niedziela, 20 listopada 2016

Zemsta cz.7 (Clarie)

- Riuuk ty idiotko! Nawet tu musiałaś się wpierdolić! - Krzyknął do stojącej w przezabawnej pozycji czarnowłosej dziewczyny ratującej nowo nabyte rzeczy. Popatrzyła na niego zdezorientowana, próbując wrócić do normalniej pozycji. Pozbierała się dość szybko układając rzeczy w pudełkach i ustawiła je na ziemi. Lekko drżąca ręką otarła pot z czoła i rozejrzała się dookoła. Killian podszedł do niej, podniósł pudła popychając ją do krańca bariery. Riuuk nawet nie zdążyła zaprotestować, gdy bariera okazała się nieustępliwa.
- Jak? - Clarie obserwowała całą scenkę z niedowierzaniem. Nawet nie wsłuchiwała się w ich gorący i nerwowy dialog dwóch nieprzepadających za sobą osób. Była tak wściekła, że nie przejmowała się niespodziewanym gościem.
Potężne słupy skały wystrzeliły wokół niej i pędziły wokół chłopaka. Nie obchodziła ją dziewczyna, zwłaszcza, że jest tyle samo warta co on. Znała jej przeszłość i znała ludzi, których dotknęła. O nie, nie zamierzała się powstrzymywać.
Słup piachu i kurzu wzbił się w powietrze, a po dwojgu ludzi zostały tylko porozbijane przybory alchemiczne i strzępy kartonów. Publiczność wstrzymała oddech, gdy ciskała kolejne zaklęcia wokół siebie niczym fontanna strumienie wody. Nienawidziła go! Tak bardzo chciała go zabić!
- Killian śmieciu wyłaź! - Wrzasnęła rozszalała w kłęby dymu i pary. Nie słyszała uczniów i nauczycieli zza bariery pogrążona w bitewnym szaleństwie zemsty. Twarz pokryła bordowa barwa wściekłości, a po czole spływał gorący pot od częstotliwości rzucanych zaklęć w towarzystwie gestów. Tupnęła złowieszczo obcasem w bruk i nagle fala wiatru mająca rozwiać zasłonę sunęła w nicość. Dym lekko rozwiał się, lecz zanim całkowicie zdradził położenie wojowników usłyszała tłuczenie szkła. Dym przybrał żółtą barwę i stał się jeszcze gęstszy wbrew logice szalejącego wiatru. Nagle z jej oczu zaczęły płynąć łzy, a płuca nie mogły nabrać powietrza. Cholerna Riuuk!
Pochyliła się kaszląc. Nie była w stanie mówić! Gdy po chwili podniosła głowę ujrzała majaczącą postać wyłaniającą się z dymu z czarną chustą na twarzy.
- Ni... c... szlaG! - Wykaszlała i uniosła rękę uśmiechając się szyderczo, gdy wielkie pnącza wystrzeliły z ziemi. Chłopak z trudem unikał ich brnąc przez roztrzaskane i zdradliwe kamienie w towarzystwie wstrząsów.
- Wrzuć na luz dziewczyno! - Usłyszała tylko. Biegł unikając pnącz dziko i wściekle wbijających się w ziemię tuż za jego stopami. Podskoczył unikając chwytu za kostkę i uśmiechnął się do niej z rozbawieniem. Rozczochrana, czerwona jak burak z wyrazem lekkiego szaleństwa na twarzy wyglądała niczym mała dziewczynka chcąca pokazać jaka to nie jest potężna całemu świtu. Jakby chciała udowodnić, że należy brać ją na poważnie. Naprawdę go to bawiło. O dziwo...
Chwyciła się za głowę wplatając palce w brązowe włosy i odchylając do tyłu zaśmiała złowieszczo kiedy był już tak blisko niej... Rośliny wystrzeliły nie wiadomo skąd oplatając jego ręce i nogi. Próbował oswobodzić się za pomocą łoma, który świsnął tuż przed twarzą Clarie, jednak im bardziej się szarpał tym bardziej kolce wbijały się w ciało, a pnącz zaciskały na kończynach.
- I co teraz, złodziejaszku? - Parsknęła i zaśmiała się złowieszczo.
- No nie wiem - uśmiechnął się z trudem przez pęd, który zaciskał się za szyi. - Myślałem, że ty mi powiesz.
Podważył łomem grube pnącze, rozrywając je z głuchym trzaskiem. To jednak zrosło się szybko, a długie, grube kolce wbiły się w odsłoniętą skórę.
- Teraz - warknęła, a wraz z jej złością ziemia zadrżała - zapłacisz za to co zrobiłeś mojej siostrze.
- Nie wiem o czym mówisz - uśmiech, który nie schodził mu z twarzy, doprowadzał ją do szału.
Syknął, gdy pnącze zacisnęło się na szyi jeszcze mocnej i zacharczał. W tłumie zawrzało, jakby do ludzi dopiero dotarło, że ktoś naprawdę może stracić tu życie. Profesorowie rzucali najpotężniejsze zaklęcia, pokrzykując do Clarie i nakazując jej zaprzestać.
Nie zważając na nich wzmocniła zaklęcie, żeby upewnić się, że spętana Riuuk też się łatwo nie wydostanie. Po czole spływały jej olbrzymie krople potu, a ręce drżały od nadmiaru źle skierowanej, niekontrolowanej magii.
- Nienawidzę cię - wycharczała. - Nienawidzę cię pierdolony gnoju. Wiesz co oni jej zrobili?! Wiesz ile razy ją... Ją...!!! ZAJEBIĘ CIĘ!
Jej wrzask poniósł się echem wśród tłumu. Uśmiech w jednej sekundzie zszedł mu z twarzy, a rysy stężały. Łom wysunął się z dłoni, upadając na piaszczystą ziemię i w jednej chwili został pochłonięty przez plątaninę pnączy.
- No to dawaj - rozłożył ręce. - Proszę. Stań się tym, z czym walczysz.
Zaśmiała się nerwowo.
- Nie porównuj mnie ze sobą, cholerny psie. Jesteś zasraną gnidą i ktoś cię wreszcie musi zadeptać!
- Masz rację, porwałem twoją siostrzyczkę - kąciki ust drgnęły jakby w cynicznym uśmiechu. - Straszna ze mnie szuja, nie? Ale gwarantuje ci, że dużo więcej radości od uprowadzania dwunastolatki, dało mi łamanie karków łajzom, które uznały za zabawne gwałt na niej.
Falująca w powietrzu magia zatrzymała się nagle, a świdrujący, pełen obłędu wzrok dziewczyny wwiercił się w niego. Jej powieki drgały nerwowo.
- O czym ty pierdolisz? - wysyczała.
- O tym, że ja też mam jakieś zasady. Nie jestem jebanym zwierzęciem. - Mruknął. - I o to nie możesz mnie oskarżyć. - Śmiertelna powaga zawarta w zaskakująco szczerym głosie zdziwiła nawet Riuuk, która przestała w niebywałym tempie przecinać pnącza i popatrzyła na nich zdezorientowana.
- Clarie, wiedz, że zemsta nie daje ci nic specjalnego oprócz konsekwencji i zatracenia człowieczeństwa. - Syknęła co chwilę znikając i obracając się w szaleńczej szybkości. - Wiem to z własnego, najwyraźniej sporo większego doś...
- MILCZ! - Krzyknęła.
Zaklęcie ostateczne pomknęło w jego kierunku. Było tak potężne, że wszelkie inne zostały przerwane. Riuuk z gracją upadła na ziemię. Tego się spodziewała. Podczas, gdy cały tłum zamarł ona uśmiechała się spod zasłony rozczochranej, czarnej burzy włosów. "Drogi Mielhi, czyżbyś umiał przewidywać przyszłość?" - Obróciła wyczerpany medalion w dłoniach przywołując obraz starego sprzedawcy medalionów i jego zwykłe powiedzenie: "Skoro na tym świecie istnieje magia, to dlaczego coś ma być niemożliwe?"
Biała, potężna chmura zaklęcia dotarła do celu napotykając błękitno-zieloną barierę, Rozbijając ja na kawałki i ulatniając się razem z zaklęciem.
Młoda, opadła z sił brunetka uklękła z niedowierzaniem wyczerpana niemal do cna. Killian upadł na ziemię zaskoczony lądując z łupnięciem na plecach.
- Ja...k... - Mruknęła i opadła bez sił. Chłopak złapał ja w ostatnim momencie. Popatrzył na ciemną postać Riuuk z zapytaniem w szarych oczach. Jednak dziewczyny już nie było...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz