- Hahahahahaha! – Claire po chwili ciszy jaka zapadła w
pokoju wybuchła niekontrolowanym śmiechem. Złapała się za brzuch i zgięła w
pół, próbując odzyskać powagę, ale na samą myśl, śmiech się jedynie nasilał. –
Hahaha, on ci…! I ty..! Hahahahaha! – Z oczu popłynęły jej łzy. Usłyszała
westchnienie zrezygnowanego chłopaka. – Nie wierzę, że podjął temat tabu! –
Pokręciła głową i już odrobinę spokojniejsza, spojrzała na miejsce, z którego
zniknął kot. – Zastanawiam się, czy powinnam go podziwiać za brawurę czy raczej
płakać nad jego brakiem instynktu zachowawczego. – Otarła ślady łez z policzków
i wzięła kolejny uspokajający oddech.
- Odpuść mi Claire. – Powiedział Tigr, odwracając się na
łóżku do ściany wyraźnie obrażony na nią.
- Dobra, dobra, nie naburmuszaj się tak. – Wywróciła oczami.
– Po takich rewelacjach dobrze jest dać upust odrobinie napięcia.
- Pewnie masz rację. – Dodał wyraźnie bezsilny.
- No i to nie ty będziesz przynętą na bezwzględnych
zabójców. – Zaczęła radośnie.
- To nie jest zabawne Vi. To poważna sprawa. – Powiedział pouczająco,
odwracając się do niej.
Wiem, wiem, będę ostrożna. Na razie najważniejsze jest
podanie ci pomocnej dłoni. – Zastanowiła się przez chwilę. – W sumie jeśli są
po mnie to bardziej ty oddajesz mi przysługę.
- Nie przejmuj się tym. Uznajmy, że jesteśmy kwita.
- Kocham gdy nie próbujesz mnie urobić.
- Wiem. – Zaśmiał się, a ona mu zawtórowała.
- No dawaj, musisz przyznać, że dość zaskakująca z niego
postać. – Zaczęła z innej beczki.
- Serio muszę? – Zapytał, drażniąc się z nią.
Uśmiechnęła się w odpowiedzi na to. – Pewnie nie, - Zaczęła,
wzruszając ramionami. – ale jak nie przyznasz, to zostawię cię w błogiej
niewiedzy dotyczącej moich planów na resztę dnia. – Odwróciła się i złożyła
ręce za plecami, podchodząc powoli do łóżka. – Więc? Jak będzie?
- Jakich planów? – Zapytał podejrzliwie, spoglądając na nią.
Cóż, nie żeby mu się dziwiła. Bywa, że czasem za bardzo ponosiła ją wyobraźnia.
No dobra, może i „za bardzo” to również małe niedopowiedzenie. Ale nie róbmy z
niej znowu potwora, okej?
- Ciekawych. Szalonych. Może odrobinę… Niebezpiecznych? – W jej
oczach zapłonęły figlarne ogniki. – Sama nie jestem pewna jak to wyjdzie. –
Pogrążyła się w myślach. – Nie ukrywam, że nie chcę wypisywać o was do gazetki,
– Spojrzała na niego. – ale to nie znaczy, że mam wybór. Przynajmniej nie, dopóki
sprawy stoją w Akademii w ten a nie inny sposób.
- Do czego zmierzasz Vi? – Wymruczał bardziej do siebie, zdezorientowany.
- Cóż, w szkole już od jakiegoś czasu nic się nie dzieje. I
mam na myśli kompletnie NIC! – Usiadła obok niego i oparła się o chłopaka
plecami. – Wyobrażasz sobie, jak bardzo to dla mnie frustrujące? Nawet zajęcia
są coraz nudniejsze, choć być może to tylko moje odczucia. - Zaczęła machać
nogami na granicy łóżka.
- Nie wątpię.
- Mówiłeś coś? – Zapytała, mrużąc oczy.
- Absolutnie nie, kontynuuj. – Pokręcił głową i odpowiedział
niewinnie.
- Nie wątpię. – Odparła z uśmieszkiem błądzącym w kącikach,
ale nie drążyła dalej tematu. – W każdym razie... Czekaj, gdzie ja byłam? –
Przeczesała włosy palcami. – A, no tak! Rzecz w tym, że musimy coś wykombinować
aby ożywić uczniów. – Po chwili namysłu dodała. – I nauczycieli.
- Rozumiem, że masz już jakiś plan?
- A czy ja kiedykolwiek działam bez planu? – Spojrzała na
niego gniewnie, widząc że otworzył buzię by jej odpowiedzieć. – Nie odpowiadaj.
- Okej! – Uniósł ręce w geście poddania. I uczynił gest
zamykania buzi na kłódkę.
Złapała klucz i udała, że chowa go do swojej kieszeni. –
Dobra, a teraz na poważnie. Jeśli Kot… Swoją drogą czy on ma jakieś imię? Bo
nazywać się Kot… Jak rodzice mogą krzywdzić tak własne dziecko?!
- Vi! – Potrząsnęła głową, otrząsając się z natłoku myśli.
- Jeśli Kot ma już dla nas plany, to najlepszym pomysłem
byłoby spakowanie się i czekanie na kolejne instrukcje, ale nie chcę zostawiać
spraw w Akademii niedokończonych…
- Plan Vi. Plan. – Wtrącił Tigr cierpliwie. „Cóż, pewnie
zdążył przywyknąć.”
- Rozumiem, rozumiem, nie musisz mnie wciąż pospieszać!
- Ja cię pospieszam!?
- Mam twój klucz pamiętasz?! – Sięgnęła do kieszeni i wyjęła
niewidzialny klucz, machając mu ręką przed nosem. Chłopak wywrócił oczami
widząc jej dziecinne zachowanie, ale nie mógł obalić jej argumentu, ponieważ
sam to zaczął. Pozostało mu jedynie spojrzeć na nią z wyrzutem, ale Claire
pozostała nieugięta.
- Okej, z powrotem do planu. – Zaczęła. – Potrzebuję byś
zebrał grupę znajomych… Nie patrz tak na mnie! Może i nie jestem wyrzutkiem,
ale nikt samowolnie za mną nigdzie nie podąży. Zbyt wiele razy wpakowałam ich w
tarapaty. – Odchrząknęła. – W każdym bądź razie pójdziecie na błonia.
- I…? – Dopytał.
- I nic. – Wzruszyła ramionami.
- To ma być twój plan?! – Wykrzyczał, wpatrując się w nią
jak na niedorozwiniętą.
- Chyba nie sądziłeś, że wszystko ci powiem nie? – Spojrzała
na niego ze zdumieniem. – Przecież Kot ci już dzisiaj powiedział. „Nie wszystko
na raz.” Inaczej gdzie w tym zabawa? – Zaśmiała się widząc jego zszokowaną
minę. „Oj Tigr, Tigr, musisz się jeszcze wiele nauczyć o planowaniu…”
<<Tigr?>> <<Kot z Cheshire?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz