sobota, 20 lutego 2016

Szokujące zmiany cz. 3 (Lily)

Właśnie wracała z błoni, a jej nerwy znajdowały się na skraju. Popytała ludzi dookoła i po godzinie bezowocnego szukania w końcu dosłyszała uczniów, którzy wspominali przewodniczącego siedzącego na ławce. Zignorowała plotki, które nastąpiły zaraz po tym. Że niby przewodniczący z ,,pewnych przyczyn" zerwał nockę i teraz przysypiał przed lekcjami na świeżym powietrzu. ,,Do licha, później mu to wszystko wyjaśnię, na razie muszę go szybko znaleźć!"
Zdawało jej się, że cała szkoła mówi tylko o nich. To było dziwne. Aż nienaturalne. ,,Nawet jeśli plotki o nas to gorący temat, to nie powinny się roznosić po szkole tak szybko. I na taką skalę by nie mówiono o niczym innym. Znam swoją popularność, ale czyżby Arata miał aż tylu fanów, by ludzie nie mieli innych rzeczy do roboty jak rozmawianie o nas? Ugh, później się przyjrzę tej sprawie!"
Dostrzegła go na Placu Głównym. Siedział na jednej z ławek na uboczu i rzeczywiście wyglądał na zaspanego, choć nim doszła do konkluzji, dostrzegła na jego twarzy grymas bólu. Zmartwiona podbiegła do chłopaka i potrząsnęła go za ramię. ,,Może ma jakiś koszmar?"
-Arata obudź się! To nie czas na drzemkę! - Mówiła głośno, choć nie na tyle by usłyszeli ją inni. Zaczęła panikować, gdy dostrzegła, że potrząsanie nie ma żadnego efektu. ,,Coś mu się stało? Wygląda na to, że coś go boli. Trochę jak reakcja zwrotna po nieudanym zaklęciu, a jednak inaczej." Nie potrafiła znaleźć przyczyny. ,,Co musiałby zrobić na Placu Głównym aby skończyć z taką reakcją obronną organizmu...? Ktoś powinien coś zauważyć!"
Po chwili otworzył oczy i spojrzał na nią zmartwiony i zdezorientowany. - Co się stało? - Miała ochotę go uderzyć. To ona miała ochotę o to zapytać! ,,Ale nie czas na to." Przypomniała sobie. Powoli podniósł się z ławki i przetarł zmęczone oczy. Wpatrywała się w niego nagląco, choć z niepokojem w oczach.
- Mamy mały problem. - ,,Mały? Duży. Wielki, ogromny problem wielkości góry lodowej!"
- Jaki? - ,,Jaki? Taki, że jesteśmy skończeni!"
- Matka chce sprawdzić, co o sobie wiemy. Mamy być u mnie w domu za godzinę. - Wytłumaczyła najspokojniej jak umiała, spoglądając na zegarek.
- No to lećmy, chyba nie mamy innego wyjścia. - Spojrzała na niego niedowierzająco. Na ten pewny siebie uśmiech. Po wcześniejszym ataku nie było śladu. ,,Może wszystko sobie wyobraziłam? Ostatnio często miewam jakieś omamy, które wiążą się z moją częściową amnezją. Cóż, skoro nie chce o tym mówić, to zostawię ten temat. Hmmm, ignorowanie rzeczy zdaje się stawać moją drugą naturą. Ciekawe czy to dobrze czy źle? Wyjdzie w praniu..."
Ujęła jego rękę. Ten gest na przestrzeni minionych dni stał się dla niej tak znajomy i naturalny jak oddychanie. Uspokajał jej skołatane nerwy i powoli się rozluźniła. Spojrzała na niego kątem oka. Podziwiała przez moment wyraźnie zarysowaną linię szczęki, wysokie kości policzkowe i usta wykrzywione w ironicznym uśmieszku. Udając rozkojarzoną, spojrzała wyżej, w jego czerwone oczy i dopiero teraz zrozumiała, że śmiał się z niej! Przez cały czas zdawał sobie sprawę z tego, że pochłania go wzrokiem! Natychmiast odwróciła głowę obrażona, ale złapał ją i zmusił by na niego patrzyła, kładąc delikatnie, choć stanowczo dłoń na jej policzku.
- Wciąż jesteśmy w szkole Lily. Nie chcesz chyba aby szpiedzy donieśli twojej mamie o kłótni między nami, prawda? - Wyszeptał jej do ucha, bawiąc się kosmykiem włosów, który uciekł z pospiesznie spiętego kucyka. Założył go za ucho dziewczyny i odsunął się powoli, napawając małym zwycięstwem. Nienawidziła tego, że nie może zaprzeczyć jego słowom.
Uśmiechnęła się promiennie, ale jej oczy zdawały się strzelać w niego piorunami. - Ależ oczywiście, że nie. Policzymy się później. - Zdążyła już zapomnieć, że to ona zawiniła w pierwszym miejscu.
Doszli do kręgu teleportacyjnego, gdzie stał już Lucas z walizkami. Zdaje się, że przygotował również ubrania dla Araty, dzięki bogu. - Długo was nie było. - Mruknął naburmuszony, ignorując Aratę. Baran nigdy się nie przyzna do błędu i ani myśli przeprosić.
- Tak, jasne. Lepiej się zbierajmy. I tak zostało nam niewiele czasu na przygotowanie się. - Spojrzała na krąg i zamknęła oczy. ,,Jak ja nienawidzę się teleportować..."
<Arata?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz