sobota, 15 października 2016

Inna niż inne cz. 5 (Cori)

Killian ciągnął mnie za łapy, prosto do akademika. Minęło mniej niż pięć minut, ale odzyskałam już sprawność ciała. Zaczęłam się rzucać i „lekko” go podrapałam. Na moje szczęście, postanowił się zająć ranami od moich pazurów, przy czym mnie puścił, a ja uciekłam w głąb ogrodów. Wyszłam po drugiej stronie, zaraz przy jednym z wielu wejść do Akademii. Zaczekałam, aż większość uczniów zniknie w budynku, a później schowałam się w gęstszych krzakach i zaczęłam się przemieniać. Łapy znów zmieniły się w ręce i nogi, pysk przekształcił się w twarz, ogon i cała sierść znikła, a zamiast grzywy pojawiły się moje czarne włosy. Odgarnęłam błękitne pasemko z twarzy i ruszyłam w kierunku szkoły.
Poszłam prosto do pokoju, o dziwo nie musiałam już wyciągać mapki szkoły, bo nogi jakby same mnie do niego prowadziły. Wpadłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Zdecydowanie za dużo wrażeń na dzisiaj. Po chwili już zasnęłam.
Obudziłam się rano, dość wcześnie jak na mnie. Gdy spojrzałam przez okno, słońce dopiero wschodziło. Ubrałam biały sweter i czarne spodnie, do tego zrobiłam sobie kucyk z włosów.
Miałam właśnie zakładać buty, gdy moją uwagę odwróciło pukanie do drzwi. Chociaż wróć, to nie było pukanie, tylko walenie pięścią w drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam za nimi Killiana. Co on mógł ode mnie chcieć? Nic nie powiedział, tylko wszedł do mojego pokoju i usiadł na łóżku.
- Cześć młoda. - powiedział.
- Heej... Mogę ci w czymś pomóc? - miałam nadzieję, że nie chodzi mu o tą sytuację w ogrodach.
- Wpadłem pogadać o naszym projekcie.
- Dobra, a tak na serio?
- Widziałem, że to ty. W co jeszcze umiesz się zmieniać?
- Na pewno chcesz wiedzieć?
- Inaczej bym tu nie przychodził.
Gdy to powiedział, wstałam i podeszłam do okna. Otworzyłam je na oścież i chłonęłam zimne, poranne powietrze. Weszłam na parapet i kucnęłam. Chłopak chyba domyślał się, co chcę zrobić. Poczułam znajome mrowienie i w ostatniej chwili krzyknęłam.
- Najpierw mnie złap! - po czym wyskoczyłam przez okno, w jednej chwili przemieniając się w geparda.
Kątem oka widziałam, jak Killian za mną wyskakuje, więc przyśpieszyłam, lekko biegnąc przez ogrody i przeciskając się pod krzewami. Wskoczyłam na jedno z wyższych drzew, czekając, aż on zrobi to samo. Wskoczył na nie, lecz nie zauważył mnie. Rozglądał się dookoła, skoczyłam na jego gałąź i pokazałam zęby, po czym spadłam na ziemię i znów pognałam przez ogrody.
- Ej... daj mi trochę odpocząć! - usłyszałam jego krzyk, jakby z oddali, więc się zatrzymałam i poczekałam na niego. Niespodziewanie, on skoczył na mnie, przygniatając mnie swoim ciałem do ziemi. Warknęłam na niego, po czym zaczął się śmiać.
- Ha! Mam cię! - krzyknął.
Zszedł ze mnie i pozwolił mi się przemienić. Wstałam z ziemi i otrzepałam ubrania z kurzu.
- Dobra, złapałeś mnie, co chcesz wiedzieć?
- W co jeszcze potrafisz się zmieniać? - zapytał, a w jego oczach dostrzegłam błysk ciekawości.
- Mam ci powiedzieć, czy wolisz zobaczyć na własne oczy?
- Dawaj. Pokaż, co tam masz.
Znów odgarnęłam błękitne pasemko, po czym skupiłam się na jednej z moich form. Zamknęłam oczy i czułam jak zmieniam kształt. Po chwili byłam o połowę niższa i patrzyłam na Killiana z formy wilka. Przeszłam obok niego, pokazując całe moje wilcze ciało. Stanęłam pod drzewem i znów byłam człowiekiem.
- No, niezły ten wilk. To tylko wilk i gepard?
Pokręciłam głową.
- Tylko się nie przestrasz. - powiedziałam cicho i zaczęłam przybierać moją ostatnią formę.
Trochę urosłam, nogi i ręce wydłużyły mi się, głowa przekształciła się w smoczy łeb, a na plecach pojawiły mi się kryształowe skrzydła. Stałam tak, przyglądając się chłopakowi, który nie mógł pozbierać szczęki z podłogi. Gdy stał w takim oszołomieniu, ja w tym czasie poderwałam się do lotu i chwyciłam chłopaka w swoje łapy. Leciałam z nim coraz wyżej, a on coraz mocniej trzymał się moich łap. Podrzuciłam go do góry i posadziłam na swoim grzbiecie. Złapał się kurczowo mojej czarno-niebieskiej grzywy i raczej nie chciał jej szybko puścić. Byliśmy już na takiej wysokości, że ledwo było widać drzewa. Zerknęłam na swojego pasażera, który starał się nie patrzeć w dół. Raczej tego się nie spodziewał. Zrobiłam korkociąg, po czym zaczęłam pikować w dół. Chłopak zaczął spadać, więc przyśpieszyłam i złapałam go w powietrzu, po czym wylądowałam poza terenem akademii. Odstawiłam Killiana na ziemię, po czym znów zmieniłam się w człowieka.
- I jak? Podobało się? - uśmiechając się, patrzyłam na niego, gdy podpierał się najbliższego drzewa.

<Killian, co na to powiesz? ;D >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz