poniedziałek, 15 lutego 2016

Od Lily

Została sama. Stała tak osłupiała, odtwarzając sobie całe ich spotkanie w pamięci. Już po chwili jednak poddała się w próbach zrozumienia sytuacji. „Umm… Tak. Jaaasne.” Pomyślała krótko i zaczęła się powoli ubierać. Była na tyle przytomna, że zauważyła koszulę w której spała. To nie była piżama, w której położyła się zeszłej nocy. „Dziwne…”
Narzuciła na siebie białą sukienkę przepasaną czarną kokardką. Znalazła też w pudełku na frotki dwie śliczne, czerwone, ozdobione różyczkami. Po chwili wahania odłożyła je. Czuła, że potrzebuje dziś jakiejś zmiany. Rozczesała uważnie włosy, nie przejmując się mijającym czasem. Już dawno odpuściła sobie dzisiejsze lekcje. Miała większe zmartwienia na głowie. Spojrzała w lustro i zadowolona z efektu wpięła we włosy fioletową spinkę z wielkim kwiatem.


Ostatecznie wyszła ze swojego pokoju i przystanęła, zerkając z ciekawością na czatujących przed wejściem strażników. Dostrzegła emblemat swojej rodziny. Obaj otworzyli szeroko oczy ze zdumienia. – Wszystko w porządku panienko? Jak się panienka czuje? Nie powinna panienka wstawać z łóżka. Będziemy pilnować wejścia do panienki pokoju, więc proszę odpoczywać.
Wyglądali na bardzo wyprowadzonych z równowagi. Nie bardzo rozumiała, co tu robią, ale wzruszyła w myślach ramionami. „Mam ważniejsze sprawy do załatwienia.” – Wychodzę. Możecie zejść ze służby. Nie ma potrzeby abyście się martwili. Czuję się świetnie. – Odwróciła się do nich plecami i skierowała do wyjście z Akademika.
- A co z chłopcem? Musimy go wyprowadzić z panienki pokoju! – Spojrzała na nich zdziwiona. „Skąd wiedzieli, że Arata u mnie był? Zresztą nieważne, spieszę się.” Nie wyglądała na osobę w pośpiechu, ale nie chciała również marnować z nimi czasu.
- Wychodzę. Przewodniczący wyszedł wcześniej inną drogę. Jesteście na dzisiaj oddelegowani ze służby. Dziękuję za opiekę. – Mówiła stanowczo, ale złagodziła słowa promiennym uśmiechem. Nie zastanawiali się nad „inną drogą”. Nie wyglądali również jakby mieli jej ton za złe. Wręcz przeciwnie. Jeszcze długo można było słyszeć radosne komentarze dochodzące z damskiego skrzydła.
- Hmm, to było dość ciekawe doświadczenie. Dlaczego ktoś postawił straże przed moim pokojem? Ugh, jest tyle rzeczy, których nie rozumiem. – Pokręciła głową. – I jeszcze Arata, co go napadło? Ale zdaje się, że z moją pamięcią rzeczywiście coś jest nie tak. Może powinnam go poszukać i zapytać, o co w tym wszystkim chodzi?

Odwróciła się na pięcie i już miała skierować się do jego ulubionej kryjówki, kiedy nagle, zupełnie znikąd pojawił się palący ból głowy. Usiadła na fontannie na Placu Głównym i próbowała poskromić ból zaklęciami, jednak nic nie zdawało się skutkować. Odwróciła się w stronę szpitala. Ku jej zdumieniu wszystko minęło jak ręką odjąć. „Co u licha…?”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz