środa, 12 października 2016

Inna niż inne cz.4 (Riuuk)

- No dobra. Killian sprawdzisz co się dzieje? - Spojrzała na niego znacząco. 
- Ja? Po jaką cholerę! - Mruknął nie kryjąc irytacji i założył ręce na żebrach. - W ogóle od kiedy możesz mówić mi co mam robić? - Uśmiechnął się i obrócił na drewnianej ławce w kierunku towarzyszki. - Co? Mała boisz się? - Mówiąc to przybliżył twarz do niej skracając nieco dystans, i uraczył ją ironicznym uśmieszkiem. Odpowiedziała krzywą miną. Zaobserwował, że zawsze jak robi minę w stylu "chyba sobie kpisz" lewą brew unosi do góry, a prawą zaniża, co dodatkowo potęguje zabawny efekt. Tak, niezmiernie go to bawiło. Zaśmiał się.
- Nie chce mi się wstać. Może sama ruszyłabyś swoje królewskie cztery litery? - Oparł się o drzewo odwracając wzrok i skupiając go na promieniach słońca. Szczelniej opatulił się kurtką w swoim ulubionym kolorze. Riuuk była ubrana podobnie. Różnili się tym, że ona miała płaszcz, nie krótką kurtkę i bardziej obcisłe spodnie. 
Dużo bardziej obcisłe. 
- Mi tez się wygodnie siedzi, ale...
- Trapi mnie ciekawość.
- Trapi cię ciekawość. 
Popatrzyli na siebie i zaczęli śmiać głośno. W tym samym momencie stwierdził, że stanowczo za dużo czasu spędzają ze sobą co nie zmienia faktu, że nadal bardzo go denerwowała. 
- Kamień, papier nożyce! - Powiedział, i znowu ujrzał tą charakterystyczną minę. 
- Chyba sobie kpisz. - Uśmiechnęła się i spojrzała w kierunku ostrokrzewów. - Ale niech ci będzie. Przyjmuje wyzwanie. - W jednej chwili obrócili się do siebie przodem. Ona siadła krzyżując nogi na ławce, a on okrakiem. 
- Raz... - Popatrzyła na niego zadziornie wyciągając dłoń zaciśniętą w pięść.
- Dwa.. - Odwzajemnił spojrzenie emanując pewnością siebie, wiedząc, że wygra.
- Trzy! - Machnęli dłońmi. 
 - Hahaha! Kamień tępi nożyczki! Wygrałem !- Popatrzyli po sobie, a Riuuk wstała żartobliwie nafuczona. W sumie czego się spodziewała? Że wygra z kanciarzem? W dodatku nie pierwszym lepszym? Hermes... Z dnia na dzień coraz mniej się dziwiła z tego przydomku.

Nagle czarnowłosa wstała gwałtownie i obróciła się w jej stronę. Miała wrażenie, że mimo pewność, że jej nie widzi, ciemnie oczy wwiercały się w postać, którą przybrała. Killian mierzył ją wzrokiem i chyba chciał o coś zapytać, lecz nie zdążył. Dziewczyna ku mojemu zdziwieniu zniknęła w jednej chwili. Co tu się stało? Przecież krążyły pogłoski, że nie umie posługiwać się magią. Nawet jeżeli to...

- Tu jesteś koteczku... - Mruknęła zmysłowo przecierając językiem wargi. Oczy paliły się niebieskim płomieniem podekscytowania i wręcz wypalały dziury w celu. 
- Myślałeś, że cię nie czuję? Nie widzę? - Widziała jak sierść staje mu dęba. Już miał uciekać, jednak zawahał się i spojrzał w górę, prosto na nią przepełnionymi zdziwieniem wielkimi ślepiami, w których kierunku już leciała, mała i niepozorna niebieska fiolka. Było za późno by mógł uciec. Rozległ się brzdęk pękającego szkła i wszystko co żywe w promieniu trzech metrów padło na ziemię sparaliżowane. Gepard przypominał odmianę z jednego z mokradeł znajdujących się tuż za pustyniami jednej z krain. Kiedyś już spotkała podobnego tylko bez grzywy biegnącej przez cały grzbiet. Zwierzę leżało przewrócone w przyczajonej pozycji na boku, unieruchomione. 
Ku uciesze chłopaka Riuuk wyszła z krzaków ciągnąc za ogon swą zdobycz. Jedyne co mógł robić to poruszać oczami. Robił to przez cały czas niespokojnie, zszokowany. 
- O! To co skarbie dzisiaj pieczeń z geparda! - Krzyknął Killian zacierając ręce i patrząc z szelmowskim uśmiecham na nią. 
- Mmm! Uwielbiam pieczyste! - Oblizała się i popatrzyła na przerażone ślepia. Uśmiechnęła się złowieszczo. Wręcz szaleńczo. 

- No dobra koniec tych żartów Riuuk bo jeszcze nam tu zejdzie na zawał. - Wstał i podszedł do dziewczyny. - Chociaż... w sumie zgłodniałem... - Zerknął na gałęzie leżące pod drzewem i westchnął. Na pokaz.
- Ehhh szkoda, bo przednio się bawiłam. - Mruknęła i puściła ogon zwierzęcia, a raczej dziewczyny. Odchyliła połać płaszcz i wyjęła kolejna fiolkę. Tym razem różową. Odkorkowała ją niedbale i wlała gepardowi do pyska. - Przecież jadłeś niedawno!
- No i co z tego? - Mruknął niezadowolony. - To co teraz? - Spojrzał na Cori i odgarnął kosmyki porwane przez wiatr.
- Trzeba poczekać z pięć minut. - Mruknęła i zakorkowała buteleczkę z powrotem. Wsadziła ją na miejsce i spojrzała na chłopaka. Czarna włosy falowały lekko na wietrze. Dzisiaj wyjątkowo rozpuszczone i błyszczące. 
- Ty ją targasz - Rzuciła mu ironiczne spojrzenie. Ton przybrał wkurzającą nutę wyrzutu. Zapięła płaszcz po sam kołnierz i poprawiła sznurówkę w prawym bucie. 
- W końcu to twoja partnerka, prawda? - Teraz to ona użyła typowej dla niego ironii. Rzuciła i ruszyła w kierunku Akademika. Dobiegał koniec przerwy obiadowej. .

<Bang, bang, bang! Nas nie można śledzić dziewczynko ;) >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz