piątek, 25 marca 2016

Nowa moc cz. 4 (Lily)

Chciała zasnąć. Naprawdę próbowała. Ale tyle się wydarzyło, że zwyczajnie nie była w stanie! Siedziała na schodku, zaplatając palce u rąk. Odkryła, że od momentu przebudzenia może dowolnie kreować swoją przestrzeń, co poprzednio nie było możliwe. Przez ostatnie pół godziny, być może trochę dłużej, bo wciąż nie była świadoma upływu czasu jaki spędziła w przestrzeni, bawiła się, wypróbowując wszelkie kombinacje jakie przyszły jej na myśl. W tym momencie siedziała na schodach sceny koncertowej w Lesie Słonecznych Promieni. Przypomniała sobie o występie, który nigdy się nie odbył, ponieważ ona jako wokalistka zemdlała po swojej rundzie w turnieju. Uśmiechnęła się smutno na wspomnienie członków zespołu, którzy przyszli do szpitala by ją odwiedzić, przynosząc stos maskotek i słów pociechy. A jednak wciąż czuła się winna.
Wstała i zamknęła oczy. Miała jakieś dziwne przeczucie, że najwyższy czas się przebudzić i choć nie wiedziała dlaczego, postanowiła zaufać swojej intuicji. Gdy otworzyła oczy znalazła się ku swemu zdumieniu na wygodnym, dużym, choć nieprzesadnie ekstrawaganckim łóżku, ze spojrzeniem skierowanym w  drewniany sufit. Wciąż nie całkiem rozbudzona przetarła powieki i rozejrzała się dookoła po drewnianej chatce.


Część domu, w której się znajdowała, była najprawdopodobniej częścią sypialnianą. Obok łoża, naprzeciwko okna, mieściła się sporych rozmiarów szafa, zapewne na ubrania. Na przeciwko niej znajdował się kominek, w którym płomienie tańczyły wesoło, przeplatając się nawzajem w radosnym tańcu. Przed kominkiem po lewej znajdowała się kuchenka, a po prawej blat do przygotowywania posiłków. Zauważyła świeże mięso leżące na stole. Zapewne przygotowane i czekające tylko na podanie. Dywan i wazon na środku pokoju dodawały poczucia charakteru ciepłego domu. Zaciekawiona wstała z łóżka i podeszła do regału po swojej lewej. Przyjrzała się ogromnej ilości książek i przeleciała wzrokiem po tytułach. Znajdowały się tam podręczniki do nauki magii, historyczne, serie o magicznych stworzeniach, a nawet o roślinach i ich specjalnych właściwościach. Zagwizdała z wrażenia. ,,Niezła kolekcja..."
Odwróciła się i dostrzegła drugi pokój za okrągłym przejściem. Był to niewiele większy pokój. Jedna jego część służyła za jadalnię. Znajdował się tam stół z krzesłami i kredens skrywający obrusy, sztućce, kubki, kompletny serwis dla piątki osób, przybory kuchenne i garnki używane do gotowania. Lily pokiwała głową w geście uznania i spojrzała na większą część pokoju, która była pusta jeśli nie liczyć pianina stojącego pod ścianą, trzech okien, które jak do tej pory były jedynymi jakie zauważyła oprócz tego w sypialni, drzwi prowadzących zapewne na zewnątrz i schodów prowadzących w górę i drugich obok skierowanych w dół, które zakończone były zamkniętymi na kłódkę drzwiami.
Nie chcąc wściubiać nosa w nieswoje sprawy Lily stłumiła zżerającą ją ciekawość i odwróciła od nich wzrok. Weszła po schodach prowadzących na górę i znalazła tam dwa kolejne pokoje. Jeden wyglądał na pokój służący do prowadzenia badań z mnóstwem książek i biurkiem z pojedynczym fotelem, który znajdował się za nim.
Dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu, ale nie wchodziła do środka. Zamiast tego zwróciła się w stronę drugiego pokoju, który ku jej radości okazał się... Łazienką! Cóż, nie jedną z tych luksusowych, ale znalazła w środku dużą wannę, jedną z tych, które znajdują się w łaźniach, do tego lustro, zlew, szafkę z ręcznikami i trzy długie, wiszące półki, z których jedna zdawała się być zajęta.
Zadowolona podeszła do zlewu by umyć twarz i przypadkiem spoglądając w lustro dostrzegła, że wciąż jest ubrana w sukienkę z balu.
Lily przemyła twarz, a następnie zmaterializowała jedną z niewielu par ubrań, jakie nosiła zawsze przy sobie. Przez większość czasu nie brała ze sobą nic oprócz broni, więc dziękowała w duchu, że jej torba była za mała i podczas powrotu do posiadłości musiała część ubrań zabrać w inny sposób.
Zawsze pozostają ubrania kontrahenta, ale miała przeczucie, że używanie ich mocy w tej chwili to nie najlepszy pomysł.
Zdjęła powoli sukienkę, buty i wszystkie dodatki jakie miała na sobie. Po chwili z ulgą zarzuciła na siebie krótkie, dżinsowe spodenki i różową bluzkę z rękawem jedna druga. Odetchnęła z ulgą, rozprostowując ramiona. ,,Jednak stroje okazyjne są doprawdy uciążliwe. A ja byłam w jednym stanowczo zbyt długo!"
Spojrzała w lustro i wyjęła z kieszeni spodni czerwoną frotkę z kokardką. Przez chwilę walczyła z włosami przed lustrem, aż w końcu związała je w koński ogon. Przejrzała się jeszcze raz w lustrze i uśmiechnęła szeroko do swojego odbicia. ,,W końcu wyglądam jak dziewczyna podróżująca na smokach."

Zeszła na dół, dematerializując wcześniej ściągnięte ubrania i wybiegła przez drzwi na zewnątrz. Wciąż była noc, jednak dostrzegła na linii szczytów zalążki złotego koloru. ,,Niedługo będzie świtać." Pomyślała, wpatrując się w piękną scenerię dookoła. Usłyszała za sobą chichoty i odwróciła się momentalnie zdumiona. ,,Dziewczyny? Tutaj?" Jednak to co dostrzegła wzburzyło ją do głębi.
Arata siedział na trawie w towarzystwie dwóch dziewcząt. Owszem, jedna była Sorą, ale ta druga? Stara przyjaciółka z okolic? A może ktoś więcej? ,,Dlaczego niby miałoby mnie to interesować? Przyleciałam tutaj trenować! T-R-E-N-O-W-A-Ć. Co mnie obchodzi, z kim spoufala się Przewodniczący? Właśnie, nic a nic!"
Przez moment przed oczami ujrzała wspomnienie ich pocałunku i mimowolnie jej dłoń uniosła się do usta dziewczyny. Złapała ją w porę i powściągnęła z trudem potężną aurę, która zaczęła się z niej wydobywać. ,,To będzie trudniejsze niż zakładałam. Przecież ta moc dopiero się przebudziła!"
- Kiedy zaczynamy trening?! - Zawołała, podbiegając jak gdyby nigdy nic. Z całą siłą woli jaką mogła z siebie wykrzesać zignorowała dziewczyny i spojrzała na Aratę z kamienną twarzą. ,,Najważniejsze bym nauczyła się kontrolować nim będzie za późno. Później cokolwiek robi Arata (czytaj z kimkolwiek), nie będzie miała z nią nic wspólnego. ,,Właśnie, skupię się na treningu. Muszę po prostu przez najbliższe... Ugh, wystarczy udawać, że wszystko co się dzieje nie ma ze mną nic wspólnego. Boże, ale dlaczego ta dziewczyna musi być aż tak ładna?!"
<Arata?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz