czwartek, 24 marca 2016

Powitajmy nowego, tajemniczego czarodzieja Kota z Cheshire!

Zdjęcie postaci/profilowe:
  (Narysowane przez Yukki)

Imię: brak
Nazwisko: brak
Pseudonim: Kot z Cheshire
Wiek: Czwarty rok dziewiątego (ostatniego) życia
Stanowisko: bezpański, dachowiec
Wydział: brak

Aparycja: W swojej ludzkiej postaci ma lekko przydługie i opadające na oczy ciemne włosy, które w blasku księżyca wydają się winogronowo-fioletowe .Jego oczy są różnokolorowe – prawe ma kolor soczystej, wiosennej trawy, a lewe jest mocno żółte. Oba kolory są na tyle intensywne, że wydają się emanować blaskiem, co sprawia, że spojrzenie Kota jest bardzo przenikliwe i niepokojące. Nawet ludzie, nie mający pojęcia o jego prawdziwej mocy, boją się w te oczy patrzeć, chociaż sami nie potrafią wyjaśnić dlaczego. W Krainie Czarów mówiono, że spojrzeć w oczy Kota z Cheshire, to znaczy patrzeć na czystą Magię. Nawet w ludzkiej postaci zachowuje cechy swojej zwierzęcej natury – to charakterystyczne dla zmiennokształtnych z Krainy Czarów. W przypadku Kota są to jego uszy i ogon. W uszach ma wiele srebrnych i złotych kolczyków. Odkąd żyje na terenie Akademii nosi zwykłą, bawełnianą koszulę w wąskie, zielone paski i brązowe spodnie ze sztywnego, ciężkiego materiału, które zapina na biodrach dużym, skórzanym pasem z żelazną sprzączką – strasznie denerwują go długie nogawki, więc podwija je do wysokości kostek. Z butów często rezygnuje, bo nie zdarza mu się oddalać z terenu Akademii w ludzkiej postaci na długo. Gdy jednak musi je ubrać, zakłada proste sandały z drewnianą podeszwą, które ukradł jakiemuś wieśniakowi z pobliskiej wioski. Oczywiście, gdy mieszkał w Krainie Czarów, ubierał się dużo bardziej ekscentrycznie, jak na mieszkańca tej krainy przystało. W swojej kociej postaci, której od czterech lat prawie nie opuszcza, wygląda jak każdy inny przedstawiciel swojego gatunku. To, co może zwracać uwagę, to jego równie przerażające co w ludzkiej postaci oczy i lśniące na fioletowo futerko.

Charakter: W Krainie Czarów postać Kota z Cheshire owiana była tajemnicą, pojawiał się znikąd, udzielał niejasnych rad i odpowiedzi, a potem znikał w równie dziwaczny sposób. Tym, co zawsze mu towarzyszyło był szeroki, przerażający uśmiech i spojrzenie przenikliwych oczu. Cała ta aura sprawiła, że zyskał miano szaleńca – i nie mijało się to bynajmniej z prawdą. Kot rzeczywiście był szalony. Skupiony co najwyżej na czubku własnego nosa i pozbawiony wszelkich instynktów samozachowawczych. Alicja często mówiła o nim, że jest zwyczajnie wredny. Najbardziej lubi swoje własne towarzystwo i zawsze chodzi własnymi ścieżkami. Mimo to w kontaktach z innymi nie jest zamknięty, wręcz przeciwnie, wydaje się przytłaczać swoich towarzyszy, aż wreszcie sami decydują się zostawić go w spokoju. Ma cięty język, a wyprowadzenie go z równowagi jest prawie niemożliwe. Zwykle jest przygotowany na wszystko i niełatwo go zaskoczyć. Jedyną osobą której się to do tej pory udało była Alicja.

Historia: Antonio Boyle był znanym w całej Krainie Czarów zegarmistrzem. W innych światach praca ta prawdopodobnie nie jest zbyt dochodowa, jednak w Krainie Czarów było zupełnie inaczej. Tutaj pory dnia i roku były w stanie zmienić się w jednym momencie bez przyczyny. Dlatego też zegarmistrzowie musieli być obeznani z Magią, większość miała za sobą lata często nielegalnych praktyk u Czarnych Magów, a to wszystko po to, by wytwarzany przez nich sprzęt dostosowywał się do zmiennych warunków Krainy Czarów.
Antonio Boyle był najlepszy w swoim fachu. Jego zegary i pozytywki zdobiły pałace, dwory i rezydencje w całej Krainie. W poszukiwaniu części zwykle udawał się w miejsce zwane Czarnym Rynkiem. A warto zaznaczyć, że już powszechny handel, który odbywał się Krainie, w większości innych krajów zostałby uznany za nielegalny. Ciężko więc sobie wyobrazić jak potężne i pełne czarnej magii przedmioty mogły znajdować się w miejscu jego wycieczek.
Jednak to właśnie tam zegarmistrz mógł znaleźć najlepsze pomoce. I to właśnie w trakcie ich poszukiwania Boyle natknął się na kobietę w płaszczu, handlującą małymi kociętami. Jedno z nich, a raczej jego oczy, od razu przykuły jego uwagę. I bynajmniej nie były to oczy gatunku „Hej, jestem małym słodkim Kotem, więc ratuj człowieku, zanim tu z głodu umrę!”
W oczach tego zwierzęcia była czysta Magia, Boyle nie miał co do tego wątpliwości. Nie zastanawiał się długo i za psie pieniądze Kota zakupił. Nie zamierzał nadawać mu imienia. Dla niego, jako de facto Czarnego Maga, zwierzę było idealnym obiektem doświadczalnym. Czuł emanującą od niego Magię i chciał mieć ją na własność. Szybko okazało się, że Kot jest zmiennokształtnym. Boyle'owi to się nie spodobało, nie pisał się na dziecko. „Jesteś Kotem” - zwykł powtarzać, wpatrując się w intensywny kolor dużych oczu swojego pupila. Mimo wszystko między nimi wytworzyła się jakaś specyficzna relacja. Kot dorastał, a wokół niego zaczęła się koncentrować Magia. Wielu to widziało i już wtedy mówiono, że istota ta będzie niebywale potężna.
Kot wówczas zaczął opuszczać posiadłość swojego pana, zwaną Cheshire i bawić się swoją mocą – zaginał czas i przestrzeń, straszył wieśniaków, przepowiadał przyszłość i zabijał każdego Maga, który podważał jego zdolności. Boyle z dumą przyglądał się swojemu wychowankowi, jednak pewnego dnia, popełnił największy błąd swojego życia – spróbował wykorzystać magię Kota do swoich własnych celów. I zginął. Prawda była taka, że Kot nie chciał robić mu krzywdy. Boyle jednak próbował, wykorzystując sztukę czarnej magii i wyssać z niego moc, której zwyczajnie było dla niego zbyt wiele.
Kot opuścił Cheshire. Pojawiał się od czasu do czasu, by namącić w życiu mieszkańców. Wielu go jednak szukało, chcąc poznać swoją przyszłość. Było na wiele lat przed narodzinami Białej Królowej. Już wtedy Kot przepowiedział mieszkańcom krwawe rządy, które miały niebawem nadejść, a kiedy zagubiona i zapłakana księżniczka Kier wpadła na niego w lesie i poskarżyła na swoją siostrę, opowiedział jej o tym, że jeśli się postara, to zasiądzie na tronie.
Jakiś czas później znalazła go i Biała Księżniczka. Była zafascynowana opowieściami o kocie, którego mieszkańcy nazywali „oblubieńcem Magii”. Znajdowała go często. Lubiła go odwiedzać, a gdy zasiadła na tronie poprosiła, by został jej doradcą. Kot bardzo polubił nową królową, choć sam się sobie dziwił i przystał na propozycję. Wielokrotnie widywano go w jego kociej postaci, pieszczonego białą dłonią królowej na jej kolanach, w trakcie ważnych narad. Jego rady wielokrotnie ocaliły królestwo, czym zyskał sobie przychylność mieszkańców.
Po kilku latach, zgodnie z jego przepowiednią królowa Kier strąciła swoją siostrę z tronu i sama na nim zasiadła. Dopiero wtedy „przypominał sobie”, że gdy była dzieckiem nie powiedział jej o dwóch sprawach: że jej rządy będą dla Krainy wyjątkowo nieszczęśliwe i że za jakiś czas pojawi się wybranek, który odbierze jej koronę. Później znów zaszył się w lesie. Królowa Kier wielokrotnie próbowała go pochwycić, jednak bezskutecznie.
Kilka lat później w krainie rzeczywiście pojawiła się Alicja, która kierowana radami Kota, wystąpiła przeciw królowej. Niektórzy twierdzili, że Kot i dziewczyna zakochali się w sobie, choć żaden z zainteresowanych tak by tego nie nazwał. Jednak Kot rzeczywiście zaufał Alicji i jak sam teraz twierdzi, był to jedyny błąd w jego życiu. Bo bitwie bowiem królowa Kier wraz z Kotem zniknęli. A gdy oblubienic Magii wrócił, nie chciał powiedzieć Alicji, gdzie jest jej wróg.

 Dziewczynę bardzo to rozzłościło i uznała go za wspólnika byłej królowej, choć wtedy mu tego nie powiedziała. Kot jednak widział przyszłość i zdawał sobie sprawę z wydarzeń, które miałyby miejsce, gdyby Alicja osobiście zabiła królową Kier. Jednak nawet jego moc miała wady – widział tylko to, co pokazywała mu magia Krainy. Nie mógł więc przewidzieć, że Alicja użyje jego zaufania, by zwabić go w pułapkę i za pomocą magicznej bransolety zablokuje jego magię. Kot, jak to Kot, bez magii mógłby sobie nawet całkiem nieźle poradzić, ale nie z całym wojskiem. Zamknięto go w lochu i próbowano wyciągnąć torturami, gdzie znajduje się królowa. Po roku bezskutecznych działań przyprowadzono go przed oblicze królowej Alicji, by ta osobiście, na oczach wszystkich poddanych, zdobyła odpowiedź. Po roku tortur wyglądał strasznie. Mimo, że ani razu go nie zabili – miał bladą skórę, był pobity i zakrwawiony. Ale uśmiechał się, jak zwykł to robić w przeszłości, choć ciężko było mu utrzymać głowę w pionie. Alicja nie mogła wytrzymać jego świdrującego spojrzenia.
- Od tego zależy twoje życie...
- Które? Mam ich dziewięć.
Po usłyszeniu tych słów Alicja podniosła się z tronu i podeszła do Kota, po czym szybkim i pewnym ruchem wbiła mu w brzuch swój srebrny miecz.
- Osiem – powiedziała.
Siedem. Sześć. Pięć. Cztery. Trzy. Dwa. Jeden...
Zostało mu tylko jedno życie. Nie spodziewał się tego. Czuł jak zimne ostrze przesuwa się w okolicach jego karku. Był to pierwszy raz w życiu, kiedy naprawdę się bał. Jednak Alicja wytarła tylko dokładnie swój miecz w skrawek materiału, który pozostał po jego koszuli.
- Śmierć to dla ciebie żadna kara. Nie, dla takiej wstrętnej, zdradliwej glizdy jak ty, śmierć byłaby błogosławieństwem. Króliku! Otwórz magiczny portal! - Spojrzała mu w oczy. - Do świata, w którym jest jak najmniej magii.
Przestraszony Królik podbiegł posłusznie do królowej i szybkim uderzeniem nóg otworzył portal.
- Przepraszam... - jęknął bezgłośnie. Bardzo szanował Kota.
Żołnierze agresywnym ruchem podnieśli Kota z podłogi, syknął z bólu i spojrzał Alicji w oczy. Starała się wytrzymać to spojrzenie, ale po chwili bezwiednie spuściła wzrok.
- Ta Kraina zginie beze mnie… - Uśmiechał się. Nie chciał pozwolić sobie na słabość przed tymi wszystkimi idiotami, którzy przed chwilą zgodnie mamrotali „Niech zdechnie.” - Wiesz o tym.
Alicja nie odpowiedziała. Wciąż wbijała spojrzenie w swoje buty. Kot spojrzeniem zapowiadającym śmierć zmusił strażników by go puścili i podszedł po portalu.
- Jesteś wygnany! - Królowa w końcu znalazła siłę by na niego spojrzeć, - Nigdy nie wolno ci już wrócić do Krainy Czarów. Nigdy!
Przez chwile wydawało jej się, że zobaczyła żal w jego oczach. Żal, niedowierzanie i ogromny smutek, który w tych oczach chyba jeszcze nigdy nie gościł.
- Heh... - Po tym nieznacznym mruknięciu, bez niczyjej pomocy skoczył do portalu i od tamtej pory już nie powrócił do Krainy Czarów.
Jak łatwo można się domyślić, Kot wylądował w końcu w okolicach Akademii i na jego standardy rzeczywiście, magia była tu bardzo niewielka i funkcjonowała inaczej niż ta, którą zna. Przyjął więc postać Kota i pomieszkuje sobie w Akademii, nie zwracając na siebie niczyjej uwagi już od czterech lat...

Umiejętności: Główną bronią i największym atutem Kota jest oczywiście posługiwanie się magią. W Krainie Czarów uchodził za najpotężniejszą pod tym względem istotę. Nie ma dla niego znaczenia, czy magia jest biała, czy czarna (w Karinie już od dawna nie uznaje się takiego podziału, jedynie bardzo potężne i niebezpieczne czary określa się mianem „mrocznych” lub „czarnych”). Nie ma też konkretnej specyfikacji, para się wszystkim, co z magią związane, a ta, co trzeba zaznaczyć, jest w Krainę dość... „Kapryśna” i okiełzanie jej sprawia dużo więcej problemów niż w innych światach. Poza magią, jak na Kota przystało, mieszkaniec Cheshire jest bardzo dobry w polowaniu (i uciekaniu), jest bardzo zwinny, a Antonio zadbał o to, by i zwykłe sztuki walki (jak na przykład Królewska Szermierka), nie były mu obce. Gdy jednak przychodzi mu walczyć wręcz, decyduje się na rzadką i zapomnianą już technikę zbójców, zwaną Wodnym Tchnieniem – przypomina ona taniec. Bazuje na ukrywaniu się i zaskakiwaniu przeciwnika. Nie uznaje honoru i przysłowiowe „wbijanie noża w plecy” jest niemalże jej zasadą główną... Jednym słowem coś w jego stylu.

Rodzina: Nie znał swoich prawdziwych rodziców, chociaż Boyle podejrzewał, że owa zakapturzona kobieta na Rynku, od której go kupił, była jego matką. Antonio dawał mu jasno do zrozumienia, że nie życzy sobie, żadnych bliższych relacji, toteż Kot rodziny właściwie nie miał... no chyba, że magia się liczy.

Orientacja: Jakoś się nad tym nie zastanawiał...

Partner: brak

Inne:
- Był w dobrych stosunkach z Kapelusznikiem, bywał u niego na herbacie i to dla niego Kapelusznik zrobił pierwszy cylinder – dogadywali się dobrze, bo nawet na standardy krainy, obaj byli powaleni;
- Jego futerko zawsze lśni czystością;
- W świecie, w którym znajduje się Akademia najbardziej lubi słodycze;
- Jest ulubieńcem kucharek i pierwszorocznych, nawet dyrektor czasem podrapie go za uchem;
- Jednym z jego kolczyków jest złoty dzwoneczek który dostał od Białej;


"I'm not crazy. My reality is just different than yours"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz