piątek, 25 marca 2016

Nowa moc cz. 2 (Lily)

Nim zdążyła zareagować, znajdowała się już na smoku. Nie jakiejś iluzji, a najprawdziwszym stworzeniu. Co prawda widziała wcześniej smoki podczas zajęć w Akademii, albo wizyt w Smoczych Górach, lecz były to głównie maluchy, co najwyżej w wieku dorastania, ponieważ żadne prawdziwie potężne smoki nie integrują się z ludźmi i niewielu ma okazję tak naprawdę przebywać w obecności jednego. Był piękny, a majestatyczna siła, którą emanował potęgowała narastające w niej poczucie maleńkości. Natychmiast poczuła respekt i szacunek do tej wspaniałej istoty. Nie panikowała jednak przytłoczona jego obecnością, ponieważ czuła silne ramiona, które trzymały ją uspokajająco.
„Pamiętaj Freya. Może i uznaliśmy jego osobę, ale jeśli narazi cię na jakiekolwiek niebezpieczeństwo, to nie wyjdzie z tego cało. Pamiętaj o tym, że jesteś naszym skarbem. Cokolwiek by się nie stało podczas waszej wędrówki.”
Usłyszała w swojej głowie wiadomość od Christophera i uśmiechnęła się nieśmiało. Mimo, że wróciły jej wspomnienia z czasów spędzonych razem, to większość z nich nie była przyjemna. Wyczuwając jednak głęboko zakorzenioną troskę w jego słowach, nie potrafiła nic poradzić na czerwone rumieńce, jakie wykwitły na jej policzkach. „Do czego teraz pijesz idioto?! Nie ma szans by do czegoś między nami doszło. Umm… Raczej. Prawda?” W pierwszej chwili była tak oszołomiona wszystkim co wydarzyło się w tak krótkim czasie, że nie zdawała sobie sprawy z tego, co się właściwie dzieje. Teraz jednak wszystko uderzało w nią ze zdwojoną siłą. „Niedobrze… Nie, będę silna. Nie dam mu się zwieść tymi słodkimi słówkami… Chyba.”
Tak uważała, a jednak odwróciła lekko głowę i spojrzała na Aratę kątem oka udając, że wciąż podziwia smoka. Skupiła się na zarysowanym podbródku, wyrazistych rysach twarzy i ustach, które z jakiegoś powodu wstrzymywały śmiech. Powiodła wzrokiem wyżej na jego oczy i zrozumiała dlaczego się nie roześmiał. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że na niego patrzy. W dodatku wcale mu to nie przeszkadzało!
- Rozumiem, że zdążyli cię już ostrzec przede mną huh? – Odwróciła pospiesznie głowę, patrząc znów przez siebie, jednak jak bardzo nie chciałaby uciec, było to niemożliwe, ponieważ siedzieli bardzo blisko siebie. Zbyt blisko siebie. Gdy próbowała się odsunąć, jego ramiona przytrzymały ją w miejscu. Korzystając z okazji chłopak pochylił się do niej i wyszeptał jej wprost do ucha. – Nie bój się. Postaram się trzymać pragnienia na wodzy zanim całkowicie podbiję twoje serce. – Ucałował ją w odsłoniętą szyję, a dziewczyna zadrżała i bynajmniej nie z zimna. Usatysfakcjonowany jej reakcją odsunął się, nie zapominając jednak dodać. – Moja kontrola nie należy do najlepszych.
„Boże, co ja właśnie zrobiłam? Czuję się jakbym podpisała pakt z samym diabłem. Diabelsko gorącym diabłem, który roztrzaskuje moje bariery szybciej niż nadążam z budowaniem ich.” Odetchnęła i po chwili zdecydowała się na użycie jedynej broni jaka wydawała się w tej wojnie skuteczna… Opadła na jego klatkę, opierając się o chłopaka  i zamknęła oczy. – Przepraszam, ale ten wieczór to chyba za wiele wrażeń jak na jedną noc. Jakbyś nie mógł zaczekać do rana z naszą wyprawą. – Dodała z wyrzutem i nie czekając na jego odpowiedź, otworzyła swoją przestrzeń, natychmiast tracąc kontakt z rzeczywistością. Jakkolwiek bezwstydny by nie był ufała, że nie przekroczy granic moralnych ze śpiącą dziewczyną. Przeglądając na spokojnie nowo odzyskane wspomnienia, Lily czekała aż zmorzy ją prawdziwy sen.

<Arata?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz