sobota, 26 marca 2016

Nowa moc cz. 6 (Lily)

Lily podała jej rękę i wymieniła uścisk z Ayano. Zadrgała jej momentalnie powieka, ale poza tym uważała, że poradziła sobie całkiem nieźle z zachowaniem kamiennej twarzy w obliczu niespodziewanej informacji jaka spadła na nią jak grom z jasnego nieba. „Żona? Co u licha?! Arata ty bydlaku!”
- Witaj Ayano, mam na imię Lily. – Przedstawiła się, siląc na uśmiech. Miała tylko nadzieję, że nie wygląda na przesadnie wymuszony. – Nie wiedziałam, że Arata przyprowadzi nas do waszego domu. Wybacz najście. – Powiedziała, całkowicie przełączając się w tryb arystokracji, który wpajano jej od dzieciństwa. Oczywiście, że założyła, że to ich dom! Niby do jakich innych konkluzji mogła dojść w tej sytuacji?
- Ależ skąd! To prawdziwa przyjemność w końcu cię poznać osobiście. – Przytuliła ją, co zaskoczyło Lily, kompletnie łapiąc ją nieprzygotowaną.
- Dziękuję, ciebie równie… - Urwała, w końcu wyłapując niespójności w całej historii. Odsunęła się pospiesznie od Ayano. – Niby jaki niewierny mąż rozmawiałby z żoną o swoich kochankach i w dodatku sprowadzał je do ich wspólnego domu?! Ba, jaka żona byłaby taka przyjacielska! – Miała ochotę zapaść się pod ziemię widząc pękającą ze śmiechu Sorę. Spojrzała na zaczerwionego Aratę i domyśliła się, że ten żart nie był jego pomysłem.
- Wolę cię wkurzoną niż z tym sztucznym wyrazem twarzy. Pokazujesz wtedy, że masz charakterek. - Usłyszała głos Ayano. Pełny zamyślenia, jakby mówiła do siebie. Lily zadrżała mimowolnie. ,,Czy ona ją właśnie ocenia? Jeszcze tego brakowało!" - Powiedzmy, że się kwalifikujesz. Ledwie.
,,Już ja ci dam ledwie ty... No właśnie, kto to u licha jest skoro nie żona Araty? Przyjaciółka? Mówi bardzo dojrzale. Ciekawe, czy jest starsza od nas..." - Przepraszam. Ostatnio wiele przeszłam i momentami sama nie wiem, co czuję w danym momencie. - Nie próbowała się usprawiedliwiać, a jednak dokładnie tak to zabrzmiało. Zagryzła wargę by dać ujścia nagromadzonemu napięciu. Nienawidziła brzmieć jak ofiara. - Zresztą nieważne, wróćmy do tematu. Jak będziemy trenować i kiedy zaczynamy? - Zapytała płaskim tonem Araty, ponownie ignorując dziewczynę.
- Do czego się spieszysz, dopiero przybyłaś, a jedyne co ci w głowie to trening? - Podchwyciła zdumiona Sora. - Spokojnie, jeszcze będziesz miała go serdecznie dosyć. Usiądź, czekamy na wschód słońca.
Przez chwilę Lily stała, niepewna co zrobić. Ostatecznie usiadła na trawie pokonana, z daleka od chłopaka. Fakt, że otoczona jest przez jego harem tylko utwierdzał ją w przekonaniu, że lepiej trzymać się od tego chłopaka z daleka. Nie czeka ją przy nim żadna miłość aż po grób, a jedynie konkurencja i kompetycja na każdym kroku. Nie na to się pisała.
Spojrzała w niebo. Czuła na sobie intensywne spojrzenie Araty. Wiedziała, że czekał. Czekał aż na niego spojrzy, być może pozwoli mu wyjaśnić, ale co tutaj jest do wyjaśniania? Pozwoliła by promienie wschodzącego słońca rozlały się łagodnie po jej twarzy. Czuła w tym momencie, jak wszystko co złe odchodzi. Przestała myśleć o czymkolwiek. Widok rzeczywiście zapierał dech w piersiach. Słońce powoli kąpało świat w swoim blasku, rozświetlając cienie pokrywające góry. Dziewczyny pobiegły w stronę wschodzącego słońca, przeganiając się nawzajem w pogoni.


Lily przymknęła oczy. Po chwili poczuła na swojej ręce jego dłoń. Odsunęła się nieznacznie, zabierając rękę. Umocniona w swoim wyborze złożyła sobie cichą obietnicę, że zahartuje swoje serce i nie pozwoli mu się omamić słodkimi słówkami.
Otworzyła oczy i uśmiechnęła się do niego radośnie. - Masz ochotę na mały wyścig? Co prawda mają przewagę, ale raczej się nas nie spodziewają. - Wzruszyła ramionami i wstała. Przez chwilę miała wrażenie, że coś powie, jednak podążył za jej przykładem i puścił się biegiem. - Fal start! - Krzyknęła, ruszając tuż za nim. Owszem, przez chwilę było między nimi coś więcej. Nie mogła zaprzeczyć, że coś ją do niego przyciąga. A jednak wybrała wycofanie się. Nie była pewna, czy chodzi o to, że nie ma pewności siebie, czy o coś zupełnie innego. Zdawała sobie jednak sprawę z jednego. Pozostawało jej tylko mieć nadzieję, że po wszystkim, co między nimi zaszło, zdołają znów stać się przyjaciółmi...

<Arata?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz