sobota, 13 lutego 2016

Od Riuuk

- Co do jasnej cholery?! - Wrzasnęła wściekła - co on sobie wyobraża?! - Wszyscy odsunęli się ze strachu od tablicy informacyjnej przed areną. Riuuk warknęła jeszcze kilka niezrozumiałych słów i odwróciła się gwałtownie. Tłum ciekawskich i wszelkiego rodzaju gapiów odskoczył. Nikt nie miał najmniejszej ochoty wchodzić jej w drogę. Skierowała się w stronę akademika. Musiała jak najszybciej zacząć się przygotowywać do finałowej rundy. ,,Jako jedyna nie chciałam przejść dalej, jako jedyna kompletnie miałam to w dupie! Jako jedyna wręcz specjalnie dałam się pokonać! Tyle nędznych ścierw walczyło o to do ostatniego tchu i akurat ja musiałam się tam dostać. Arata!!! Dopadnę cię ty podstępny pomiocie!"
Po drodze odwiedziła jeszcze Lilian. Biedna dziewczyna, nie wyjdzie z tego zbyt szybko. Zostawiła jej mały prezent i popędziła do swojego pokoju. Zdążyła się do niej zbliżyć. Szkoda, naprawdę szkoda.

Rzuciła torbę na łóżko i rozpoczęła przygotowania. Wszystkie szafki pootwierane, wszelakiej maści ostrza rozrzucone na stole, różne przyrządy poukładane na biurku. Nagle, na jednej z półek, z której pościągała kolorowe fiolki, miejsce zajął Kot. Zamiałczał znacząco i położył się na zakurzonym drewnie. Szybko podniósł się z dezaprobatą i zeskoczył na łóżko. Wytarł się w narzutę i usiadł na rzuconej tam książce. 
- Mogłabyś tam czasami sprzątnąć - warknął - moje wspaniałe futro zostało skalane tym okropnym kurzem. - Machał nerwowo ogonem bijąc nim w twardą okładkę książki. 
- Siedź cicho albo wyjdź. - Warknęła - dobrze wiesz, czemu jestem zła. 
- Skoro zaszłaś już tak daleko, czyż nie szkodą byłoby zmarnować taką szansę? Nie pozwolę ci się teraz wycofać, widocznie jest ci to przeznaczone.
- Kocie, wierzysz w coś takiego jak przeznaczenie? - Odwróciła się i przysunęła do niego.
- Niezbadane są kręte ścieżki ludzkich losów. Jednak pamiętaj, że nic nie dzieje się przypadkiem. Nie ma takiego czegoś jak przypadek. Wszystko jest z góry zaplanowane - uśmiechnął się i obrócił w stronę otwartego okna. - Jak myślisz? Czy trafiłaś tutaj przypadkiem? Czy ja jestem tu z tobą przypadkiem? - Jego oczy błysnęły - czy kobieta w niebieskich włosach i ciemnobrązowym płaszczu siedziała przypadkiem w miejscu, z którego mogła cię obserwować z najlepszej perspektywy? - Jej wzrok pogrążał się w jego oczach. Miała wrażenie, że zaraz w nich zatonie. Nagle ją ujrzała. W cieniu stanowiska komentatorskiego, prawie niezauważalna, siedziała kobieta. Jedyne co ją wyróżniało to długie, niebieskie, wręcz chabrowe włosy. Posłała w stronę dziewczyny uśmiech. Okropny uśmiech, pełen nienawiści. Dreszcz przebiegł jej po plecach. Kiedy w końcu się otrząsnęła, już jej nie było. Zniknęła, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Wróciła więc do poprzednich czynności. Męczyły ją pewne pytania, na które nie znała i prawdopodobnie nie pozna odpowiedzi. Dlaczego? Bowiem od tajemniczej kobiety biła obca, potężna aura, wręcz wyczuwalna w powietrzu. Czuła ją, mimo dzielących je odległości. Dlaczego nikt nie reagował? Nikt inny tego nie czuł? Zimno, lód, nieopisany chłód... Znowu ogarnęły ją dreszcze. Postanowiła zatracić się w przygotowaniach i zapomnieć o wszystkim. Choć na krótką chwilę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz