piątek, 19 lutego 2016

Szokujące zmiany cz. 1 (Lily)

- Lucas jesteś pewien, że tak właśnie powiedziała? Słowo w słowo? - Zapytała brata chyba po raz enty. Wciąż nie mogła w to uwierzyć. Test? Nie no poważnie. Obleją. Na całości. Nie ma szans by oszukali jej matkę. A jak już prawda wyjdzie na jaw... Wolała nie myśleć o karze jaką dostanie.
- Nie martw się, nie będzie tak źle. - Pocieszał ją, brzmiąc dość niepewnie. ,,Drań. Sam nie ma pojęcia jak to wszystko wyjdzie, więc jaki jest sens pocieszania mnie? Jakoś wyjdzie? Na pewno nie wyjdzie! I co ja mam niby teraz zrobić?!"
- Już wiem. Pojadę z wami i spróbuję jakoś odciągnąć jej uwagę od waszej dwójki. Na pewno nie uda mi się to na długo, ale jak już rozpocznie się przyjęcie w posiadłości, to reszta jakoś się ułoży. Musi. - Słuchała go uważnie. To wszystko w końcu brzmiało jak plan. Lepszy marny niż żaden. - Zgubisz ją w tłumie, albo wymkniecie się do ogrodów. Znam temperament Araty i wolałbym nie zostawiać go zbyt długo wśród gości. Ten chłopak nie przyjmie obelgi z uśmiechem, musisz na niego uważać Freya...
Pokiwała głową. Wiedziała aż za dobrze. Choć nigdy nie byli razem na przyjęciu innym jak szkolny bal, to wiedziała jak zachowywał się na co dzień. Zero szacunku dla autorytetów. Co prawda zaskoczył ją na moment dość politycznym podejściem do jej matki pod koniec rozmowy, ale nie spodziewała się wiele po przyjęciu z aroganckimi czarodziejami z wyższych sfer, którzy na każdym kroku rzucają w innych obelgami i sarkastycznymi uwagami.
Wiedziała, że Lucas czuje się winny całej tej sytuacji i tylko dlatego przyjęła jego pomoc. W normalnych okolicznościach trzymałaby go jak najdalej od świadomego podpadania mamie. Ale potrafiła go zrozumieć. Oboje czuli ogromne współczucie i żal do Araty. Gdyby nie załamała się pod presją podczas walki, to całej tej sytuacji by nie było. Gdyby Lucas z wściekłości nie powiadomił jej matki, to nic złego by się nie stało. Ale nie wymyślono jeszcze lekarstwa na to co było. Nie zdołają cofnąć czasu.
Wzięła głęboki wdech. ,,Jakoś to będzie." - Dzięki Luca, to powinno pomóc. Znajdę Aratę i jakoś to załatwię. Hmmm, spróbuj przygotować pytania. No wiesz, te które zadajesz nowo poznanym dziewczynom. ,,Złote myśli" czy jak to się nazywa. Przynieś cały zeszyt. Notatki na pewno się przydadzą. Mamy wciąż dwie godziny na przygotowania, więc jeśli znajdę go odpowiednio wcześnie, to zdołamy ogarnąć choć trochę pytań nim dostaniemy się do rezydencji.
Pomachała bratu na pożegnanie i pobiegła szukać Araty. Zaczęła od dormitorium mrocznych. Podeszła do pokoju Araty i zapukała. Gdy po trzecim uderzeniu nikt się nie odezwał, uchyliła drzwi by zajrzeć do środka. Gdy go nie dostrzegła na jej twarzy wymalowało się rozczarowanie. ,,Odnalezienie go na terenie szkoły będzie trudniejsze niż się początkowo spodziewałam..."
Usłyszała liczne szepty i odwróciła się za siebie. Grupy chłopców mijały ją naszeptując między sobą i uśmiechając się pokrzepiająco. Z początku nie bardzo rozumiała o co chodzi. Dopiero po chwili dotarło do niej, że znajduje się w męskim dormitorium, zaglądając do pokoju swojego domniemanego chłopaka. Miała ochotę zapaść się pod ziemię.
Nie minęła godzina, gdy całą szkołę obiegła nowa plotka: Wiceprzewodnicząca wychodziła z rana z pokoju przewodniczącego. Czyżby coś było na rzeczy? Hmmm, czy osoby na stanowisku mogą ignorować regulamin szkolny?
Oczywiście nie sposób było poprawić plotki, ponieważ nie było mowy, aby powiedziała tłumom prawdę. Zwalając wszystko na natłok stresu i przeklinając w myślach całą sytuację, przełknęła dumę ten jeden raz i szukała Araty po całej szkole z podniesioną głową...
<Arata?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz