wtorek, 18 października 2016

Niemagiczni: Zimna wojna cz. 28 (Riuuk)

Nie mogła pozwolić by gniew przejął nad nią kontrolę. Czekała... W końcu jeden z mężczyzn popełnił najgorszy błąd w swoim marnym życiu...
- A może jak zabawię się z tą panienką... - Rozpiął pierwszy guzik jej podartej bluzy i włożył dłoń pod tkaninę by rozciąć ją. Materiał zsunął się ukazując blade ramię. - To zmiękniesz cwaniaczku? - Uśmiechnął się sprośnie i zbliżył do niej twarz. Popatrzył krytycznie. - Nie jest taka zła...
- Dziewczyna jest poza tym cholernym konkursem! - Powiedział dosadnie. "Ty idiotko! Obudź się do jasnej cholery! ,, - Nie dał po sobie nic poznać. - Z resztą gówno mnie ona obchodzi. - Popatrzył w stronę brązowowłosego chłopaka młodszego od Riuuk. Na oko był w wieku 15 lat. Patrzył na związaną dziewczynę niczym na łakomy kąsek wręcz rozbierając ją wzrokiem. - Jak skończysz to daj znać. Sam z chęcią się z nią zabawię bo dupę ma naprawdę niezłą. - Uśmiechnął się dwuznacznie patrząc pozornie łapczywie na pozornie bezbronną dziewczynę. 
- Młody! Daj sobie z nią spokój. Najlepiej odejdź idioto! - Zagrzmiał typowo męski bas wysokiego i postawnego męża. Wyłonił się z cienia niczym zjawa w zaduszną noc. 
- Ale ona jest taka podniecająco bezbronna... - Oblizał wargi i popełnił fatalny błąd jeszcze bardziej się zbliżając. 
Nagle dziewczyna otworzyła oczy i szarpnęła się całując swojego prześladowcę zanim ktokolwiek zdążył zareagować i zaczęła czerpać w oszałamiającym tempie duży pokład energii. Wszystko jakby stanęło w czasie. Wyzwoliła małą falę rozrywając łańcuch od najsłabszego ogniwa i złapała chłopaka za głowę dociskając jego usta do swoich i wsuwając język pomiędzy wysuszone i szorstkie wargi chłopaka, a jej długie palce wplątały się w intensywnie brązowe włosy. Znała go. Od małego ćwiczyła i ganiła za chamskie i  zboczone, aroganckie zachowanie, które nie przystało na ninja Zakonu Bogini Śmierci. 
W mgnieniu oka ciało zaczęło wiotczeć i słabnąć. Wyczuła jak wszyscy rzucili się w jej stronę. Młode, umięśnione ciało zamieniło się w proch, a po całej jaskini rozniósł się wrzask i wyzwiska oraz lawina przekleństw. Setki ostrzy pomknęło ku środkowi sali, jednak dosięgły tylko prochy byłego towarzysza broni. Wbiły się w ziemię z cichym trzaskiem łamania o kamienną posadzkę. Popatrzyli po sobie. Zniknęła...
- Jebany idiota! - Krzyknęła jedna z kobiet i podbiegła do Killiana. Jej sztylet powędrował w kierunku gardła chłopaka. Ostrze zagłębiło się w miękkich tkankach. Tkankach kobiety zwanej Minerwa... Riuuk z zimnym wyrachowaniem wyrwała broń z pomiędzy głębokiego dekoltu kobiety o ciemnej skórze i czarnych, kręconych włosach. 
- Co się z wami stało? - Zaśmiała się złowieszczo i odparowała cios błyszczącej katany zdobytą bronią. Skoczyła do i cięła przeciwnika od góry. Poczuła przypływ adrenaliny i rozsadzający ja od środka pokład niewykorzystanej energii. Wszyscy rzucili się. Jedynie dwie kobiety i potężny , mąż który wcześniej wyłonił się z niepozornie małego cienia. Około ośmiu ciemnych postaci rzuciło się na nią. Widziała, że nie mają za grosz zgrania i tylko wzajemnie sobie przeszkadzają. Odbiła się od miecza przeciwnika i wykonała salto do tyłu lądując twardo na ziemi. Oblizała się drapieżnie. 
- Nie doceniliście swojego przeciwnika. - Mruknęła, a Killian wręcz dostrzegł rosnącą w każdej sekundzie tajemniczą i złowieszczą aurę wokół niej. Zanim zdążył cokolwiek pomyśleć dwaj zamaskowani mężczyźni leżeli na ziemi. Jeden kulił się trzymając kikut nogi. Drugi jęczał przecięty w pół. Pozostali sparowali ciosy nadciągające z nicości. Znowu znalazł się obok niego. Zimna i złowieszczo uśmiechnięta. Białe zęby połyskiwały w świetle ognia.
- Zakon upadł na psy. - Wypluła te słowa patrząc na zgromadzonych. Wszyscy oprócz trójcy w koncie byli zamaskowani i ubrani w stroje ninja wyjęte z jakiś opowieści wędrujących bajarzy. Tylko wąskie paski odkrywały oczy potencjalnych zabójców.
- Za miedziaka honoru... i szacunku do swojej dawnej mistrzyni! - Warknęła wściekła już se środka sali. Nigdy nie widział jej w tak złowieszczym i pełnym wyższości wydaniu. Nie ukrywała rozżalenia i rozczarowania. Połączył fakty w całość. Nawet nie trudził się rozwiązać węzły i stanąć na nogi. Siedział i patrzył na zbiorowy taniec śmierci. Patrzył jak odbija kilkanaście ciosów i co chwila unika dwóch świszczących na wszystkie strony ostrzy na cienkich łańcuchach. Wyglądała jakby tańczyła jeden z pradawnych tańców. Skupiona i opanowana. Teraz dopiero dostrzegł, że wszyscy przeciwnicy są niscy nawet biorąc poprawkę na wzrost dziewczyny i nie rozbudowani jak na mężczyzn przystało. To były zwyczajne dzieci. Nie ukończyli nawet szkolenia. 
Zamachnęła się i unikając ostrza przebiła jednego z przeciwników długim sztyletem. Chwyciła jego upuszczony podczas bezwładnego opadania miecz i odbiła kolejne ostrze. Podskoczyła do góry i krzyknęła co zaskoczyło wszystkich w tym niemym dotychczas starciu. Fala energii nawet jego zwaliła na plecy i przeklną ją w myślach sycząc z bólu przez przyciśnięte do podłoża ręce. 
Wojownicy natychmiast się podnieśli. Ona upadła twardo i potężnym cięciem z dołu odcięła lewą nogę kolejnemu przeciwnikowi... Następnie wykorzystując zdezorientowanie przeciwników upuściła długi sztylet o zakrwawionej rękojeści i chwyciła obydwoma dłońmi niebieską rękojeść katany połyskującej od czerwonego płynu. Stanęła pewnie w rozkroku z jedną nogą do tyłu i cisnęła katanę trafiając biegnącego w jej stronę chłopaka. Miecz trafił w sam środek szpary przebijając czaszkę. Ciało pod wpływem siły uderzenia opadło w tył bezwładnie. Kobiecy głos zza jej placów wrzasnął złowieszczo, a żądne krwi ostrze na łańcuchu świszczało w powietrzu. Patrzył zafascynowany jak uchyla się na przemian w dół, prawo i lewo. W końcu - ku niedowierzaniu dziewczyny lub chłopca przed mutacją głosową - Złapała łańcuch i w towarzystwie złowieszczego uśmieszku szarpnęła owijając go sobie na barku i przedramieniu chwyciła za ostrze i z zamachem od góry wbiła przeciwnikowi głęboko w szyję, Fontanna krwi zalała ręce oprawcy. 
Nagle z góry runął na nią ostatni chłopak wrzeszcząc desperacko. Killian patrzył z niedowierzaniem jak łańcuch owija się na jego kostce i zanim katana sięgnęła celu pod wpływem szarpnięcia godnego potężnego mężczyzny ciemna postać ląduje na drugim końcu sali uderzając w ścianę i nabijając się z plaśnięciem na setki ostrzy różnego rodzaju służących do tortur. Znała każde z nich...

W jaskini zapanowała grobowa cisza. Jedyne co ją zakłócało to jęki chłopaka z odciętą nogą. Riuuk podeszła do niego i bez zbędnych ceregieli z kamienną miną odwinęła mu maskę. Był to bardzo młody chłopak o ogorzałej cerze i wąskim, długim nosie. We wzroku iskrzyło się ciche błaganie i nagły strach. Chwyciła go za blond włosy i uniosła głowę. Popatrzyła głęboko w godne pożalenia ciemne oczy, 
- A nawet cię lubiłam. - Rzekła cicho i rzeczowo bez śladów jakichkolwiek emocji i poderżnęła mu gardło. Puściła włosy, a głowa ciężko łupnęła w podłogę śliską od krwi. 
Jej wzrok powędrował w kierunku niewzruszonej trójcy. Przyjrzał im się. Dostrzegł, że obydwie kobiety były do siebie podobne jak dwie krople wody. Czerwonowłose, niskie kobiety o sporych biustach i zaokrąglonych biodrach. Ładne, lecz zimne jak lód twarze z szalonymi uśmiechami. Obydwie były ubrane w czarne, obcisłe niczym druga skóra kostiumy z rozciągliwej tkaniny. Włosy upięte jednakowo w kok z dwoma szpilami utrzymującymi konstrukcję. Stały po bokach wysokiego i potężnego mężczyzny, który z zimnym wyrachowaniem oceniał straty i mierzył wzrokiem dziewczynę. 
- Nie zawiodłaś mnie. - Mruknął. Mimo szeptu słowa zagrzmiały odbijając się od kamiennych ścian. 
- Z to ty mnie owszem. - Kręciła młynki trzymając łańcuch prawą ręką. Jego nadmiar nawinęła na przedramię. - Marne przygotowanie, zero jakiegokolwiek zgrania...Gdybyś po kolei wystawiał ich naprzeciw w jakimś wąskim pomieszczeniu może dłużej by mi to zajęło. - Nienawidził u niej tego tonu. Takiego samego jak większość ninja. Zimnego i wyrachowanego. Wypranego z uczuć. Nienawidził serdeczne tego cholernego alter ego.
- Riuuk... Opiewana w płaszcz legend jako Klinga... nieuchwytna wysłanniczka Śmierci. - Zaśmiał się złowieszczo ukazując zepsute trzony zębów.
- Garell... Obrońca i jednocześnie Kat zakonu... Nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek cię zobaczę... 
Jakby na komendę dziewczyny stanęły w pozycji bojowej lustrzanej do siebie. Jedna dzierżyła katanę z obustronnym ostrzem, a druga bicz. Popatrzyły na mężczyznę z wyczekiwaniem. 

Patrzyła jak kat zakonu biczuje jedną z jej małych koleżanek. Trzymała drugą z nich... jej siostrę bliźniaczkę tak, by nikt nie dostrzegł. Zasłoniła jej usta zimną dłonią i patrzyła jak dziecko wyje z bólu. Znowu próbowały ukraść trochę więcej jedzenia z spiżarni. Gardziła ich naiwnością i otwarciem. Za każdym razem, gdy  przyszło im stanąć do walki łatwo mogła przewidzieć każdy kolejny ruch. Nie ważnie czy walczyły razem czy osobno, zawsze była górą. Nienawidziły jej jednocześnie kochając. Wiedziała, że to co robi docenią lub znienawidzą. Znienawidziły... Przez to jak zawsze w ich oczach tryumfowała i bywała wyróżniana za najlepsze wyniki i awansowana mimo młodego wieku, a one dalej tkwiły w miejscu. Prowokowała je. Zawsze uderzała w czułe punkty jednocześnie zadając rany psychiczne i pchając do przodu. Nigdy nie dostrzegły, że dzięki niej stały się lepsze... że dzięki jej ciągłym docinkom poprawiały swoje techniki i dawały z siebie wszystko. Ze swych małych, wątłych ciał... 

- Nareszcie się widzimy. - Powiedziały złowieszczym chórkiem i niczym dwa koty pokonywały sporą odległość dzielącą je od niej. Ich największego przekleństwa i najgorszego wroga. Oto ona... bezduszna i bezgranicznie zła. Zawsze najlepsza we wszystkim...
W ciszy rzuciły się w jej stronę z płomieniami w piwnych oczach. 
- Zginiesz śmiercią haniebną Riuuk! - Krzyknęła jedna z nich. Jej bicz zacisnął się na jej ramieniu. 
- Szykuj się na poraż... - Druga nie dokończyła. Riuuk bez żadnych ostrzeżeń gwałtownie szarpnęła z bicz, a jedna z bliźniaczek poleciała na drugą. Ta złapała ją za dłoń i cisnęła w cel. Hamel wyszła z kopnięcia, ale Klinga zaparła się i odparowała cios. Tamta odskoczyła saltem w tył puszczając siostrę. Zamachnęła się z krzykiem, lecz jej katana napotkała owinięte łańcuchem przedramię. Wolna dłoń czarnowłosej uderzyła ją w brzuch. Nagle bicz świsnął obok kostki Riuuk. Ta natychmiast zrobiła unik zwalając Hebę na ziemię i prawie rozcinając twarz ostrzem. W ostatniej chwili uchyliła się, a ostrze dotknęło posadzki krzesząc iskry. Przeklęła podnosząc się.Chwyciła leżące obok podwójne ostrze i zamachnęła się. Jej siostra uczyniła to samo wyskakując do góry. Zanim Riuuk zdążyła uchylić się od ostrza bicz smagnął ją po plecach. Syknęła, a Hebe wstała. Zaczęła się szybka wymiana ciosów. Riuuk sparowała ten z lewej strony, następnie uchyliła się u dół i sparowała kolejny z prawej blokując łańcuchem trzymanym w obu dłoniach jednocześnie podskoczyła unikając batu. Nagle zniknęła. Z drugiego końca sali pomknęło ostrze. Hebe zasłoniła się kataną jednak łańcuch owinął się wokół i wyrwał jej broń z ręki. Ta pomknęła w kierunku Hamel. Zdezorientowana zawróciła bat i odbiła ostrze. Hebe rzuciła się w stronę katany. Nagle zawyła. Riuuk stała w pochyłej pozycji patrząc na nią lodowatym wzrokiem trzymając broń z rozpiętą w dłoniach. Ofiara trzymała się za dłoń z odciętymi palcami. Popatrzyła na Klingę i już prawie sięgnęła rozpaczliwie miecza, jednak ostrze broni przeciwnika przebiło jej dłoń. Riuuk doskoczyła do niej zawiązując pętlę z łańcucha i ciągnęła go opierając się o jej plecy. Ostrze coraz bardziej zbliżało się do szyi...  Hamel krzyknęła przeciągle i rozpaczliwie, w biegu. Nie zdążyła... Ostrze wystające  z dłoni przebiło Hebe gardło ku Applausie bulgotów i fontanny krwi. Opadła bezwładnie patrząc na nią przepraszająco. Nim się spostrzegła poczuła zimną dłoń na plecach i w mgnieniu oka przemieniła się w mały kopczyk pyłu. 
- Teraz ty! - Krzyknęła wpatrując się w Obrońcę Zakonu pełnymi iskier oczami wskazała go ostrzem swej ukochanej broni, której zawsze była mistrzem...
Mężczyzna nie stał na poprzednim miejscu. Uśmiechał się do niej maskując ból trzymając Killiana za włosy i dociskając  mu ostrze do gardła.
Dziewczyna rzuciła broń wiedząc, że żądza zemsty jest większa niż pragnienie kamienia...

< nie skazuj mnie na śmierć>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz