piątek, 25 marca 2016

Szokujące zmiany cz. 8 (Arata)

"- Właśnie wtedy, gdy akurat zaczynałem być normalny. Argh, zawsze musi się ktoś wtrącić.
- Ty nigdy nie jesteś normalny, ty udajesz normalnego. Po za tym normalność jest przereklamowana." Prawie podskoczyłem słysząc jej dźwięczny głos. Tak bardzo skupiłem się na tym sztucznym, lecz jakże pięknym uśmiechem Lily stojącej obok ziemnej postaci, jej srogiej matki. Zachowywała się niczym lalka: elegancka, nie popełniająca błędów, posiadająca nieskazitelne maniery i dystyngowana w każdym calu. Serce rwało się w klatce piersiowej niczym torturowane małe zwierzę nie mogące znieść więcej bólu i cierpienia. "-  Zawsze jestem bezużyteczny, wtedy gdy potrzebuje jakiegokolwiek wsparcia... Ta bezsilność kiedyś mnie dobije.
- Walcz jak przystało na Silvermoon'a. Całe twoje życie to ciągła walka o przetrwanie, chyba nie chcesz się teraz poddać?
- Oczywiście, że nie, ale gdy chodzi o nią... Tracę panowanie. Staje się inny, bardziej ludzki. Robię głupie i nieprzemyślane rzeczy...
- Nie jesteś człowiekiem, tylko władcą smoków. Pamiętaj: albo zniszczysz świat albo go zbawisz, więc przestań zamartwiać się głupią, przyziemną miłością i pokaż, na co się stać!" Nagle lodowato beznamiętny głos matki Lilian rozbrzmiał w całym pomieszczeniu.
- Nową głową rodziny stanie się najstarszy z moich synów Christopher Adrien Mortis! - "Zaraz zaraz. O co do cholery tutaj chodzi? " Spojrzałem na Lily. Na jej zgrabnym ciele spoczywały dłonie jakiegoś obcego faceta. "To on jest nowym dziedzicem?" Orkiestra zaczęła grać, a chłopak wyciągnął Lily na parkiet. Mimo tego, że byłem na widoku, dziewczyna ani razu na mnie nie spojrzała. Zamglone oczy wpatrywały się w twarz wyższego partnera. Zwykle błyszczące tęczówki wydawały się puste i odległe. Powieki robiły wrażenie ciężkich i ospałych. 
"- Chyba mamy mały problem partnerze. On ewidentnie chce ją... No wiesz...
- Po moim trupie. Prędzej skonam niż ją komuś oddam.
- Wierze, ale on raczej cię nie posłucha" - Sora przybrała ludzką postać. Co prawda nie wyglądała jak potężna wojowniczka mogąca powalić smoka w mgnieniu oka, ale może i lepiej? Była ubrana w elegancką biało-fioletową suknię emanującą gwiezdnym blaskiem, niczym anioł z nieba.

- Co to ma być? - Spytałem zdziwiony. - Gdzie twoje włosy? Co z nimi zrobiłaś?
- Nie czas na pytania. Zatańczysz ze mną? - "A więc taki masz plan, idealnie mi pasuje. Co ja bym bez ciebie zrobił." Pokiwałem głową po czym chwyciłem ją za rękę. Zaczęliśmy tańczyć. Powoli podchodziliśmy coraz bliżej Lily i Christophera.
Właśnie wtedy, gdy byliśmy już całkiem blisko, chłopak płynnie pochylił jej smukłe ciało i coraz bardziej zbliżał się do cudownych ust dziewczyny. Czułem się jakbym zaraz miał wszystkich w pomieszczeniu rozszarpać. O nie!! Nie na mojej warcie! Nagle muzyka ucichła, by po chwili znów zabrzmieć. W tym krótkim momencie odtrąciłem pochylonego chłopaka i złapałem Lily. Senne oczy dalej patrzyły w jeden punkt.
- O potężny mroku ukaż tej dziewczynie prawdę, ukaż jej to, co powinna zobaczyć. To co zasłania mgła plugawego uroku!- Wyszeptałem zaklęcie i czym prędzej poprowadziłem ją na balkon tanecznym krokiem w rytmie muzyki. W całym zamieszaniu nikt nie zwrócił na nas uwagi, tak jakby nas nie było. Kontem oka spojrzałem na Sorę, która wymawiała słowa zaklęcia podchodząc do oszołomionego dziedzica. "Dzięki, tylko masz wyjść z tego cało". Oboje znajdowaliśmy się na tarasie. Lily złapała się barierki i zaczęła powoli łapać oddech rozglądając się dookoła. Po chwili wykrztusiła z siebie.
- Dziękuję. - Słowa uderzyły we mnie niczym potężna błyskawica w samotne drzewo podczas burzy. ,,To moje zaklęcia. Tamten typ używa mojej magii zauroczenia, że też wcześniej na to nie wpadłem. Przecież to oczywiste. Ta aura powinna była mi to powiedzieć głupek, głupek, idiota!!!" - Czasem się na coś przydajesz. - "Błagam Sora palnij mnie czasami w ten pusty łeb!"
- O co w tym wszystkim chodzi?
- Sama chciałabym wiedzieć. Nie potrafię ci tego wyjaśnić, wybacz.
- Kim jesteś, że śmiesz przerywać mi taniec z siostrą. Śmieciu. - Powiedział dziwny głos z wejścia na salę. Stał tam Christopher, nie był zły, bardziej patrzył na mnie z pogardą.
- Ponoć znasz nas wszystkich, więc powiedz mi kim ja jestem. - Zmienił wyraz twarzy, teraz był wściekły.
- Nie muszę znać imienia jakiegoś złodzieja co kradnie mi siostrę. - Jego oczy zaczęły być czerwone. Nadzwyczaj łatwo domyślić się jego zamiarów.
- Nawet nie próbuj, ta magia już nie podziała. Moje zaklęcie zapewnia długotrwałą ochronę , więc możesz się wypchać tymi zauroczeniami.
- O widzę, że ktoś tu jest przygotowany, ale co powiesz na to. - Uniósł prawą dłoń i pokazał moją księgę.
"- Wybacz chyba dałam się złapać... Przepraszam... 
- Jak się trzymasz, nic ci nie jest?
- Jest okej, ale raczej nie dam rady uciec." - Byłem w kropce. Nie wiedziałem, co robić. Aż nagle poczułem, jak Lily mnie obejmuje.
<Lily?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz