czwartek, 21 maja 2015

Od Jonah do Lily

Zaczepił pierwszą z brzegu osobę i dowiedział się od niej, że całe to zamieszanie wywołał turniej. Szesnastu wylosowanych zawodników miało się w nim zmierzyć ze sobą nawzajem, a później z najlepszymi uczniami całej akademii. Zaczepiony przez niego uczeń nie wiedział nic więcej, więc Jonah postanowił udać się w stronę centrum całego tego harmidru. Na miejsce dotarł akurat w idealnym momencie, żeby usłyszeć, jak wyczytywana jest lista zawodników. Usłyszał wśród nich imiona wszystkich osób poznanych wczoraj w parku, a także - o dziwo - swoje imię. Znajdował się w grupie z trojgiem innych uczestników. Dwójką dziewczyn, na które nieszczególnie zwrócił uwagę i chłopakiem, siódmoklasistą, który go zaintrygował. Liam Brynn. Brynn to niezbyt często spotykane nazwisko. Jamie otrzymał je po swoim ojcu. Czy to aby na pewno przypadek, że na całą akademię wylosował mu się właśnie on? Cóż, nie dowie się, dopóki go nie spotka. Zanim ruszył w stronę swojego pokoju, aby się przygotować, usłyszał jeszcze, że mają godzinę czasu wolnego do rozpoczęcia turnieju. Dla Jonah było tego aż zanadto. Poszedł więc jak zwykle okrężną drogą.
Gdy po piętnastu minutach był już na miejscu, rozpoczął staranne przygotowania. Przebrał się w wygodny, przylegający strój do walki, dokładnie wyczyścił Miotacze Magii i sprawdził, czy wszystko działa w nich sprawnie i przyczepił je do pasków. Zabrał ze sobą także kilka wzmacniających magię naboi, w tym - mimo, że były cholernie drogie - dwa lecznicze. Na tych przygotowaniach zeszło mu pół godziny. Piętnaście minut na dojście na arenę? Powinien spokojnie zdążyć przed czasem.
Nie spieszył się zbytnio, więc do swojego punktu docelowego - wejścia dla zawodników - dotarł akurat, żeby zobaczyć wiceprzewodniczącą Lily biegnącą, jakby ją sam diabeł gonił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz