- Co się stało? - Spytała Missy. - Zawołać siostrę?
- Nie, nikogo nie wołaj - szybko odpowiedział. - Nic nie mów i słuchaj - uśmiech zniknął z jego twarzy, a jego ton głosu nabrał głębi i powagi. Tylko oczy zaczęły się świecić. - Jeżeli teraz będziesz współpracować to nieźle zarobisz. Po naszej walce, zacząłem przyjmować zakłady. Oczywiście nie za darmo i biorę część z przegranej - spojrzenie dziewczyny miało chyba wyrazić coś w stylu: "Ale to nielegalne w naszej szkole, a poza tym okradasz ludzi." Milo jednak uciszył jeszcze nie otwarte usta piorunującym spojrzeniem. - To nie żary, więc się teraz skup. Walka mrocznych nie ma wyraźnego lidera w zakładach. Nie to co nasza. Ludzie są pod wrażeniem naszej współpracy i stawiają na nas. Stawiają naprawdę duże kwoty.
- Jakie? - Chyba jej obiekcje powoli zaczęły znikać.
- Takie, że gdy przegramy, dostaniemy dwadzieścia złotych. Do podziału, polubiłem cię, więc pół na pół. - "Dostanie dziesięć i będzie zadowolona, bo nie widziała tego zeszytu. Czasem kłamanie jest dobre." - Tylko musimy przegrać.
- Chcesz poddać walkę na początku?
- Co ty! Ludzie pomyśleliby, że to oszustwo. Trzeba podejść do tego delikatniej - "Poza tym stracę ten image, który już zdobyłem na tych zawodach."
- Więc co chcesz zrobić?
- Walczymy na początku, jak gdyby nigdy nic, czyli niszczymy ich kryształy, ale nie blokujemy ciosów na nasze. Walka będzie trwała tylko chwilę, a później będzie można tłumaczyć, że przyjęliśmy zbyt ryzykowną taktykę.
- Dobrze. Powiesz mi, kto zakłada się na takie sumy? - Jej uśmiech był oszałamiający. Gdyby nie to, że chodziło tu o jego interes, powiedziałby całą prawdę.
- Uczniowie, wiesz taka moda. - "Nie powiem, że większość kasy dali nauczyciele, a poza tym wiem jak zdobyć zniżkę na zioła Araty. Jak dobrze, że on się o tym nie dowie!" - Jeszcze jedno, jednak nie bierz miecza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz