czwartek, 14 maja 2015

Od Lily do Riuuk

,,I w końcu piątek…” Lilian siedziała na parapecie w swoim pokoju. Wciąż nieprzebrana, w piżamie, z rozwierzchnionymi włosami. W ręce trzymała pióro, a na kolanach dziewczyny leżał pamiętnik. Nadal nie zamknęła okna, a biało-złote firanki falowały na wietrze. Wystawiła twarz do słońca i odruchowo poprawiła wpadające jej do oczu kosmyki włosów, które porwał ze sobą lekki wiaterek. ,,Pogoda jak zwykle jest piękna. I dobrze, może nawet namówię nauczyciela, by zajęcia sztuk walki przeprowadził na zewnątrz?”
Kiedy obudziła się o świcie, Araty już nie było. Miejsce obok niej wciąż było ciepłe, ale nie potrafiła określić, o której wyszedł. Nie mogła powiedzieć, że była rozczarowana. Wiedziała, że z rana wszystko wróci do normy. Po prostu liczyła na to… Właściwie na co liczyła? „Lepiej skupię się na tym, jak odegrać się za numer z chochlikiem. Może zorganizuję jakiś event, na którym przewodniczący będzie musiał znowu przemawiać? Uczniowie się ucieszą, ja się przygotuję… A Arata będzie zmuszony coś powiedzieć, już ja o to zadbam…”
Zapisała pomysł na marginesie pamiętnika. Głowę miała pełną przeróżnych psikusów, ale nie była pewna, co zadziała najlepiej, a chciała przede wszystkim postawić go pod ścianą, bez możliwości ucieczki. „Zdaje się, że mamy ze sobą zajęcia sprawnościowe, Arata by tego nie odpuścił… Nie, lepszy byłby sparing na sztukach walki.  W sumie niemal zawsze kończymy remisem, ale przynajmniej mogłabym się wyżyć i poczuć choć częściową ulgę.” Ten plan również zapisała w pamiętniku. Właściwie nic nie stało na przeszkodzie by nie zrealizowała obu, ale sparing na pewno będzie wcześniej niż impreza, na którą najpierw musi uzyskać pozwolenie.
Westchnęła i zeszła z okna. Dochodziła ósma, pora śniadania w Głównej Sali Jadalnej. Nie planowała szybkiego powrotu do akademika. Potrzebne podręczniki znajdują się w klasach, podobnie bronie, a strój sportowy już wczoraj zaniosła do szatni. Odświeżyła się w łazience, ułożyła włosy w dwa kucyki i podeszła do szafy. Na szczęście już wieczorem ustaliła, co dzisiaj ubierze, więc nie musiała robić wszystkiego na ostatnią chwilę.
Zdjęła z wieszaka cały komplet. Dzisiaj postanowiła założyć białą, krótką, zwiewną sukienkę i czarne bolerko z krótkim rękawkiem. Całości dopełniał niebieski krawat i czarne podkolanówki. Założyła jeszcze wygodne, ale eleganckie, czarne buty za kostkę i już była gotowa.


Zamknęła za sobą drzwi, by nie obudzić przypadkiem śpiących do ostatniego budzika i wyszła na korytarz. Nie zdziwił jej brak uczniów po drodze do WSJ. W końcu wczoraj wszyscy nieźle pobalowali, chcąc uczcić powrót do szkoły. Siłą woli, lub raczej burczącego brzucha, powstrzymała się od pójścia do ogrodów i na Placu Głównym skręciła w stronę szkoły. Przy pomocą magicznych zdolności szkolnych drzwi przeniosła się od razu do WSJ. Ze zdumieniem dostrzegła siedzącą przy stoliku mrocznych Riuuk. Podeszła do niej trochę niepewnie. W końcu skoro były na razie tylko we dwie, to wypadałoby się przywitać, prawda?

- Dzień dobry Riuuk, wcześnie wstałaś dzisiaj. Spędziłaś wczoraj ciekawy wieczór, czy od razu poszłaś spać? – Zapytała, w sumie bardziej z ciekawości niż z grzeczności. – O, mogę się dosiąść? – Zapytała, wskazując wolne miejsce obok dziewczyny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz