zapytać, dlaczego ją pogłaskał. Tak, to na pewno wprawiłoby go w zakłopotanie, a jednak głos ugrzązł jej w gardle. ,,Spałam z nim. Szlag. Szlag, szlag, szlag, do licha, jak w ogóle doszło do czegoś takiego!?"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz