- Jak dobrze w końcu rozprostować kości. - Odezwała się, przeciągając. - Mistrzu. Liczę na to, że pokażesz mi świat, tak jak obiecałeś.
- A co ty myślisz, że ja zapominam o złożonych obietnicach? Oczywiście, że ci pokażę świat. Po prostu musisz jeszcze trochę poczekać.
- Wiem. Ta dziewczyna jest teraz dla ciebie najważniejsza. - Zachichotała pod nosem po czym usiadła na trawie. Przysiadłem się obok niej, ale nim zdążyłem wykrztusić choć słowo, Sora się zmaterializowała i usiadła przy nas. - Sora! - Smoczyca skoczyła na dziewczynę. - Jak dobrze cię znów widzieć! Opiekowałaś się nim jak należy?
- Przecież ci obiecałam, że nic mu się nie stanie. Ale czy ty naprawdę myślisz, że tak łatwo jest go kontrolować?
- Wiem, wiem. Teraz moja kolej na taką opiekę.
- Nie, potrzebuję niczyjej opieki. Sam sobie świetnie daję radę. - Powiedziałem, nim Ayano dokończyła myśl.
- Nie, gdy w grę wchodzą uczucia! - Zaczęły się śmiać. - Może i jesteś dobry w walce, ale nie w okazywaniu uczuć.
- To twój słaby punkt. - Dodała Sora. - Ale lepiej powiedz nam, jak wygląda sytuacja z innymi smokami. Jego życie uczuciowe może poczekać.
- No, opowiadaj. Co tam u was się dzieje? - Dodałem do wypowiedzi Sory, ignorując przetyk.
- Wszyscy czekają aż ich odpieczętujesz. Część co prawda nie chce cię uznać za mistrza i się buntują, ale powiedzmy, że na tą chwilę jest to nieistotne.
- Kto dokładnie? - Spytałem z ciekawością. Miałem już kilka pomysłów.
- Orion. Jeśli chodzi o silniejsze osobniki. - "Pierwszy smok Ojca. Orion. Gdy otrzymałem duszę powiedział, że nigdy mi nie pomoże. Z tym jednym może być ciężko."
- Nie martw się. I na niego znajdziemy sposób.
- Zawsze jesteś taką optymistką. Jak ty to robisz, to ja nie wiem.
- Wrodzony talent. - Nagle Lily przerwała naszą rozmowę i wtrąciła.
- Kiedy zaczynamy trening?! - Spojrzałem na nią i zauważyłem, że zmieniła ciuchy. Popatrzyłem na dziewczyny. Na twarzy smoczycy pojawił się złowieszczy uśmieszek. "Błagam, tylko nie wpadnij na coś głupiego."
- Hej. - Wstała Ayano i podała jej dłoń. "Oho, zaczyna się." - Jestem Ayano, żona Araty. - "Co takiego?! To żeś kobieto teraz chyba trochę przesadziła. Niszczysz mi życie. Błagam, napraw to i powiedz, że to jeden wielki żart." Myśli zaczęły mi się mieszać i sam już nie wiedziałem, co robić.
<Lily?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz