sobota, 8 października 2016

Wyprawa pełna przygód cz. 1 (Lily?)

Lilian rozejrzała się dookoła znajomego holu i mimowolnie kąciki jej ust uniosły się w idiotycznie szerokim uśmiechu. - Huuuu! Dobrze w końcu być w domu! - Rozciągnęła ramiona w geście obejmowania korytarza. Naprawdę tęskniła za tym miejscem. Nawet odrobinę za tym ignoranckim dyrektorem, który wiecznie zwala na nią własną robotę. Ale tylko troszeczkę...
- Taaa, no więc tak się składa, że przypomniałem sobie o czymś ekstremalnie ważnym, co wymaga mojej natychmiastowej uwagi, więc na pewno nie obrazisz się, że zostawię ci to całe planowanie i się tym zajmę, prawda skarbie? - Arata cmoknął dziewczynę w policzek i w mgnieniu oka zniknął z jej pola widzenia. Wymyślił wymówkę tak szybko, że nawet do końca nie zdążyła się zorientować w sytuacji zanim zniknął jej z pola widzenia.
Dziewczyna roześmiała się. - Ten to się raczej nigdy nie zmieni. A wydawać by się mogło przez moment, że stał się bardziej odpowiedzialny. Cóż, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Być może rzeczywiście ma coś do zrobienia. Tym razem. Niemniej odrobina pracy jest teraz właśnie tym, czego teraz potrzebuję. Hmmm, od czego by tutaj zacząć...
Nim się zorientowała, pochłonięta przygotowaniami, wyszła z budynku. Krążyła bez celu po błoniach, a w jej ręce dostrzec można było wyczarowany notes, w połowie już zapisany. - Przede wszystkim muszę zorganizować opiekunów i uczniów nadzorujących. Cóż, nie żeby z drugimi był kiedykolwiek problem, na tą wycieczkę są co roku tłumy chętnych, niestety przekonanie nauczycieli do czegokolwiek jest odrobinę... Taaak, zdecydowanie zostawię to na sam koniec. Sama wyprawa powinna trwać z tydzień aby uczniowie nasycili swoje oczy czarującą atmosferą miasta, poznali nieco historii miasta i kupili wszystkie przedmioty jakich zakup zaplanowali. W takim razie potrzebuję noclegu dla ponad siedemdziesięciu osób. Zazwyczaj gościła nas ,,Smocza Villa". W razie problemów możemy również wracać przez teleport na zakończenie każdego dnia, ale wtedy nie będzie to już dłużej wycieczka integracyjna dla pierwszorocznych. W końcu co to za wycieczka klasowa bez noclegu prawda? Co prawda opiekunowie na pewno doceniliby tych kilka przespanych nocy i brak radzenia sobie z bałaganem, a szkolny budżet nieodzownie odczułby ulgę przy braku pokrywania szkód, ale... - W oczach dziewczyny zatańczyły figlarne ogniki. - ...niby dlaczego miałabym im ułatwiać życie, kiedy nikt nie odwdzięcza się tym samym? Potrzebuję również jakiegoś planu zwiedzania. Podzielić ich na grupy i puścić wolno czy też zorganizować jakiegoś przewodnika... Ah! - Zapatrzyła się tak bardzo w swoje notatki, że nawet nie zauważyła innej osoby idącej tą samą drogą. W mgnieniu oka dwie sylwetki zderzyły się ze sobą. Lily zamknęła oczy i zacisnęła wargi z bólu. ,,Do licha!"
- Co się... - Usłyszała drugą osobę mamroczącą do siebie i szybko uniosła wzrok. Ich spojrzenia się spotkały. Na moment je zamurowało. Po chwili Lily uśmiechnęła się szeroko i pospiesznie wstała. Wyciągnęła rękę do rówieśniczki.


- Hej, przepraszam za to, zamyśliłam się i nie patrzyłam gdzie idę.
- Nie ma sprawy. - Dziewczyna chwyciła wyciągniętą dłoń. - Sama wciąż jeszcze nie ogarnęłam wszystkich dróg w Akademii i zapatrzyłam się na mapę zamiast patrzeć przed siebie, więc wina leży po obu stronach.
Lily roześmiała się lekko. Poczuła, że już lubi dziewczynę przed sobą. - Wciąż jeszcze zapamiętujesz drogi? Jesteś tu nowa czy przeniesiona?
- Um przeniesiona? To do tej szkoły można się przenieść? Są jeszcze inne szkoły magii? - Zagadnęła dziewczyna z ciekawością, a Lily przeklęła w myślach. Na twarzy jednak zachowała lekki uśmieszek.
- Nie no coś ty, tylko cię sprawdzałam. - Machnęła ręką kilka razy, jakby odganiając dym, a jednak wspomnienie. - Zapomnij o tym, że coś mówiłam. Jeszcze skupisz się na bzdurach... - ,,...które cię nie dotyczą..."- W każdym razie jak się nazywasz i po której jesteś stronie?
- Um stronie? - Zapytała dziewczyna, przechylają zdekoncentrowana głowę na bok.
- W sensie: profil, strona, wydział? Jak zwał tak zwał. - ,,Co ja wygaduję? Na głowę upadłam jak mnie nie było czy jak? Oczywiście, że niektórzy dyskryminują wydziały jako strony dobra i zła, ale co mi przyszło do głowy żeby tak paplać jęzorem?! To może przerodzić się w więcej niż drobny problem! W dodatku dlaczego ta dziewczyna wydaje mi się tak strasznie znajoma? Jakbym gdzieś ją już wcześniej widziała, a jednak nie mogę sobie tego przypomnieć..." - Spotkałyśmy się już wcześniej?
- Eeeeh... - Dziewczyna wydawała się być mocno wybita z rytmu. Cóż, nie żeby jej Lily nie rozumiała.
- Siostrzyczko! - Lily odwróciła się plecami do dziewczyny i nie mogła powstrzymać uśmiechu gdy usłyszała dziewczynę z tyłu wydychającą z ulgą powietrze, które najwidoczniej wstrzymywała od jakiegoś czasu. Poczuła współczucie i sympatię do dziewczyny, która miała okazję albo pecha, zależy jak na to spojrzeć, bycia pierwszą osobą, którą Lilian spotkała po powrocie.
- Hej Lucas! Miło cię znów widzieć braciszku!
- Ty mi tu już nie słódź Lily! Gdzieś ty się podziewała tyle czasu?! Zostawiliście nas na bankiecie bez słowa, olałaś szkołę, a teraz nagle pojawiasz się znikąd i uważasz, że wszystko jest w porządku?!
- Taaa! No więc tak się składa, że przypomniałam sobie o czymś ekstremalnie ważnym, co wymaga mojej natychmiastowej uwagi... - Machnęła ręką, rzucając niemo zaklęcie unieruchomienia. - ...więc na pewno nie obrazisz się, że zostawię cię na razie żebyś ochłoną, a sama zajmę się zagubioną uczennicą prawda? - Przygryzła policzki od wewnątrz żeby nie wybuchnąć śmiechem po użyciu wymówki Araty i czym prędzej złapała dziewczynę, której imienia wciąż nie poznała, biegnąc przed siebie byle dalej od brata, który wciąż wykrzykiwał za nimi. Na szczęście zaklęcie utrzymało go do czasu, gdy znikły z jego pola widzenia.
- Huff... No cóż, to było zabawne, musimy to jeszcze powtórzyć. - Mrugnęła okiem do dziewczyny, puściła jej rękę i zostawiła ją koło szklarni, sama kierując się czym prędzej do wieży astronomicznej. - Jeśli dobrze pamiętam, to powinnam go tam zastać o tej porze... - Mruknęła, zapominając momentalnie o rówieśniczce, którą zostawiła zupełnie samą, przeprowadzając przez emocjonalny roller coaster.
<Arata? Cori?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz