czwartek, 24 marca 2016

Kot z Cheshire i nieszczęsny sztylet nocnej tańcerki cz. 2 (Riuuk)

Rześki nocny wiaterek smagał zmęczoną i gorącą twarz. Całe jej ciało parowało niczym rozgrzana lokomotywa w ulewny dzień. Zmęczona, ale zadowolona z siebie, wyciągnęła się na środku labiryntu ogrodów i alejek. Nikt nigdy nie zapuszczał się aż tak daleko jak ona. Uwielbiała samotność i cichą, głuchą noc. Jedyny dźwięk, którego pożądała to cicha symfonia cykad i świerszczy dodająca otuchy. Powieki opadły powoli, a ona wczuła się w cichą melodię. Równie szybko uniosły się, kiedy błyskawicznie uniosła dłoń i wyrzuciła dwa ostrza w wiszące, iskrzące się rosą liście, rozpoczynając swój taniec. Taniec wojowniczki poprawiający wszelkie niedoskonałości ciała i umysłu. Wtedy usłyszała okropny skowyt. Zatrzymała się gwałtownie niczym grecki posąg uwieczniający scenę walki dwóch herosów. W mgnieniu oka dwa długie sztylety znalazły się w jej dłoniach. Zbliżała się coraz bardziej, krok za krokiem, oddech za oddechem. Szybkim ruchem odgarnęła jarzące się fluorescencyjnym blaskiem rośliny i znalazła… Maskotkę szkoły.  Fioletowy kot został przybity do wystającego korzenia. Jeden sztylet trafił w ucho i uniemożliwił mu poruszanie się. Pisnęła zaskoczona. „Dyrektor mnie zabije” – trzasnęła się otwartą dłonią w czoło.  Niepostrzeżenie prawa dłoń wślizgnęła się do jednej z wielu kieszeni spodni wyjmując czarno- niebieską chusteczkę z materiału. Następnie sięgnęła do paska i odpięła małą fiolkę. W świetle księżyca błyszczała niczym zakazany owoc w ogrodzie Eden. Odkorkowała miksturę i nasączyła chusteczkę. Chwyciła kota za miękką szyjkę i przycisnęła chusteczkę do pyszczka. Zasnął natychmiastowo. Nie chciała żeby cierpiał. Wyrwała gwałtownie sztylet z korzenia i opatuliła go swoją czarną koszulką. Pod spodem jak zawsze miała biustonosz sportowy więc co jej szkodziło? Niektóre dziewczyny chodzą w tym na co dzień…
W niebywałym tempie przeskakiwała z drzewa na drzewo pośród niezliczonych cieni i tajemniczych oczu zwróconych w stronę czarnej zjawy brnącej przez ogromny ogród w stronę Akademiku. Wskoczyła bezceremonialnie przez okno prosto na łóżko. Kot podskoczył gwałtownie. Drzemał na poduszce. Siła skoku wyrzuciła go niemal na biurko. Oczy zabłysły wojenną czerwienią pomieszaną z szarością strachu. Jednak Riuuk była zajęta czymś zupełnie innym. Zdjęła plecak z ramion kładąc go na łóżku.
- Proszę pomóż mi – oczy dziewczyny skierowały się w stronę przyjaciela.  Wyjęła z plecaka opatulonego kota. Drzemał słodko, lekko pochrapując. – Zatamowałam krwawienie tak jak uczyli na zajęciach, ale nie wiem co dalej.
Tęczówki rozbłysły zielono żółtym blaskiem ciekawości.
- Oczywiście, że pomogę. – Oczy zabłyszczały, kiedy zobaczył fioletowy kolor futra ofiary jego drogiej przyjaciółki.
<Kot z Cheshire?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz