Kiedy Liam dotarł do centrum labiryntu, Jonah oczywiście już na niego czekał. Nie zamierzając owijać w bawełnę, od razu rzucił konkretne pytanie.
- Kim ty jesteś, człowieku!? Czuję, że mamy ze sobą coś wspólnego. Coś wiecej, niż tylko nazwisko.
- Łoł, czemu od razu tak ostro?
- Mam takie uczucie, że nie wiem czegoś ważnego. A dopóki się tego nie dowiem, nie będę mógł się skupić na współpracy, na której właśnie będzie polegać nasza druga walka w turnieju.
- N-no... dobrze. W takim razie co musimy zrobić, żeby odkryć ten "straszny sekret"? - Mówiąc 'straszny sekret' zrobił dłońmi gest cudzysłowu.
- Musimy wiedzieć wszystko, absolutnie wszystko o sobie nawzajem. - Widząc, że Liam ma zamiar protestować, dopowiedział: - Bez obaw, stworzę zasłonę dźwiękoszczelną. Nikomu nie mam zamiaru tego rozpowiadać, ja też nie chciałbym, żeby moje sekrety wyszły na jaw.
Usiedli więc po turecku , naprzeciwko siebie, przy posążku i Jonah stworzył dookoła nich migoczącą ledwo widocznym, stłumionym, pomarańczowym światłem sferę.
- Ja zacznę. Nazywam się Jamie Jonathan Brynn, urodziłem się 15 lat temu w Briar. Nigdy nie miałem ojca, mama mówiła, że zostawił ją, kiedy dowiedział się, że jest w ciąży... - Mimo, że wszystko skracali najbardziej, jak mogli opowiadanie tego wszystkiego zajęło im sporo czasu. Zostało tylko 10 minut do kolejnych pojedynków.
- T-to znaczy... że jesteśmy braćmi? - Jonah był niesamowicie zszokowany. Nigdy nie miał pełnej rodziny. Nie miał nawet ojca. Wychowywał się tylko z matką, a teraz dowiaduje się, że ma brata. Po tylu długich latach dowiaduje się, ze jednak nie jest aż tak bardzo samotny na tym okrutnym świecie. Zadrżał, a w jego oczach pojawiły się łzy. Widząc to, Liam przyciągnął go do siebie i przytulił mocno.
- No już, młody... Nie mazgaj, ja też się cieszę~ Mamy mało czasu na obmyślenie planu działania, a mamy przecież do wygrania turniej!
- M-masz rację. J-już, już biorę się w garść. - Odsunął się od niego. Cały swój krótki czas poświecili na dopracowywanie do perfekcji, technik współpracy. Prawie spóźnili się na arenę, ale jednak zdążyli w ostatniej chwili. Jonah był teraz znacznie szczęśliwszy, a także nastawiony na zwycięstwo. Nie było szans, żeby teraz przegrał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz