Już dawno nie spędziła tak mile czasu z kimś obcym. Rozstali
się przy drzwiach jej pokoju. Odebrała od niego swoją paczkę. Weszła do pokoju i
rozpakowała zakupy. Eliksiry do zamykanej szafki nad biurkiem, żaba na szafkę
nocną przy oknie, plecak w kąt i oczywiście buty na wycieraczkę. Opadła
bezwładnie na łóżko, podrzucając Kota, który nawet nie zwrócił na to uwagi. Co
jak co, ale jednak Miasto Wróżek jest bardzo duże i męczące.
Westchnęła donośnie. ,,Jutro rano wcześniej wstanę, aby się
wykąpać… Tak mi się nie chce!” Nawet nie zauważyła kiedy zasnęła. Nogi
strasznie ją bolały. Jej limit cierpliwości do przeciskania się między
spoconymi ciałami i torowania sobie drogi barkiem, idąc pod prąd bezcelowo
brnącego tłumu, wyczerpał się.
Obudziła się dużo wcześniej niż myślała przez niespodziewany
rechot. Wstała niepewnie, zapominając o nowym nabytku. Jej śmiech obudził Kota,
który zamiauczał zdegustowany. Zdjęła nieprzyjemnie pachnące ubrania i poszła
pod prysznic. Gorąca woda spływała po ciele, przypominając o starych bliznach.
Czuła pod dłońmi twardą i porowatą skórę pleców. Może dlatego nie przepadała za
prysznicem? Szybka wyszła z łazienki, owinięta czarnym ręcznikiem, z mokrymi
włosami. Pstryknęła palcami, wypowiadając dwa słowa. W jednej chwili cała woda
wyparowała z niezwykle długich włosów. Nie przepadała za zaklęciami, lecz to
było niezwykle przydatne. Ubrała się, zarzuciła plecak i ruszyła do Głównej Sali Jadalnej, pogwizdując pod nosem. ,,Pierwsze mam zajęcia sztuk walki. Świetnie, trochę się rozruszam na początek dnia." Kot został w pokoju, grzejąc łóżko i opiekując
się żabą.
- Ciekawe, co przyniesie dzisiejszy dzień…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz