„Niby dlaczego coś takiego miałoby mną tak bardzo
wstrząsnąć? Blokowanie wspomnień? Amnezja? Niby wszystko się zgadza, a jednak
mam wrażenie, że czegoś w tej całej sprawie brakuje… Cóż, jeżeli rzeczywiście
zrobiłam to świadomie, to powinnam przestać się tym zadręczać. Najwidoczniej
jest coś, o czym nie mogę wiedzieć dla własnego dobra i tyle. Na razie
pozostawię ten rozdział zamknięty. Muszę sobie zaufać.”
Lily otarła dłonią łzy i pokiwała głową niepewnie. Domyślała
się, że matka tak tego nie zostawi, ale szpiedzy to chyba jedno z
łagodniejszych zakończeń na jakie mogła liczyć. Spojrzała na Aratę. „Nie będzie
tak źle. Przynajmniej jest lepszy od ropuchy z bajki „Księżniczka i żaba.” Aż
tak bym się nie poświęciła, nawet jeśli to moja wina, że został wciągnięty w tą
niezręczną sytuację.”
- Jestem potwornie zmęczona, za dużo emocji na raz. Myślisz,
że znajdziesz trochę czasu by przejść się ze mną po błoniach szkolnych? Usiąść
pod jakimś drzewem, może schować się w altance, dopóki tłumy znajdują się na
arenie? To powinno nam również zapewnić trochę spokoju ducha po niezwykle
szalonym tygodniu… - Zapytała niepewnie, unikając jego wzroku. Odsunęła się
nawet od niego niezauważalnie, podnosząc głowę z jego ramienia. Na policzkach
dziewczyny wykwitły rumieńce, które próbowała zwalczyć za wszelką cenę. „To
totalnie brzmiało jak zaproszenie na romantyczną schadzkę. Boże, błagam,
przynieście ktoś młotek i zabijcie mnie nim powiem coś więcej!”
- W porządku. I tak nie mam nic lepszego do roboty. – Wzruszył
ramionami. „Właściwie mamy. Powinniśmy iść na turniej i dopingować mojego
brata. Uczestniczyć w ceremonii wręczania nagród i wszystko inne… ” Spojrzała
na niego i pokręciła głową z uśmiechem. „To przecież Arata. Nawet jeśli
powiedział tak przy mojej mamie, nie ma co spodziewać się, że nagle zacznie
wykonywać swoje obowiązki jak należy…” W tej chwili była jednak zbyt wyczerpana
by przejmować się czymkolwiek, a na samą myśl o tłumie ludzi robiło jej się
słabo. Zachwiała się lekko podczas wstawania, ale na szczęście chłopak
podtrzymał ją za ramiona, by nie upadła.
- Dzięki. – Powiedziała, gdy już miała pewność, że potrafi
stać bez jego pomocy. Chciała już znaleźć się na błoniach. W ciszy i z dala od
tłumu ciekawskich. Liczyła na to, że oswoi się trochę z jego obecnością i być
może zapewni szpiegom trochę informacji do zdania relacji mamie.
Ich plany przerwały głośne okrzyki i wiwaty dochodzące z
areny. Turniej właśnie dobiegł końca, ze zwycięstwem po stronie mrocznych. –
Najwidoczniej nie będzie nam dzisiaj dane odpocząć. – Powiedziała, starając się
ukryć ulgę w głosie. Odsunęła się od chłopaka na krok i pomachała mu ręką. –
Muszę lecieć i pogratulować Lucasowi! Zobaczymy się kiedy indziej! – Nie potrafiła
nawet zmusić się by ustalić konkretniejszą datę. Wiedziała, że muszą udawać, a
jednak nie potrafiła oswoić się z tą myślą.
Przez następne kilka dni cały wydział kruka świętował
hucznie zwycięstwo. Lekcje zostały odwołane, bo uczniowie i tak nie potrafiliby
się skupić na zajęciach. W tym czasie Lily starała się unikać Araty jak
najczęściej, wychodząc z nim gdzieś okazyjnie i trzymając ręce, gdy byli w
tłumie. Stopniowo coraz bardziej oswajała się z nową sytuacją, choć wciąż
czerwieniła się słysząc ludzi plotkujących na ich temat…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz