wtorek, 4 października 2016

Legenda bez imienia...

Mężczyzna silny i postawny noszący piętno wiecznej odpowiedzialności stanąwszy na szczycie górującym nad doliną długa i szeroką, jak i wysoką, otoczoną ze wszystkich stron szczytami gór tak bardzo wielbionymi przez magiczne stworzenia i magiczną moc poprawił długie, czarne niczym smoła włosy potężną łapą, a długie pazury przeczesały pasma spadające mu na oczy. Oczy tak niebieskie i tak bezdenne, że nigdy nie można było ich  zapomnieć. Silny wiatr plątał niesforne kosmyki wokół długich pnących się ku górze rogów. Swą nieodłączną  kochankę i wieczna towarzyszkę wbił w twardą skałę lecz nadal trzymał ją w dłoni. Nie opuści jej aż do śmierci. Za nim przysiadła jedyna forma egzystencjalna mogąca jej dorównać. Przywódczyni klanu smoków zamieszkałego w górach. Potężna, połyskująca złotem z oczami tak czarnymi niczym ogromne obsydiany. Wystarczyło jedno spojrzenie by napawać dystansem każdego. Ich mądrość i doświadczenie onieśmielało nawet największych mędrców każdego świata, w którym dane im było być. W każdym uniwersum nie mogli odnaleźć swego miejsca. Człowiek? Smok? Demon? Akuma? Odwrócił się i wyrywając broń - wielki diamentowy miecz z ziemi, który w jego dłoni przybrał formę ogromnego łuku godnego najpotężniejszego elfa. Przeźroczysta cięciwa napięła się odbijając słoneczne promienie, a łuk mieniący się niczym najczystszy lód zalśnił jasnym blaskiem zbawienia. Zmaterializowała się w dłoni mężczyzny. Nagle wystrzelił ją w sam środek doliny. Wbiła się w twarde skały tego samotnego miejsca by zebrać w sobie cały nadmiar magii. łuk zniknął jednocząc się ze strzałą, a magiczne stworzenie zaczęła się zmieniać. On i jemu podobni zmienili się. Twarde łuski i skorupy zniknęły, a pazury odpadły. Łapy stały się mniejsze i delikatniejsze, Twarde pancerze wyparowały, a kolce rozpłynęły się w powietrzu. Cała magia zniknęła w jednym momencie. Jedyne co pozostało to smoki o nieco zmniejszonych rozmiarach i łagodniejszym wyglądzie.
- To nasz nowy dom - rzekł mężczyzna zaskakująco grubym i władczym głosem o nieludzkiej barwie, a magiczny łańcuch oplótł jego ciało znikając po krótkiej chwili. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz