poniedziałek, 1 czerwca 2015

Od Araty do Lily

"Czyli mam 30 minut na obmyślenie dobrego planu..." Szybko zwinąłem się z areny i wróciłem na drzewo.
- Jakieś propozycje? - Spytałem Sorę.
- Mogę się założyć, że Lily od razu zgra się z bratem. Najłatwiej byłoby ich rozdzielić. Co ty na to?
- Nie głupie. Ile udałoby ci się utrzymać powietrzną barierę między nimi?
- Nie długo, ale w tym czasie powinieneś wygrać. Tylko, że gdy ja będę ją utrzymywać, nie będę w stanie ci pomóc.
- Użyję niemal całej mocy smoczej duszy.
- Przecież to cię strasznie wyczerpuje! - Zawrzeszczała na mnie "Niby tak, ale chcę jak najszybciej odpaść by wyrządzić kawał Lily. Hahaha! Tak, ten plan będzie idealny."
- Spokojnie, dam sobie radę. A teraz wybacz, trzeba doładować energię. - Powiedziałem i poszedłem spać. Nie trwało to długo, bo nim zdążyłem usnąć, usłyszałem głos komentatora.
- Arata Silvermoon proszony na arenę. - "Co, to już?! Ale ta walka mnie wnerwia!"
Pobiegłem na arenę. Pozostali czekali już na mnie. Gdy tylko stanąłem na miejscu, licznik zaczął odliczanie. "Muszę wierzyć, że Sora wytrzyma. 3... 2... 1... I zaczynamy zabawę!" Nim zdążyłem zareagować, arenę przedzieliła ściana powietrza, Lily leżała na ziemi "Najwyraźniej podmuch ją powalił, szybka jest ta Sora..."
- Lily może nie będziemy walczyć?! Nie chce mi się zbytnio! - Dziewczyna bez zastanowienia strzeliła we mnie błyskawicą "Ty wredoto!"
- Teraz mogę się w końcu na tobie wyżyć, więc ani myślę ci odpuścić! "Aż się prosi o lanie, ale przecież próbowałem..."
- Smocza duszo pokaż swą potęgę i uwolnij prawdziwą moc smoczej księżniczki - Obok mnie pojawiła się przepiękna smocza księżniczka. "Jedna z najsilniejszych istot magicznych, złapana dawno temu. Ale jej przyzywanie jest bolesne."


Smocza księżniczka rozpoczęła salwę ognistych pocisków, ich ilość była przeogromna. W pewniej chwili nawet myślałem, że to już koniec, ale gdy dym się przerzedził, było widać Lily: lekko poszarpaną, ale w sumie nic poza tym. "Pierwszy pocisk doleciał na pewno. Reszta chybiła, ale jak?!" Przyjrzałem się dokładniej i zauważyłem, że dziewczyna jest otoczona jakąś barierą. "Żywiołak! A co z kamieniami?"
"- Zostały dwa. - Powiedział jakiś przyjemny, niski głos.
- Jak ja nienawidzę tej telepatii. Zaraz, księżniczka?
- Tak. Dawno nie walczyłam. Kto by pomyślał, że po takiej przerwie zwykły żywiołak obroni moje pociski...?
- Już prędzej ja jestem zbyt słaby byś mogła strzelać z pełną siłą. Masz jakiś pomysł?
- Długo mnie nie utrzymasz, więc co powiesz na jeden cios? Podczas gdy ja zrobię dywersję, ty zaatakujesz.
- Dobra, niech będzie..."
Księżniczka znów zaczęła strzelać, ale tym razem robiła znacznie więcej dymu. Ja w tym czasie prześlizgnąłem się po ziemi pod samą Lily i z zaskoczenia uderzyłem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz