czwartek, 24 marca 2016

Powrót cz. 1 (Tigr)

- W końcu wróciliśmy. - Powiedziałem, wychodząc z portalu. Przeciągnąłem się, po czym spojrzałem na Tinę.
- Że też chciałeś tu wrócić po tym co cię spotkało! - Odparła mi i zaśmiała się.
- Powiedzmy, że robię to tylko dlatego, by uszczęśliwić rodzinę.
- Brat będzie z ciebie bardzo dumny... Ale co jeśli zabójca wróci?
- Tym razem dostanie za swoje. -  Położyłem dłoń na głowie dziewczyny. - Zemszczę się za to, co mi zrobił. Przysięgam. - Poszliśmy razem w stronę gabinetu dyrektora, by poinformować go o naszym powrocie. Co jakiś czas zatrzymywali nas inni uczniowie i pytali, jak się czuję. Było to dość przyjemne. Wiedza, że ktoś się o mnie martwił zawsze polepszała mi humor. "Życie w tej szkole nauczyło mnie jednego, można tu znaleźć prawdziwych przyjaciół..."
- Wybacz, że przerywam ci kakofonię myśli, ale pamiętaj, by nikomu nie wspominać o tym, co stało się z twoim ciałem.
- Wiem, pamiętam. Na razie ma to pozostać tylko między nami. - "Lekarze zakazali nam mówić o mechanicznych kończynach dopóki się z nimi nie oswoję. Ćwiczenia w szpitalu pozwoliły mi tylko na normalne poruszanie się, problemem cały czas pozostaje walka..."
- Dopóki się nie przyzwyczaję będziesz musiała mnie bronić w razie potrzeby.
- A przed chwilą mówiłeś, że się zemścisz. Śmieszny czasem jesteś, zaprzeczasz samemu sobie.
- Strzelać dalej mogę, bieganie to główny problem.
- W porządku. Będziesz mi osłaniał plecy, gdyby coś się działo. Miejmy jednak nadzieję, że do niczego nie dojdzie w najbliższym czasie. - Drzwi były uchylone, więc nie trudziliśmy się z pukaniem. Weszliśmy do gabinetu w bardzo dobrym nastroju, dyrektor jednak wyglądał wręcz przeciwnie. Cały był jakby bez życia, leżał na biurku i mamrotał coś pod nosem.
- Wróciliśmy panie dyrektorze. - Powiedziałem, podchodząc do niego.
- Witaj Tigr, miło cię widzieć. - Podniósł rękę i pokazał mi na drzwi, sygnalizując tym samym bym wyszedł. "Czyli w takim jest pan humorze. Wrócę, kiedy będzie pan miał odrobinę lepszy dzień."
Po wyjściu z gabinetu podleciała do mnie sowa. Miała przywiązaną do nogi wiadomość. "Spotkajmy się na dziedzińcu."
- Zdaje się, że ktoś chce się z nami przywitać... - Wymieniliśmy z Tiną porozumiewawcze spojrzenia, po czym poszliśmy na dziedziniec.
<<Kto dokończy?>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz