czwartek, 25 sierpnia 2016

Skryte uczucia cz.1 (Arata)

"Świat w ciągu tych kilku dni zmienił się nie do poznania" Pomyślałem, gdy ćwiczyłem walkę ukrytym ostrzem. Było wczesne rano, słońce dopiero wysuwało się zza szczytów gór. Dziewczyny wciąż wylegiwały się w łóżkach, tylko ja stwierdziłem, że należy się zebrać i trochę poćwiczyć. "Gdybym był w szkole pewnie nigdy bym tego nie robił tak wcześnie, ale cóż, techniki mentora trzeba pamiętać!" Czułem, że coś dziwnego może się dzisiaj wydarzyć. W końcu Lily miała wczoraj zwariowany pomysł. Kazała mi i smokom wykopać dość duży dół, po czym napełniła go wodą. "W sumie zobaczenie jej w stroju kąpielowym nie byłoby złe, choć z drugiej strony widziałem ją już w staniku. Mogę z dumą powiedzieć, że nie żałuję wczorajszego wieczora, jak dobrze, że czasem po prostu robię coś bez zastanowienia. Niby sama wcześniej mówiła, że idzie się przebrać, ale przecież miałem prawo zapomnieć i wejść przez "przypadek" do łazienki."
- Nie sądzisz, że to dziwne?
- Sora, co ty tu robisz? - Znikąd pojawiła się Sora. Siedziała na ławce i obserwowała jak ćwiczę. - Co jest dziwne?
- Twoje zachowanie. - Spojrzała na mnie zabójczym wzrokiem, po czym stanęła naprzeciw mnie. - Pokaż mi, kim teraz jesteś. - Wyciągnęła swój miecz i stanęła w pozycji bojowej.
- Nie spodziewałem się, że będziesz zazdrosna. - Te słowa ewidentnie wkurzyły dziewczynę. Uderzyła we mnie z całą siłą, jakimś cudem sparowałem uderzenie. - To mogło mnie zabić!
- Pff jeszcze żyjesz.
- Sama tego chciałaś. - Wezwałem kryształowego smoka. Szybkim ruchem oplótł on moje lewe ramię i zmienił się w kryształową rękawicę
- To na mnie nie zadziała. - Zakpiła Sora.
- Zobaczymy. Moim zdaniem do tej walki nada się idealnie. - Obroniłem kolejną jej szarżę. - Naprawdę chce ci się walczyć?
- Tak, mam zamiar cię zabić.
- To zacznij robić coś innego niż szarże. No chyba, że jedynie to potrafisz. - Zmieniłem rękawicę w tarcze. - Nie zaatakuję, poczekam, aż sama się znudzisz.
- Zobaczymy, kto będzie się śmiał ostatni. - Ponawiała swoje ataki, aż w końcu zniecierpliwiony wytrąciłem jej miecz i złapałem dziewczynę za rękę.
- Po co to robisz?
- Bo zaczynasz mnie denerwować! Odkąd Lily zaczęła cię kochać zachowujesz się dziwnie, nienaturalnie. Zrozum, martwię się o ciebie. Jesteś jedynym, który traktuje mnie jak człowieka, nie chce cię stracić! - Rozpłakał się na moim ramieniu.
- Kocham Lily, ale o tobie nigdy bym nie zapomniał. Jesteś dla mnie jak siostra i tak będzie zawsze. Wiem, że teraz zachowuje się inaczej, ale musisz to jakoś przetrwać. - Objąłem ją i wtuliłem w siebie.
- Obiecujesz, że nigdy o mnie nie zapomnisz? - Spojrzała mi prosto w oczy.
- Obiecuję. - Odeszła kawałek, przetarła oczy i się uśmiechnęła.
- Jeśli kiedykolwiek zapomnisz, to pamiętaj, że cię zabiję.
- Nie mów tego z takim spokojnym wyrazem twarzy!
- Chodź, obudzimy resztę. W końcu ile można spać...?

<Lily?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz