piątek, 16 września 2016

Na ziemę, idioci! To napad! I żadnych nieprzemyślanych akcji, Hermes wbija do Akademii!

  
   Imię: Killian
   Nazwisko: Flynn
   Pseudonim: Hermes
   Wiek: 18
   Stanowisko: uczeń Akademii, wcześniej złodziej i najemnik, poszukiwany za ciężkie zbrodnie i skazany na śmierć
   Wydział: Kruka
    Aparycja: Killian jest wysokim, dobrze zbudowanym chłopakiem. Ma przydługie, bardzo jasne włosy, które zwykle związuje w kucyk z tyłu głowy, grzywkę zaczesuje na bok. Jego oczy są w odcieniu szarości i ciemnego niebieskiego. Na policzku pod lewym okiem ma tatuaż wyglądający jak kod kreskowy – w taki sposób oznaczano skazanych w więzieniu w Arivle. Jego twarz jest bardzo dziewczęca i była powodem, dla którego wielu z jego wspólników straciło ręce, gdy nieopatrznie odważyło się to podobieństwo skomentować. Poza tym na rękach ma kilka tatuaży i wypalonych znaków z innych więzień i zakładów, w których przyszło mu „pomieszkiwać”. Całe jego ciało jest także zaorane bliznami, zwłaszcza na plecach, bo biczowanie jest jedną z ulubionych kar zadawanych przez więziennych strażników.
    Z racji na swoją profesje przywykł do noszenia czarnych ubrań, nie rozstaje się też ze swoją ciemną chustką, którą w trakcie napadów zakładał na twarz. Zawsze ma też przy sobie noże, jeden przy nodze, a drugi w pokrowcu na ramieniu.
    Charakter: Praca, którą się parał, nauczyła go cierpliwości i spokoju. Nie oznacza to bynajmniej, że nie można wyprowadzić go równowagi. Po prostu pokaże ci twoje miejsce z kamienną twarzą i często nie odzywając się ani słowem. Mimo wszystko nie jest w związku z tym zamknięty czy cichy. Na co dzień zachowuje się całkiem zwyczajnie, co zdziwiło innych uczniów Akademii, chętnie zawiera przyjaźnie i jest raczej miły. Niespecjalnie interesuje go zdanie innych na jego temat, więc generalnie nie przejmuje się zaczepkami. Chyba, że komuś wyraźnie zależy, żeby go upokorzyć – wtedy zaboli. Jego definicja przyjaźni jest zupełnie inna niż reszty ludzi – przede wszystkim zdradzanie się jest normalne. Wiele razy wykiwał swoich wspólników zabierając cały łup. Ale również on nie obraziłby się gdyby jego kumpel go zdradził – uważa, że każdy powinien w życiu w pierwszej kolejności pilnować swojego interesu. A jeśli obdarzyłeś kogoś zbytnim zaufaniem, to nie zdziw się, że możesz się na tym przejechać. Podobny stosunek ma do walki i rozwiązywania problemów – racje ma ten, kto mocniej przywali. Mimo to ma talent do dyplomacji i przekonywania. Jest sprytny, sadystyczny, trochę wredny, a w oczach świata – szujowaty.

     Historia: Matka Killian’a pracowała w domu publicznym, który prowadziła ze swoim mężem. Oboje byli z tego przedsięwzięcia bardzo dumni i nie robili sobie nic z opinii publicznej. Chłopak nie znał swojego prawdziwego ojca, ten nigdy się nim nie zainteresował. Może nawet nie wiedział, że ma syna. Matka Killian’a też średnio się nim przejmowała. Ot, wypadek przy pracy, jak już jest to trudno. Ani ona ani jego ojczym nie żałowali ręki, jak im się przypominało, że takie małe coś łazi im po domu. Często obrywał kompletnie bez powodu. Miał także starszego przyrodniego brata – Ben’a. Mimo że byli w takiej samej sytuacji nie znosili się nawzajem. Ben długo wykorzystywał fakt, że był starszy i silniejszy, i w napadach złości lub zwykłego kaprysu lubił Killian’a sponiewierać. Mieli kompletnie inny sposób na życie, Ben podlizywał się rodzicom i robił wszystko, żeby im się przypodobać. Natomiast Killian najchętniej spaliłby cały ten „rodzinny interes”. Poza domem też nie miał żadnej bratniej duszy. Bo kto by chciał zadawać z takimi jak on? Wcale mu to nie przeszkadzało. Każdego dnia widział do czego potrafią doprowadzić się ludzie, oglądał ich w momentach całkowitej słabości czy poddania się płytkiej żądzy. A te wszystkie dzieciaki grające razem w chowanego na rynku? Skończą tak samo.
    Uciekł z domu mając dziesięć lat. Było mu wszystko jedno czy będzie spał na podłodze koło Bena, czy przy śmietniku za knajpą z tanim żarciem. W sumie śmietnik i tak był lepszym towarzystwem od jego brata. Kraść i tak wcześniej musiał, bo jego matka średnio zdawała sobie sprawę z tego, że dzieci się czasem karmi. A w okradaniu był dobry. Potrafił zwinąć wszystko, czasem nawet tak, że właściciel nic nie zauważył. Podczas jednej z takich akcji zauważyli go członkowie grupy przestępczej Falcon. Byli znani w całym kraju i mieli niesamowicie rozbudowaną strefę wpływów. Zwerbowali go właściwie bez pytania. Planowali wielki włam na zamek królewski. Potrzebowali kogoś małego i zwinnego, a jednocześnie kompletnie nie budzącego podejrzeń – dzieciak był do tej roli idealny. Oczywiście zapytali go o zdanie. Ale wybór miał raczej średni: albo z nimi idzie, albo podcinają mu gardło, bo za dużo wie. Cóż, decyzja była raczej oczywista. Jednak w trakcie samego napadu coś poszło nie tak, ktoś popełnił błąd i wywiązała się wielka walka w pałacu. W trakcie tej walki śmierć poniósł sam król. Ich włam urósł do rangi zamachu stanu. Wyłapali wszystkich. Kara mogła być tylko jedna.
    Killian pierwszy raz stanął na stryczku mając 11 lat. Był tak niski, że musieli podstawić mu beczkę, żeby sięgnął do sznura. Moment, gdy założyli mu pętle na szyję był najgorszym w jego życiu. Panika i strach całkowicie go paraliżowały. Tłumy zgromadzone na placu egzekucyjnym chciały tylko jednego. Krzyczeli podnieceni, życząc im śmieci. Wszystkich ich w tamtym momencie nienawidził. Nie mógł oddychać, zdawało mu się, że serce rozbije mu klatkę piersiową. Dotyk szorstkiego sznura na skórze doprowadził go do granicy paranoi. Nie krzyczał. Nie płakał. Parzył tylko tępo przed siebie, jakby to co się dzieje kompletnie go nie dotyczyło. Ale wewnętrznie już nie żył. Tamtego dnia stracił kolejną część człowieka w sobie. 
    Ale poza nim byli tam inni ludzie. Ludzie bardzo ważni dla Falcon’a.
    Nie pamiętał momentu, w którym ich odbili. Kolejne wspomnienie, które posiada to wóz. Zwykły, niepozorny, stary wóz. Ale jechali w nim najbardziej poszukiwani w kraju przestępcy. Wiedział, że musi uciekać, za dużo widział, a nie był tym ludziom już więcej potrzebny. Cóż, nie trudno się wymknąć, jak uważają cię za otumanionego, przerażonego dzieciaka… Po ucieczce musiał dokonać kolejnego wyboru w swoim życiu. Albo się gdzieś zaszyje i do końca życia nie będzie się wychylał w obawie, że zostanie złapany… Albo wykorzysta fakt brania udziału w zamachu stanu i zostanie najlepiej opłacalnym najemnikiem w kraju.
    I został. Przeprowadził serie największych napadów znanych ludzkości. Uciekł z najlepiej strzeżonych wiezień i zakładów na całym świecie. Każdy słyszał o Hermesie . Ludzie straszyli nim dzieci, jego postać urosła do rangi legendy. Pracował z najgroźniejszymi grupami przestępczymi i praktyczne wszystkim zalazł za skórę, bo koniec końców ich wykiwał. Był ścigany listami gończymi w prawie 30 krajach i we wszystkich szykowano dla niego sznur. Najmowali go czasem sami królowie, jako szpiega w innych krajach.
    Pewnego dnia pojawił się u niego człowiek, który chciał by zrobił dla niego włam na Akademię. Ale Killian nie był debilem. Owszem, zdarzało mu się napadać na magów lub chronione magią posiadłości. Ale nie na jakąś cholerną, elitarną szkołę dla czarodziei, to samobójstwo. Wiec odmówił. Jednak przybysz nie chciał odpuścić tak łatwo.
    - Jedno słowo – powiedział. - Kiedykolwiek, gdziekolwiek. Wystarczy, że wyszeptasz, że to dla mnie zrobisz, a ja usłyszę.
   Kilka lat później Killian wpadł. Zdarzało się. Niedopracowany plan, towarzysz-idiota, kiepski sprzęt… Miał pecha. Przeklął w myślach widząc symbol na mundurach kolesi, którzy go złapali. Złota gołębica w wieńcu z róż. Organizacja Świętej Sprawiedliwości, szerzej znani jako Mundurowi. Albo „psy”. Pozbawili go przytomności magicznym dymem i założyli mu legendarną Żelazną Damę. Był to sposób na krępowanie więźniów. Generalnie tona żelastwa – zabudowane kajdany na ręce i nogi, metalowa opaska na oczy i jakiś cholerny kaganiec i blachą między zęby. Wszystko naszpikowane gwoździami i kolcami, żeby zabolało jak się poruszysz. Zawieźli go do więzienia w Arivle, gdzie właściwie od razu czekał go wyrok śmierci.
    Tym sposobem Killian wylądował na stryczku po raz drugi. Wszystkie wspomnienia wróciły. Panika. Strach. Paranoja. I desperacja.
    -Dobra! - krzyknął, mając już pętle na szyi .- Zrobię to!
    Magia to jednak niesamowita sprawa. W ciągu sekundy buchnęło dymem i już był w innym miejscu. No ale ceną wolności był włam do Akademii. Który prawdopodobnie skończy się śmiercią. Cholera.                
    Przygotowania trwały miesiące. A koleś chciał jakiegoś, kuźwa, kota. Kota!
    Killian nie zdążył nawet znaleźć pchlarza, gdy go złapali. Tak, magia to zdecydowanie niesamowita sprawa... Akademia ma to do siebie, że większość jej spraw pozostaje w jej murach. Dlatego chłopak trafił do gabinetu dyrektora, z którym przeprowadził kilkugodzinną rozmowę. Jej efektem była kolejna w jego życiu propozycja nie do odrzucenia. Albo zostanie w Akademii jako jej uczeń… Albo jak trup.
    Umiejętności: Killian nie jest zbyt dobry w posługiwaniu się magią. Zna kilka tylko podstawowych zaklęć, a odkąd trafił do Akademii zajęcia magiczne to największa katorga w jego życiu. Najbardziej polega na swoich rękach. Generalnie unika walki, a gdy się już w jakąś wda używa tego co ma pod ręką – swoich noży lub łomu – i ucieka, gdy tylko nadarza się okazja. Preferuje metodę ataku z zaskoczenia i zwodzenia przeciwnika. Jest sprytny i zwinny, opanował do perfekcji sztukę skradania się i kamuflażu. Jest też niezłym aktorem.
    Rodzina: Matka, ojczym i przyrodni brat, z żadnym nie utrzymuje kontaktu
    Orientacja: Hetero. Ale różnych ludzi przyszło mu w życiu udawać
    Partner: Łom
    Inne:
    - ma astmę, ale swego czasu dużo palił
    - jego twarz jest bardzo dziewczęca 
    -chociaż w napadach, w których brał udział, ginęli ludzie, on sam nikogo jeszcze nie zabił. Co najwyżej pozbawił kilku kończyn
    - w celu kamuflażu nauczył się wielu kompletnie nie przydatnych na pierwszy rzut oka rzeczy, tym sposobem Killian zna się na sokolnictwie, przycinaniu krzewów, robieniu makijażu, umie ugotować setki dań z całego świata, szydełkować i golić owce. I wiele więcej. Nie wnikajmy.

"Po prostu żyj. Cena nie ma znaczenia, dopóki oddychasz"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz